16

9K 435 97
                                    

Zamówiliśmy drinki, które miały nas orzeźwić. Lub dobić. Jak kto woli. Luke i Alissa byli dziwnie zdenerwownani, a ja najwidoczniej nie byłam w temacie. Zastanawiało mnie zachowanie Alissy, dlatego postanowiłam zapytać o co chodzi.

- Czemu stamtąd poszłyśmy?

Bierze łyk drinka.

- Nie mam ochoty rozmawiać z tą pizdą.

Marszczę brwi.

- Czemu pizdą?

- Myślałam, że kręcimy ze sobą, a on przestał odpisywać mi na wiadomości. Mógł chociaż napisać, że mam spieprzać.

Wstałam z krzesła i wzięłam duży łyk napoju z procentami. Zacisnęłam pięści i ruszyłam w stronę miejsca, gdzie widziałyśmy chłopaka. Miałam nadzieję, że będzie gdzieś w pobliżu.

- Co zamierzasz? - Luke szarpnął mnie za rękę.

- Nie mam pojęcia.

Jak się okazało, Ashton tańczył z jakąś dziewczyną. Na moje nieszczczęście drogę do Irwina blokowała mi pewna osoba. Mianowicie Zayn.

- Veronica? - chwycił mnie za łokieć, przez co wpadłam na jego tors. - Co ty taka wkurwiona?

Zmierzyłam go swoim typowym wzrokiem suki i wyrwałam rękę. Odrzuciłam włosy na plecy i uśmiechnęłam się.

- Mów do mnie Ronnie, Malik. Nie Veronica. Ronnie - podkreśliłam.

- Dobra, dobra - uniósł ręce w geście poddania.

Przy okazji odsunął mi się z drogi, więc podeszłam do Ashtona i przeszkodziłam mu w tańcu. Nie wyglądał jednak na zdenerwowanego. Przywitał mnie szerokim uśmiechem.

- Ronnie! Jest tu Alissa? Muszę z nią porozmawiać.

Zdziwiło mnie, że sam zaczął temat blondynki. Zmarszczyłam brwi i pokiwałam głową.

- Czemu pytasz, skoro zachowujesz się jak dupek i nawet jej nie odpisujesz? - skrzyżowałam ręce na piersi.

- To ona napisała mi, że nie chce mnie znać i mam do niej nie pisać, bo znalazła innego.

- Nie napisała Ci nic takiego - wtrącił Luke, stojący tuż obok mnie. - Widziałem rozmowy. Pisała ciągle pytając czemu nie odpisujesz.

Ashton wyjął telefon z kieszeni i podał mi go. Nie pewnie wzięłam urządzenie.

- Wejdź na wiadomości - polecił.

Otworzyłam konwersację z Alissą. Były tam wiadomości, które zupełnie nie pasowały mi do stylu pisania mojej przyjaciółki. Ona używała gifów i emoji od zawsze i nie stosowała interpunkcji. Te wiadomości były napisane zbyt poważnie. Tak jak mówił blondyn, była tam wiadomość mówiąca, żeby chłopak dał jej świety spokój, bo nic z tego nie będzie.

- Gdzie ona jest? Naprawdę chcę z nią porozmawiać - przeczesał palcami swoje włosy.

- Wyglądasz na zmartwionego - zauważyłam.

- Bo jestem zmartwiony.

Nie odezwałam się już tylko ruszyłam w stronę baru, gdzie siedziała Alissa. Za mną szedł Luke i Ashton. Alissa bawiła się telefonem, więc nie zauważyła, że w ogóle podeszliśmy. Dopiero głos Ashtona ją ocknął.

- Możemy porozmawiać, skarbie? - wyciągnął w jej stronę dłoń.

Blondynkaspojrzała na niego obojętnie, po czym przeniosła wzrok na mnie. Widziałam, że tylko udawała, dlatego kiwnęłam głową, żeby szła. O dziwo posłuchała mnie i podała mu dłoń. Ashton poprowadził ją za sobą, po czym zniknęli w tłumie ludzi.

- Mam wrażenie, że ktoś chce namącić im w życiu tak jak tobie - stwierdził Luke, obejmując mnie ramieniem.

- Też mi się tak wydaje - mruknęłam. - Rozmawiałeś już z rodzicami?

- O czym? - zmarszczył czoło.

- O swojej orientacji.

Spiął się na moje słowa i pokręcił głową. Jakiś czas temu chłopak uświadomił sobie, że pociągają go też mężczyźni. Kręciły go też dziewczyny, co oznaczało, że jest biseksualny. Bał się porozmawiać o tym z rodzicami, którzy nie byli ludźmi tolerancyjnymi.

- Nie powiem im o tym.

- A jeśli znajdziesz chłopaka?

- Ronnie, oni mnie zabiją. Wiesz jacy są - mruknął.

Oparłam głowę o jego ramię, a on zamknął mnie w objęciach. Było mi go naprawdę szkoda. Zasługiwał na szczęście, a tak bliscy mu ludzie ograniczali go. Miłość przecież nie wybiera.

Po kilku minutach ruszyliśmy na parkiet, chcąc pozbyć się negatywnej energii zbierającej się w naszych organizmach. Daliśmy ponieść się muzyce i naprawdę poczuliśmy się odrobinę lepiej. Wzdrygnęłam się kiedy poczułam ciepłe dłonie na moich rękach. Odwróciłam się w stronę mężczyzny, którym okazał się Liam.

On też tam był?

- Hej - posłał mi leniwy uśmiech. - Zatańczysz?

Cholera, był onieśmielający. Szkoda tylko, że to nie Zayn.

Spojrzałam na Luke'a, który skinął głową i podszedł do jakiejś dziewczyny. Z racji, iż w klubie było naprawdę dużo ludzi, nie było zbyt dużo miejsca. Liam przyciągnął mnie bliżej siebie. Tańczył naprawdę dobrze i wiedział co robić z partnerką. W dodatku był przystojny i czarujący, więc przetańczenie z nim trzech kawałków było bardzo dobre.

- Zayn prawdopodobnie mi wpierdoli - zaśmiał się, pochylając nade mną.

- Czemu? - zmarszczyłam brwi.

- Bo stoi kilka metrów za Tobą i wygląda na zazdrosnego - prychnął rozbawiony.

- Żartujesz? - nie mogłam powstrzymać nikłego uśmiechu.

- Na razie się nie odwracaj. Wkurwił mnie, więc chcę go powkurzać. Chodź za mną, okej?

Przytaknęłam, bo co innego miałam do roboty. Liam prowadził mnie w stronę baru, czyli w całkowicie przeciwnym kierunku niż ten, gdzie stał Zayn. Postawił mi drinka, przez co było mi trochę głupio. Nie lubiłam, kiedy ktoś wydawał na mnie pieniądze. Liam jednak miał w dupie moje sprzeciwy i po prostu kupił mi to. Piliśmy razem i naprawdę okazał się miłym człowiekiem. No chyba, że alkohol przyćmił mi racjonalne myślenie.

- Przeszkadzam? - usłyszałam za sobą ironiczny głos.

Och, Zayn.

- Nie - posłałam mu uśmiech.

Wydawał mi się jakoś bardziej atrakcyjny niż zwykle. To w ogóle możliwe? Czułam się pobudzona.

Zayn usiadł obok mnie, więc wyszło na to, że siedziałam między nimi dwoma.

- Możesz pić? - uniósł brew. - Chyba nie jesteś do końca pełnoletnia, dziewczynko.

To, że nie miałam jeszcze dwudziestu jeden lat było prawdą. Teoretycznie nie mogłam pić. Moje urodziny były jednak już za dwa tygodnie, więc co to za różnica. Rocznikowo piłam legalnie.

Nagle Zayn wstał i pociągnął mnie za sobą.

- Co ty robisz?

- Idziemy się całować.

Co?

_______




I Protect You || Z.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz