ZAYN POV
Minęło sześć miesięcy od wyjścia Ronnie ze szpitala. Sześć miesięcy ciągłego strachu, czy ktoś nie spróbuje odebrać mi kobiety, którą darzę niezwykłym uczuciem. Sześć miesięcy odbudowywania zaufania, po postrzale, którego dokonałem. Po tak długim czasie wiele się zmieniło. Nie mogę powiedzieć, że na gorsze. Ale nie mogę też stwierdzić, że na lepsze.
Nasz związek, owszem, stawał się coraz lepszy, bardziej namiętny, uczuciowy i po prostu...
Cholera, kocham tą kobietę.
Wiedziałem, że namiesza mi w głowie, jak i w sercu już w dniu, kiedy przypadkiem wpadła na mnie w klubie. Choć w sumie nie wierzę w przypadki, więc w głębi duszy wierzę, że było to przeznaczenie, żebym spotkał tego żywego anioła, który miał obudzić we mnie najlepszą stronę, jaką posiadałem w najdalszych zakątkach mojej duszy. Chyba jej się udało.
- O której godzinie musimy być w klubie? - jej melodyjny głos wyrwał mnie z zamyślenia.
Spojrzałem na nią, stojącą przy drzwiach. Miała na sobie dresowe spodenki i moją koszulkę, która wprawdzie mówiąc wisiała na niej jak worek, ale dla mnie i tak wyglądała najpiękniej.
- O dwudziestej pierwszej zaczyna się spotkanie - wymamrotałem cicho, nadal nie pojmując, jak można być tak idealnym jak ona.
Podeszła do mnie i usiadła na kolanie, po czym złożyła krótki pocałunek na moich ustach. Skłamałbym mówiąc, że to mi wystarczało. Delikatnie przyciągnąłem ją do siebie i naparłem na nią ustami. Poczułem, jak się uśmiecha, a moje serce znowu zabiło szybciej.
Zawsze biło jak oszalałe, kiedy była tak blisko. Usiadła na mnie okrakiem, więc przytuliłem ją w talii. Była drobniutka i czułem się odpowiedzialny za to, żeby ją chronić. Od zawsze. Kiedy odsunęła się, na jej twarzy pojawił się ten cholerny uśmiech i nic nie mogłem poradzić na to, że to właśnie za niego kochałem ją najbardziej.
Kiedy życie mi się sypało, świat był przeciwko mnie i kompletnie sobie nie radziłem, wystarczał jeden uśmiech Veronici, który wzbudzał we mnie świadomość, że z nią dam radę przejść przez wszystko. Nawet przez piekło.
- Mamy godzinę, powinieneś się zbierać do wyjścia - zasugerowała, wstając ze mnie. - Nie chcemy, żeby spotkanie poszło źle, racja?
Miała rację. Spotkanie było kurewsko ważne, bo robiłem interesy z jedną z nowojorskich, starych mafii. Odkąd wróciliśmy do kraju, musieliśmy się przeprowadzić oraz potrzebowaliśmy ochrony. Mafia zwana Gold Sharks wbrew pozorom była jedyną z zaufanych mi.
Veronica zniknęła w łazience, a ja poszedłem do naszej garderoby. Musieliśmy zaprezentować się jak najlepiej, bo wszystko leżało w naszych rękach.
***VERONICA POV
Po wyjściu z toalety kompletnie nie miałam pomysłu co ubrać, żeby wyglądać jak rzekoma narzeczona Zayna. Nie byłam nią oficjalnie, ale reszta świata tak właśnie myślała, podobno dla mojego bezpieczeństwa. W ciągu sześciu miesięcy musiałam zacząć nowe życie prawdziwej gangsterki, choć ta nazwa mnie bawiła. Zayn wprowadził mnie w swój świat i od tamtej pory jestem jego prawą ręką.
W naszym związku wszystko kwitło, tak przynajmniej to odbierałam. Widziałam, jak bardzo próbował naprawić swoje błędy z przeszłości i w końcu mu wybaczyłam. Czułam, że mnie kocha. Ja też go kocham, ale przyznałam się do tego otwarcie dopiero, kiedy czułam to całą sobą. Czasami dobijała mnie jego zimna strona i widziałam w nim cząsteczki tego Zayna, którego poznałam na samym początku, ale to tylko uświadamiało mi jak daleką drogę przeszedł dla mnie, żeby być tym, kim jest teraz.Potrząsnęłam głową, chcąc pozbyć się nadmiaru myśli, bo zostało mi czterdzieści minut, żeby zrobić się na bóstwo. Prócz tego, że polokowałam włosy, nie zrobiłam ze sobą kompletnie nic. Wykonałam mocny makijaż, fatygując się nawet o doklejenie sztucznych rzęs, a usta pomalowałam ciemną, bordową szminką. Podeszłam w końcu do wieszaków z sukienkami i chwyciłam się za głowę. Jak wyglądać pociągająco, seksownie i przekonująco do zawarcia współpracy, idąc do klubu?
Nagle mnie olśniło. Przecież to prywatny klub Zayna, do którego przychodzą tylko kobiety ubrane wieczorowo i mężczyźni w drogich, szytych na miarę garniturach. W oko rzuciła mi się sukienka, którą dostałam od mojej matki, po powrocie do kraju. Uznała, że jest cholernie seksowna i zachwycę nią Zayna, tak jakby nie zachwycał się mną nawet w dresie. Bez namysłu ubrałam ją na siebie i stanęłam przed lustrem.
Kreacja była czarna, ramiona wykonane miała z koronki, a dekolt z przodu ładnie podkreślał mój biust, optycznie nawet go powiększał, więc kolejny punkt do atrakcyjności. Przylegała do mojego ciała, podkreślając moje atuty, ale dół układał się już w literę A. Rozcięcie pozwalało mi na pochwalenie się wyćwiczonymi, szczupłymi nogami, bo muszę przyznać, ostatnio dużo ćwiczyłam. Strój sięgał aż do podłogi, więc mogłam pozwolić sobie na wysokie szpilki. Wybrałam swoje ulubione o kolorze standardowo czerni i spryskałam się perfumami.
- Ja pierdole - usłyszałam za sobą.
Odwróciłam się do Zayna, który stał z otwartą buzią, skanując mnie od góry do dołu. W końcu podszedł do mnie i ujmując moją twarz w dłonie i złożył delikatny pocałunek na moim czole.
- Wyglądasz niesamowicie, skarbie.
Uśmiechnęłam się szczerze, ponieważ kochałam widzieć zachwyt w jego oczach.- Czas na nas. Musisz zwalić z nóg wszystkich obecnych w tym budynku - podał mi dłoń, którą oczywiście przyjęłam. - Tak jak zwaliłaś mury w mojej głowie, kiedy cię poznałem.
____________
Witam w drugiej części! Co myślicie o perspektywie Zayna? Wprowadzać ją częściej, czy wolicie jednak zostać przy klasycznej perspektywie Ronnie?
Jak Wam się podoba rozdział?
Kocham Was,
Wasza luvmyz3n.
![](https://img.wattpad.com/cover/114257399-288-k886556.jpg)
CZYTASZ
I Protect You || Z.M
Fanfiction,, - Chronię Cię - warknął nieprzyjemnym dla ucha tonem. - Nie możesz tego docenić?! Wzięłam głęboki wdech i pokręciłam głową. - Gdyby nie Ty, nie potrzebowałabym ochrony." *** #1 miejsce w "prześladowanie" /6/05/19