9

3.8K 195 76
                                    

Patrzyłam z lekkim zaskoczeniem na Ashtona, który mimo poważnej decyzji, jakiej chciał się podjąć, był bardzo spokojny i odprężony. Nie targały nim sprzeczne emocje. Nie widać było po nim już nawet cienia zawahania. Wiele razy udowodnił, że kocha moją przyjaciółkę i zrobiłby dla niej wszystko. Nawet wtedy, kiedy został przez nią zraniony. Trochę jej zazdrościłam, bo muszę przyznać, zawsze marzyłam o zaręczynach i całej tej magicznej atmosferze, która wytwarzała się wokół tego wydarzenia. Niestety, Zayn miał na głowie inne, ważniejsze sprawy i mimo, że żyliśmy już jak małżeństwo, chciałabym, żeby oficjalnie mi się oświadczył. 

- Kiedy chciałbyś po niego jechać? - odezwałam się po dłuższej chwili ciszy. 

- Zaplanowałem nam wylot do Francji na przyszły miesiąc i tam chce się oświadczyć, także najlepiej jeśli byłoby to w tym tygodniu. 

Uśmiechnęłam się sama do siebie, kiedy usłyszałam, gdzie chce się zaręczyć. Największym marzeniem Alissy było zwiedzenie Europy, a w szczególności właśnie Francji. Dziewczyna miała fioła na punkcie tamtejszej architektury i kultury. Już oczami wyobraźni mogłam sobie wyobrazić jej szczęście, kiedy stanie się to, co miało się stać. Kochała Ashtona i każdy z nas doskonale o tym wiedział. Chciałam, żeby była szczęśliwa. 

- Możemy jechać za dwa dni - wtrącił Zayn. - Nie mamy wtedy z Veronicą żadnych planów, prawda skarbie? 

Pokiwałam twierdząco głową.

- To cudownie, kocham was - wyszczerzył się blondyn. - A teraz, przepraszam za najście, dziękuję za śniadanie i wsparcie, ale muszę lecieć. Przede mną ciężki dzień.

- Co będziesz robił? 

- Wylegiwał się przed telewizorem. Chciałem zrobić to u was, bo macie wygodniejsze kanapy, ale Zayn zabija mnie wzrokiem odkąd tu przyszedłem, więc będę uciekał - roześmiał się i wstał z krzesła. Podszedł do mnie i cmoknął w czubek głowy, po czym wyszedł. 

- No to się porobiło, nie? - Zayn pokręcił głową z lekkim uśmiechem na ustach. - Nie spodziewałem się, że Ashton tak szybko dorośnie do tej decyzji.

- Cieszy mnie to - przyznałam. - Widać, że myśli o niej i przyszłości z nią bardzo poważnie.

Zayn wstał, podszedł do mnie i podniósł mnie do pionu. Opuszkami palców pogładził mój policzek i przytulił mnie, szepcząc:

- Na nas też przyjdzie czas, Veronico. 

Po wspólnym prysznicu poszliśmy do ogrodu. Towarzyszyły nam dobre emocje, byliśmy odprężeni i szczęśliwi. Położyliśmy się na hamaku, czerpiąc radość z dobrej pogody. Rozmawialiśmy o błahostkach, tuląc się i całując jak zakochane nastolatki. Życie wydawało się jakieś prostsze, co bardzo mnie cieszyło.

- Wieczorem muszę wyjść - powiadomił mnie, muskając nosem o mój. - Sprawy biznesowe. 

Zmarszczyłam brwi, ale skinęłam tylko głową. 

- O której?

- Późno, będziesz już smacznie spać, skarbie.

- Powinnam się martwić? - zapytałam pół żartem, pół serio. 

Wiedziałam, że towarzystwo w jakim się obracał było cholernie nieprzewidywalne i w każdej chwili mogła stać się mu krzywda. 

- Zawsze mam wszystko pod kontrolą.

Oby, pomyślałam i cmoknęłam go w policzek. Chciałam wierzyć w to, że nic się mu nie stanie, ale każde wyjście było zagrożeniem. W jego świecie nawet najlepszy wspólnik mógł wbijać noże w plecy.

- Trzymam za słowo, Zayn. 

Uśmiechnął się pod nosem i przyciągnął mnie do kolejnego, pełnego namiętności, pocałunku. 
Mogłam powtarzać ten moment do końca swojego pieprzonego życia. Miałabym wtedy pewność, że umrę szczęśliwa.

I Protect You || Z.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz