31

7.4K 390 89
                                    

Pytanka na dole.

Po rozpakowaniu się, usiadłam na łóżku i myślałam, co ze sobą zrobić. Nie chciałam zostać sama. Bałam się tego, ale musiałam trzymać się z dala od Zayna.

Albo i nie?

Zależało mu na mnie? Może faktycznie coś w tym było. Przerażał mnie fakt, że mnie obserwował. Cholera, tam były moje zdjęcia nawet spod prysznica!

Nie miałam nawet telefonu, żeby gdziekolwiek zadzwonić, nie miałam opłaconej kablówki, a lodówka świeciła pustkami.

Żart, nawet nie świeciła.

Już zaczynałam żałować swojego bezmyślnego planu. U Zayna było mi przecież dobrze. Mogłam tam zostać i po prostu go ignorować. Szczerze? Nie czułam się tutaj w ogóle bezpieczna.

Ale co mogłam zrobić? Pozostało mi jedynie modlić się o przetrwanie.

***

Przebudziłam się w środku nocy. Było ciemno, zimno i ktoś walił w drzwi.

- Ronnie otwórz!

Zmarszczyłam brwi i przekręciłam klucz w drzwiach. Po otwarciu ich zobaczyłam Alissę i Matta. Skrzywiłam się, kiedy poczułam na sobie przeszywające spojrzenie brata mojej przyjaciółki.

- Co wy tu robicie?

Dziewczyna posłała mi mordercze spojrzenie i weszła do środka.

- Nie ma światła - mruknęłam.

- Zauważyłam - włączyła latarkę w swoim telefonie. - Matt, idź spakować jej rzeczy - zwróciła się do brata. - Pomieszkasz trochę u nas.

- Co? Nie będę siedzieć u was - oburzyłam się. - Mam gdzie spać.

- Jesteś bez grosza przy duszy, a ja jestem twoją najlepszą przyjaciółką. To oczywiste, że zabiorę cię do siebie. W dodatku jesteś w niebezpieczeństwie - westchnęła. - Pomyśl, Malik będzie tu za jakieś pół godziny...

- Co?! - niemal zakrztusiłam się własną śliną.

- Ashton zatrzymywał go tak długo jak to w ogóle możliwe, ale wiesz jaki jest... Chcesz go widzieć?

Przygryzłam wargę. Chciałam?

- Jeszcze nie teraz. Muszę poukładać sobie wszystko w głowie.

- Dlatego zabieram Cię ze sobą - zamknęła mnie w uścisku. - Wiesz, że możesz mi ufać, prawda?

Wiedziałam.

***

- Która godzina? - zapytałam, kiedy wylądowałyśmy w pokoju Ali.

Matthew wniósł walizki i oparł się o framugę drzwi. Skanował wzrokiem moją osobę i nie potrafił ukryć swojego pożądania. Wiedziałam, że dalej mnie pragnął i wiedziałam, jak na niego działam.

- Za piętnaście trzecia - mruknęła moja przyjaciółka. - Pójdę zadzwonić do Ashtona. Będę w kuchni.

Skinęłam głową i podeszłam do okna, chcąc zaczerpnąć świeżego powietrza.  Zamknęłam na moment oczy i rozkoszowałam się powiewem lekkiego wiatru. Byłam niezmiernie wdzięczna Alissie, że po mnie przyjechała. Byłam niezmiernie wdzięczna Ashtonowi, że jednak powiedział jej gdzie jestem.

- Nie stęskniłaś się za mną?

Ręce Matta znalazły się na moich biodrach, co zdecydowanie mi się nie podobało. Strzepnęłam je i odwróciłam się do niego przodem.

- Miałam ciężki dzień.

- I co w związku z tym? - uniósł brew.

- Spierdalaj. Chyba, że chcesz mieć bliskie spotkanie twarzy z moją pięścią.

- Nadal sukowata - musnął palcami mój policzek. Skrzywiłam się. - Taka pieprzyłaś się najlepiej.

- Jeszcze jedno słowo, Matt - warknęłam. - Jedno słowo, a moja cierpliwość się skończy.

- Zdominujesz mnie? - zacmokał. - Lubiłaś to.

Uniosłam pięść, żeby go uderzyć, ale złapał ją kilka centymetrów od swojej twarzy.

- Po seksie ze mną byłaś milsza - roześmiał się wrednie. - Kochałaś to.

- Kochałam seks. Nie ciebie.

- Malikowi już się dałaś? W sumie... Głupie pytanie.

- Zmieniłam się - odepchnęłam go i ruszyłam w stronę schodów.

Na szczęście nie szedł za mną. Wrało we mnie. Miałam ochotę go zabić. Przypominał mi o tym, jak bardzo głupia byłam kilka lat wcześniej.

- Wszystko okej? - zmartwiła się blondynka, kiedy usiadłam na blacie. - Matt?

Kiwnęłam twierdząco głową, a ona podała mi jakiegoś drinka.

- Pij, rozluźnisz się. Wiesz jaki jest - westchnęła. - Nadal za tobą szaleje.

Wzruszyłam tylko ramionami.

- Co mówił Ashton? - wzięłam łyk napoju.

- Zayn jest wkurwiony, że Cię nie było. Chce z tobą porozmawiać.

- Powiedział mi, że mu na mnie zależy - wypaliłam.

Blondynka patrzyła na mnie przez chwilę z szeroko otwartą buzią. Dopiero po dłuższej chwili otrząsła się i wyrwała mi drinka z ręki, po czym duszkiem wypiła całą zawartość.

- No to, kurwa, nieźle - skomentowała. - Ale nie pieprzyliście się, nie? Bo ja z Ashtonem...

- Nie musisz mówić jaki to Ashton jest zajebisty w łóżku - przewróciłam oczami.

- Prawda zawsze wychodzi na jaw - prychnęła.

Kochałam ją całym sercem, naprawdę.

- Nie wskoczyłam mu do łóżka.

- A na blat? - poruszyła sugestywnie brwiami.

Szturchnęłam ją, po czym obie wybuchłyśmy śmiechem. Nie miałam pojęcia, co powstrzymywało mnie w przespaniu się z nim, ale cieszyłam się, że miałam tą silną wolę.

- Posłuchaj, nie możesz być miękka. Wykorzystaj to, że jesteś jego słabością. Kuś go, prowokuj i wkurwiaj. Szaleje za tobą, Ronnie, tego nie ukryje - uśmiechnęła się lekko. - Pokaż mu swój seksapil. Pokaż, jak wiele możesz mu dać, jeśli tylko się postara.

- Po co mam to robić?

- Lecisz na niego, on na ciebie. Popatrz, ile razy już uratował ci życie. Może faktycznie nie jest taki zły. Jeśli sama od siebie mu wybaczysz, będzie tak rozkojarzony, że wyciągniesz z niego dosłownie wszystko. Zagraj z nim w grę.

- Jaką grę? - zmarszczyłam czoło.

- Kto z Was pierwszy polegnie i się zakocha.

××××××××××××

Hejka! Kilka pytanek:

1. Jak podoba się rozdział?
2. Co myślicie o Matthewie?
3. Co sądzicie o pomyśle Alissy?

Liczę na dużą aktywność.
Kocham Was,
Wasza luvmyz3n.

I Protect You || Z.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz