13

3.4K 191 30
                                    

Po dwóch tygodniach w końcu mogłam pozbyć się uciążliwej opaski z mojej nogi. Moja kostka miała się już dobrze. Cały ten czas spędziłam w towarzystwie Luke'a, Alissy i ku mojemu zdziwieniu, Romea. Mężczyzna przychodził tak często jak tylko mógł, pomagał mi z zakupami, z gotowaniem i okazał się dobrym kompanem do towarzystwa. Jako lekarz oczywiście miał swoje obowiązki, ale okazało się, że pracuje tylko w wyznaczonych godzinach i nie zdarza się mu zostawać po godzinach, więc sporą część swojego wolnego czasu poświęcał mi. 

Partnerzy moich przyjaciół nie mieli pojęcia gdzie mieszkam, ponieważ zarówno Hemmings jak i Violet doskonale wiedzieli, że chciałam zacząć z czystą kartą. Nie miałam pojęcia co dzieje się u Zayna, ponieważ zmieniłam numer telefonu. Mimo ciągle powracającej tęsknoty wiedziałam, że tak będzie dla mnie najlepiej. Przynajmniej tak sobie wmawiałam.

- Ashton ciągle o ciebie pyta - westchnęła blondynka, kiedy wychodziłyśmy ze szpitala po prześwietleniu mojej kostki. - Martwi się o ciebie, Ronnie...

Przygryzłam wargę, nie wiedząc co mogę jej odpowiedzieć. Tęskniłam za nim, za Calumem, Michaelem i całą resztą. Byli dla mnie jak rodzina. Niestety kontakt z nimi prawdopodobnie wcale nie pomógłby mi w kwestii wyzbycia się uczuć do Zayna. W końcu Malik dowiedziałby się gdzie mieszkam od któregoś z nich.

- Wiesz, że nie chciałam uciekać od naszych przyjaciół - mruknęłam. - Po prostu boję się, że Zayn dowie się od nich gdzie mieszkam. O ile w ogóle jeszcze mu zależy na odnalezieniu mnie - dodałam ciszej, bardziej do siebie niż do niej. 

- Zależy - stwierdziła pewnie. - Szuka cię na własną rękę i obie wiemy, że i tak w końcu cię znajdzie. To Zayn, on zawsze dostaje to, czego chce... 

Zagryzłam policzki od środka. Miała rację. Jeśli faktycznie mnie szuka, znajdzie mnie - prędzej czy później. W dalszym ciągu czułam, że czegoś jeszcze nie wiem. Czegoś ważnego. Przyprawiało mnie to o ból istnienia. 

- Zmieniając temat... Twoja dzisiejsza randka nadal aktualna? - przystanęła w miejscu i wyszczerzyła się szeroko.

- To nie randka - przewróciłam oczami. - Sąsiedzkie, koleżeńskie wyjście - sprostowałam. 

- Tak, tak, a później nad ranem znajdę go w twoim łóżku. 

Posłałam jej mordercze spojrzenie, na co tylko się zaśmiała.

- Chodź - pociągnęła mnie za sobą. 

- Na parking idzie się w drugą stronę! 

- Idziemy na zakupy, idiotko. Musisz wyglądać jak człowiek. Doktorek widuje cię tylko w tych twoich okropnych dresach, czas go uświadomić, że gdzieś tam kryje się kobieta.

Mówiłam już, że jej nienawidzę?

- Och, wyluzuj Young. Nie możesz ciągle płakać za kimś, kto potraktował cię jak największego śmiecia. To JEGO strata, nie twoja - posłała mi jedno z tych swoich spojrzeń, które znaczyło, że mam jej posłuchać. - Nawet jeśli to tylko przyjacielskie spotkanie... Możesz się przecież dobrze na nim bawić, tak?

Miała rację. Musiałam ruszyć do przodu. 

Nawet jeśli rozrywało mi to serce.

***

ZAYN'S POV

Od zawsze miałem talent do rujnowania życia sobie i ludziom wokół mnie. 

Zniszczyłeś ją, zniszczyłeś ją, zniszczyłeś ją,zniszczyłeś ją, zniszczyłeś ją, zniszczyłeś ją, zniszczyłeś ją, zniszczyłeś ją, zniszczyłeś ją, zniszczyłeś ją, zniszczyłeś ją, zniszczyłeś ją. 
Ta myśl prześladowała mnie w każdej sekundzie mojego beznadziejnego życia. 

Skłamałbym mówiąc, że za nią nie tęsknie. Ale kłamanie musiało być teraz częścią mojego życia. Wmawiałem wszystkim dookoła same kłamstwa. Jeszcze chwila i sam pewnie zacznę w nie wierzyć, pomyślałem. A wtedy znienawidziłbym się bardziej niż dotychczas. W głębi duszy wiedziałem jednak, że tak będzie dla wszystkich najlepiej. Prawda bywa okrutna. Bardziej okrutna niż kłamstwa, którymi częstowałem moich najbliższych.

Chciałem krzyczeć. Narastały we mnie emocje,  z którymi nie potrafiłem sobie poradzić. Byłem całkowicie sam. Tylko ona mogłaby mi pomóc. Ale mojej Veronici już nie było. Pozostała tylko pustka, której nic, ani nikt nie mógł zapełnić. Nie wiedziałem, dlaczego to zrobiłem. Mogłem wymyślić coś innego, coś mniej bolesnego dla nas obojga, a teraz? Teraz było zbyt późno. 

Szukałem jej. Nikt z moich przyjaciół nie chciał mi pomóc. Nie chcieli, żebym się do niej dostał, i choć sam dobrze wiedziałem, że powinienem trzymać się od niej z daleka... nie potrafiłem. Och ironio, to przeze mnie. To wszystko przeze mnie. Ale tak musiało się stać. Inaczej... 

Westchnąłem głośno, odganiając myśli z mojej głowy. Sięgnąłem po kolejnego papierosa. 

Pierdolony los. 

Zawsze musiał odbierać mi wszystko, co miałem. 

***

VERONICA'S POV

- Jak wyglądam? - obróciłam się wokół własnej osi, oczekując komentarza Luke'a i Alissy. 

Na ich twarzach widziałam uznanie. Dawno nie miałam się do kogo stroić, więc czułam się usatysfakcjonowana.

- Woah - wydusił w końcu Hemmings. - Wyglądasz świetnie. 

Przejrzałam się jeszcze raz w lustrze. 

Do mojego ciała przylegała czarna obcisła sukienka z dekoltem w kształcie literki V, eksponując tym samym mój biust. Sięgała mi lekko przed kolana, uwydatniając wszystkie moje atuty. Na szyi miałam naszyjnik, który dostałam kiedyś w prezencie od mamy, pofatygowałam się nawet na założenie kolczyków i pierścionków, ponieważ wraz z Alissą wylądowałyśmy u kosmetyczki i fryzjera. Co za tym idzie, moje włosy były podcięte o kilka centymetrów, co od razu je odżywiło. Teraz lekkie fale opadały na moje plecy. Na nogach widniały klasyczne szpilki i choć mogło wydawać się, że jestem ubrana klasycznie, efekt końcowy naprawdę się mi podobał. Subtelny makijaż podkreślił moją urodę, jak stwierdziła Alissa, więc czułam się naprawdę ładnie. 

- Cholera, skoro ty wyglądasz tak, to już nie mogę się doczekać, aż zobaczę doktorka - zaśmiała się blondynka. - W końcu zabiera cię do najpopularniejszej restauracji w okolicy, pewnie będzie gorący. 

Wraz z Lukiem przewróciliśmy tylko oczami na komentarz dziewczyny, na co ta fuknęła pod nosem urażona. 

- Twój Romeo już jest - Luke posłał mi szczery uśmiech, kiedy po domu rozległ się dźwięk dzwonka. - Baw się dobrze, zamkniemy później drzwi.

Pożegnałam się  z przyjaciółmi, zabrałam ze sobą torebkę i trochę zestresowana otworzyłam drzwi. 

Przede mną stał mój sąsiad, wyglądający niesamowicie dobrze. Miał na sobie czarny smoking, jego włosy pierwszy raz były w ładzie, na twarzy widniał kilkudniowy, ale zadbany zarost. Uśmiechnął się słodko i przywitał mnie całusem w policzek.

- Wyglądasz olśniewająco, Veronico, naprawdę - skomentował z błyskiem w oku. 

Zarumieniłam się lekko na te słowa, ponieważ już od wieków nie dostałam komplementu od kogoś kto nie był Zaynem. 

Przyjemne uczucie.

_______
Czekam na opinie. 

Kocham Was, 
wasza luvmyz3n.

I Protect You || Z.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz