7

3.7K 192 71
                                    

Trzy dni minęły szybciej, niż bym tego chciała. Mimo moich złych myśli dotyczących Zayna, spędziłam ten czas naprawdę przyjemnie. Oprowadziłam rodzinę po okolicy, zabrałam ich do restauracji oraz pobliskiego zoo. Wieczory spędzaliśmy przy herbatce i filmach. Nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak bardzo brakowało mi moich krewnych. Byłam wdzięczna Malikowi, że jednak dał mi możliwość spotkania się z nimi.

- Kochanie, powinnyśmy porozmawiać. – Usłyszałam za sobą głos mamy, kiedy nakrywałam do stołu.

Widziała, że zachowuję się dziwnie, a ja próbowałam uciekać od tematu. Co miałam jej powiedzieć? Mamo, myślę, że Zayn mnie zdradza na tym swoim durnym wyjeździe, bo słyszałam przez telefon jęki i cmoknięcie? Znienawidziłaby go, a jeśli się myliłam, co do tych odgłosów to narobiłabym mu tylko kłopotów. Musiałam porozmawiać najpierw z nim, a skoro do dwóch godzin miał pojawić się w domu – byłam w stanie tyle wytrzymać.

- O czym? – spytałam, spoglądając na nią niewinnie.

- Zayn coś przeskrobał? – usiadła na krześle, wlepiając we mnie spojrzenie.

- Myślisz, że naprawdę mnie kocha? – mruknęłam. Gdyby mnie kochał, to przecież nie zdradziłby mnie tak po prostu.

Kobieta zmrużyła oczy i przez chwilę milczała. W końcu wstała z miejsca i powoli do mnie podeszła. Objęła moją twarz dłońmi.

- Słonko, gdyby cię nie kochał, nie byłoby mnie teraz tutaj. Gdyby cię nie kochał, nie troszczyłby się o ciebie i nie robił wszystkiego, żebyś była bezpieczna. Myślę, że jesteś jego oczkiem w głowie i pewnie udowodnił to już milion razy, ale jeśli masz jakieś wątpliwości... Spróbuj czegoś, co sprawi, że będzie myślał, że cię traci. Nic tak nie boli kogoś, kto kocha, tak jak strata.

Przełknęłam głośno ślinę i objęłam mamę, kładąc głowę na jej ramieniu. Pocierała cierpliwie moje plecy i nie oczekiwała ode mnie żadnej odpowiedzi. Wiedziała, że analizuję każde jej słowo.

- Obiad gotowy? – w drzwiach pojawił się radosny dziadek.

Uśmiechnęłam się tak szczerze, jak tylko mogłam.

- Oczywiście.

***

- Będę za wami tęsknić – mruknęłam, przytulając moją mamę i dziadka na podjeździe.

- Zawsze możesz wpaść sama, z Zaynem lub z przyjaciółmi. Nasz dom stoi otwarty – zasugerowała matka. – Nie pogniewamy się z dziadkiem, jeśli przyjedziecie wszyscy razem.

- Na pewno do państwa zawitamy – wtrącił się Ashton, obejmujący Alissę.

- Odwieź ich bezpiecznie do domu – zwróciłam się do niego. – Serio, Ash, jedź ostrożnie.

- Zawsze jeżdżę! – oburzył się. – Gotowi?

Pożegnałam się jeszcze raz z bliskimi, po czym wsiedli do samochodu i wraz z Ashtonem i Alissą odjechali w swoją stronę. Stałam jeszcze chwilę sama na podjeździe, ale zaczęło mocno wiać, więc wróciłam do domu. Położyłam się na kanapie i zamknęłam oczy, chcąc się zrelaksować.

W głowie miałam pustkę. Ale nie taką spokojną. Ta pustka była boląca i paląca cały mój umysł. Czułam, jakbym miała zaraz wybuchnąć i naprawdę byłam zdesperowana, żeby poznać prawdę.

- Kochanie, wróciłem.

Jego spokojny ton głosu sprawił, że przeszła mnie gęsia skórka. Wszedł do salonu i cmoknął mnie delikatnie w usta. Nienawidziłam się w tym momencie za to, że ten buziak mi nie wystarczał i pragnęłam więcej. Musiałam jednak być twarda.

- Jak podróż? - usiadłam po turecku i podparłam podbródek ręką.

- Męcząco. Cieszę się, że w końcu przy tobie jestem. Te trzy dni były straszne – westchnął.

- Dlaczego? – zmarszczyłam czoło. – Jęki w tle sugerowały coś innego.

Och kurwa, świetnie zaczęłaś Ronnie.

Spojrzał na mnie jak na idiotkę i zaśmiał się pod nosem.

- Jakie jęki, skarbie?

Okej, chyba skoczyło mi ciśnienie. Niech nie robi ze mnie kompletnie głupiej dziewuchy.

- Nie wiem, czy kogoś tam pieprzyłeś Zayn, ale jeśli tak... Chcę wiedzieć. – Byłam naprawdę poważna i patrzyłam mu prosto w oczy.

Przysunął się do mnie i jednym ruchem posadził sobie na kolanach.

- Veronico, to Las Vegas. Tam ludzie pieprzą się na każdym kroku, nie zważając na to, czy ktoś jest obok nich. Po co miałbym się z kimś tam przespać, skoro w domu czekała na mnie najpiękniejsza kobieta, którą k-o-c-h-a-m – przeliterował powoli ostatnie słowo. – Jeśli chodzi ci o pierwszy dzień, kiedy rozmawialiśmy przez telefon to byłem w nocnym klubie, bo miałem spotkanie z jego właścicielem. Dołączyła do nas jego partnerka, która nie szczędziła sobie ocierania się o jego nogę i jęczenia mu do ucha.

Próbowałam doszukać się czegoś, co mogłoby świadczyć o tym, że wymyślił to na poczekaniu, ale brzmiało bardzo wiarygodnie. Wiedziałam przecież, jak zachowują się ludzie z branży, w jakiej siedzi mój mężczyzna i mogłam wziąć to pod uwagę od razu, a nie snuć dziwne domysły.

- Co gorsza, wyobraź sobie – kontynuował, błądząc przy tym opuszkami palców po mojej odkrytej nodze. Przechodziły mnie przyjemne dreszcze. – Że ta jego panienka, miała irytujący zwyczaj całowania na przywitanie każdego, kogo spotkała. Możesz pomyśleć, jak niezręcznie się czułem.

Pokręciłam z politowaniem głową. No to wyjaśnił mi sprawę z jękami i cmoknięciem. Czego miałam się doczepić? Na każdym kroku udowadniał mi, że mnie kocha, a ja podejrzewałam go o najgorsze.
Co było ze mną nie tak? Nie dawał mi powodów do zazdrości. W towarzystwie innych, dużo piękniejszych kobiet i tak zawsze patrzył tylko na mnie. Był zazdrosny o każdego mężczyznę, który odwracał się za nami na ulicy, czy gdziekolwiek indziej. Spędzał ze mną tyle czasu, że nie wiem kiedy miałby mnie zdradzać.

- A jak spotkanie z mamą i dziadkiem? – schował twarz w zagłębieniu mojej szyi i pocałował moją rozgrzaną już skórę.

Opowiedziałam mu, co robiliśmy i że naprawdę ich obecność sprawiła mi dużo radości. Ale nawet kiedy skończyłam swój monolog, nadal czułam poczucie wstydu, że oskarżyłam go o zdradę. Byłam fatalną partnerką.

- Tęskniłem, słonko – przygryzł moją dolną wargę. – Cholernie tęskniłem...

Pocałowałam go więc, wkładając w to wszystkie swoje uczucia. Też za nim tęskniłam. Za jego głosem, zapachem, spojrzeniem, śmiechem, dotykiem, ustami... Za nim całym. Pogłębiał pocałunek z każdą sekundą, sprawiając, że stawałam się podniecona. Pragnęłam go całego. Wiedziałam, że on mnie też.
Podniósł nas z kanapy, nie przestając mnie całować. Oplatałam go nogami, a on kierował się ze mną do łazienki. W trakcie drogi, zdołałam odpiąć jego elegancką, pomiętą już koszulę, a on pozbył się mojej bluzki i stanika. Sprawny był, przyznaję. Postawił mnie na podłodze w toalecie i przyssał się do mojej szyi, podczas gdy ja odpinałam jego pasek i pozbywałam się jego spodni. Czułam, że był twardy i kurewsko mnie to satysfakcjonowało. Zdjęłam też swoje spodenki i resztę bielizny. Zayn nawet jej nie miał. Miał w zwyczaju chodzić bez bokserek i czasami zastanawiałam się, czy to w ogóle wygodne, ale on uważał to za najlepsze i najbardziej praktyczne.

Związałam się chyba z totalnym świrem.

________

Myślicie, że wersja Zayna była prawdziwa? 

I Protect You || Z.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz