15

9.2K 399 53
                                    

Obudziłam się w swoim łóżku i jak się okazało, nie byłam sama. Zayn siedział na podłodze, opierając się o ścianę. Miał zamknięte oczy, ale chyba nie spał, bo kiedy tylko podniosłam się do siadu, od razu wstał. Nie żeby mi tym zaimponował, ale to miłe z jego strony.

- Co tu robisz? - odezwałam się w końcu.

Nie byłam pewna, co tak właściwie się stało. Bardzo bolała mnie głowa, ale wiedziałam, że byliśmy na randce.

- Zemdlałaś - podszedł do mnie i usiadł na krawędzi łóżka. - Dostałaś wiadomość od nieznanego numeru, pamiętasz?

Zagryzłam policzki od środka, kiedy wspomnienia zaczęły napływać do mojej głowy. M chciał się zemścić? Za co? Dlaczego pisał z innego numeru? Jeśli to Zayn, to jak to możliwe?

- Pamiętam - wymruczałam, przymykając oczy. - Wolałabym nie pamiętać.

Nie odzywaliśmy się przez chwilę. Wstałam z łóżka i przeszłam do kuchni, mówiąc Zaynowi, żeby poszedł ze mną. W między czasie udało mi się zerknąć na zegar, który wskazywał trzecią nad ranem.

- Powinnaś odpocząć - stwierdził, opierając się o blat.

Przewróciłam oczami na ten komentarz i wyjęłam z szafki dwa kubki.

- Czego się napijesz?

- Możesz zrobić mi kawy.

Przygotowałam gorące napoje i postawiłam je na stoliku. Zasiadłam z jednej strony, a Zayn z drugiej.

- Pozwoliłem sobie przedzwonić do kolegi i poinformowałem go o tej wiadomości. Sprawdzi to.

Spojrzałam na niego jak na idiotę. Nie powinien się w to mieszać. To moja sprawa i musiałam jak najszybciej zgłosić to na policję.

- Nie mieszaj się w to, serio - wzięłam mały łyk swojej herbaty. - Załatwię to po swojemu.

Uniósł rozbawiony brwi, ale nic nie powiedział. Nie miałam pojęcia co go tak śmieszy, przez co się zdenerwowałam. Kiedy dopił swoją kawę potraktowałam go trochę oschle, ale nie miałam humoru na jakieś zabawy.

- Dzięki za pomoc, ale chcę jeszcze ogarnąć kilka spraw. Odprowadzę Cię do drzwi.

Skinął głową i ruszył do przedpokoju, gdzie ubrał buty. Zanim wyszedł spojrzał jeszcze na mnie i uśmiechnął się leniwie.

- Dobrze się bawiłem. Uważaj na siebie.

Wyszedł.

***

Rano zadzwonił do mnie Luke i zaproponował żebyśmy wyskoczyli do klubu z Alissą. Ostatnio nie mieliśmy dla siebie zbyt dużo czasu, więc ucieszyłam się.

Postanowiłam ogarnąć mieszkanie,  a kiedy po trzech godzinach mi się to udało, ubrałam się i wyszłam na zewnątrz. Załapałam Ubera i ruszyliśmy w kierunku komisariatu.

Budynek był ogromny, co wcale mnie nie zdziwiło. Był to jeden z największych i najpopularniejszych komisariatów w Nowym Jorku. Stałam przed drzwiami i zastanawiałam się czy aby na pewno dobrze robię. Może pogorszę tylko sprawę, jeśli to zrobię... Wzięłam głęboki oddech i pchnęłam drzwi.

Mijałam wielu policjantów i ludzi. Udało mi się zaczepić panią policjantkę, która wyglądała na bardzo uprzejmą.

- Przyszłam złożyć zeznania.

- Jakiej kategorii?

- Prześladowanie i groźby - mruknęłam cicho, ale usłyszała.

Po chwili zostałam pokierowana do odpowiedniego pomieszczenia, gdzie czekał na mnie policjant. Mężczyzna stał tyłem do mnie i szukał czegoś w ogromnej szafce.

- Przepraszam? - wykrztusiłam niepewnie.

Nienawidziłam swojej wstydliwej natury.
Mężczyzna odwrócił się w moją stronę, a ja niemal nie zemdlałam.

- To chyba jakiś żart - szepnęłam pod nosem.

Przede mną stał Michael. Michael, który był znajomym Zayna i Ashtona.

- Ronnie? - skrzywił się. Pamiętał moje imię, wow. - Siadaj - wskazał na fotel po drugiej stronie biurka.

Bardzo niechętnie podreptałam do wskazanego przez niego miejsca i usiadłam. Na biurku walało się mnóstwo papierów i szczerze, podziwiałam go, że potrafił się odnaleźć w tym bałaganie.

- Przyszłam złożyć zeznanie - wyjaśniłam, kiedy spostrzegłam, że patrzy na mnie wyczekując odpowiedzi. - Dostałam niepokojącą wiadomość.

- Mogłabyś mi ją pokazać? - oparł się łokciami o blat i pochylił lekko do przodu.

Podałam mu telefon. Wziął aparat i zrobił zdjęcie otrzymanej wiadomości, po czym wprowadził nieznany mi numer do swojego komputera.

- To pierwsza taka wiadomość czy dostawałaś już coś wcześniej?

Może mi się wydawało, ale sprawiał wrażenie kogoś, kto doskonale o wszystkim wie.

- Od dłuższego czasu. Nie były to żadne groźby.

-  Z tego samego numeru co groźba?

Pokręciłam przecząco głową.

Później zadawał tylko kilka pytań na temat moich podejrzeń i innych pierdół, po czym odesłał mnie do domu. Obiecał, że rozpatrzą tą sprawę i postarają się namierzyć anonima.

Wychodząc z budynku poczułam się dziwnie. Jakbym była obserwowana.
Rozejrzałam się, ale niestety przez tłum ludzi ciężko było mi cokolwiek dostrzec. Ruszyłam więc w stronę centrum, chcąc kupić kilka rzeczy.

Po pomyślnych zakupach mogłam wrócić do domu. Wyjście do klubu ze znajomymi było najlepszym pomysłem jak dotychczas, więc czułam się odrobinę lepiej. Może w końcu się wyluzuję. Miałam głęboko w poważaniu mojego prześladowcy. Chciałam po prostu korzystać z życia, póki go w ogóle mam.

Wyszykowanie się na bóstwo zajęło mi około dwóch godzin. Zadbałam o idealny makijaż i idealnie wyprostowane włosy. W międzyczasie rozmawiałam przez telefon z Ali, która narzekała, że skończyły jej się outfity. 

To nie tak, że miała szafę pełną ubrań i ciągle dokupywała nowe.

W końcu nadszedł moment, w którym znaleźliśmy się w klubie. Nie powiem, tęskniłam za imprezami z przyjaciółmi, choć zawsze ich nie znosiłam i były dla mnie męką. Czułam się inaczej, jakby coś się zmieniło.

Po chwili zostałam zaciągnięta na parkiet przez dwoje najważniejszych dla mnie ludzi. Bawiliśmy się świetnie i wypiłam chyba odrobinę za dużo, bo w tłumie mignęła mi twarz Ashtona.

- Czy to Ashton? - zapytałam Alissę, wskazując na mężczyznę z charakterystycznymi włosami.

Dziewczyna zmarszczyła czoło i wzruszyła ramionami. Nie wyglądała na szczęśliwą.

- Wszystko w porządku? - zapytałam zaskoczona jej zachowaniem.

- Chodźmy stąd - poprosiła i zaczęła ciągnąć mnie i Luke'a w stronę baru.

***

O co chodzi Alissie?

Przepraszam za nieobecność, ale po skończeniu The Darker Side miałam kompletną pustkę w głowie. Do tego dochodzi szkoła i inne pierdoły.

I Protect You || Z.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz