34

7.7K 373 61
                                    

Obudziłam się, czując na twarzy czyjeś palce. Otworzyłam zaspałe oczy i zobaczyłam przed sobą twarz Zayna. Wodził opuszkami po moim policzku i uśmiechał się leniwie.

- Śliniłaś się przez sen - stwierdził.- Szeptałaś moje imię. Uroczo, Young.

Cholera. Poczułam, że robię się czerwona i zażenowana. Alissa mówiła mi, że zdarzało mi się wypowiadać imię Malika przez sen, więc raczej nie żartował. Większego przegrywu życiowego nie widziałam.

- Przestań - zmarszczyłam nos. - Odwieziesz mnie do domu?

- Już? - skrzywił się. - Chcesz siedzieć ciągle u Alissy? Tu masz swój pokój, bezpieczeństwo i mnie.

- Wolę siedzieć u niej, niż u ciebie.

Ledwo, co skończyłam wypowiadać to zdanie, do pokoju wtargnął Calum z walizką.

- Przywiozłem twoje rzeczy, gdzie je dać? - wyszczerzył się głupkowato.

Przeniosłam zirytowany wzrok na Zayna, a on tylko wzruszył ramionami.

- Alissa mnie o to poprosiła - wyjaśnił.

Coś w środku mnie zabolało. Skoro nie chciała, żebym u niej była, mogła mi powiedzieć. Byłyśmy przyjaciółkami, więc mówienie otwarcie, że moja obecność, w domu państwa Violet, jej nie odpowiadała, powinna być normalną sprawą.

- Nie chcę siedzieć Wam na głowie - mruknęłam. - Wynajmę coś.

- Masz tyle pieniędzy? - uniósł brew. - Nie zarabiasz milionów, skarbie.

- Nie mów tak do mnie - przewróciłam oczami. - Nie mam. 

- To zostań przynajmniej do czasu, aż zarobisz odpowiednią kwotę na nowe mieszkanie. Nikt nie będzie miał z tym problemu - wtrącił się Calum, który cały czas oczekiwał na odpowiedź Zayna. 

- Dobra - westchnęłam. - Ale tylko na jakiś czas.

- Zanieś jej rzeczy do jej pokoju. A ty - zwrócił się do mnie. - Musisz mi powiedzieć, co chcesz zjeść. 

- Wszystko mi jedno - wzruszyłam ramionami. 

- Masz dwadzieścia minut na zebranie się. Jedziemy na miasto.

Skrzywiłam się, ale nic nie odpowiedziałam. Wyszłam z jego pokoju i skierowałam się do swojego tymczasowego. Wygrzebałam z walizki czarną sukienkę z długim rękawem,  bo na dworze była zima, do tego rajstopy i botki na lekkim obcasie oraz czystą bieliznę. Przebrałam się stosunkowo szybko i poszłam umyć zęby. Udało mi się zrobić też bardzo delikatny makijaż i spiąć włosy w wysoki kucyk. Przygarnęłam na ramiona swój ulubiony płaszczyk i zeszłam na dół. Zayn stał przy drzwiach w czarnej bluzie, tego samego koloru spodniach i płaszczu. Uniósł głowę znad telefonu dopiero, kiedy szturchnęłam go w ramię. 

- Idź do samochodu, stoi przed domem. Zaraz przyjdę. 

Miał dziwny głos. Wydawał się zdenerwowany, ale postanowiłam o to zapytać później. 

***

Po zamówieniu śniadania dla naszej dwójki, zajęliśmy stolik w najbardziej odległym kącie lokalu. Zayn nie spuszczał ze mnie wzroku, który był bardzo intensywny. Czułam się wręcz rozbierana przez jego spojrzenie. 

- Musisz się tak patrzeć? - mruknęłam pod nosem, wiedząc, że i tak usłyszy. - Peszysz mnie. 

- Pasuje ci w tej sukience - oblizał dolną wargę. - Ładnie wyglądasz. 

- Uh... Dzięki - spuściłam wzrok. 

Nie miałam pojęcia gdzie uciekła moja pewność siebie, ale miałam dziwne przeczucie, że Zayna kręciła moja zawstydzona strona. Pewna oczywiście też.

- Czemu byłeś taki zdenerwowany? - zagadnęłam, biorąc gryza swojej śniadaniowej tortilli. 

- Problemy w pracy - westchnął.

- Pracy? Chyba w gangu...

Przewrócił oczami.

- Skarbie, to, że jestem w gangu, nie znaczy, że nie mam pracy. Nigdy nie słyszałaś o The Malik Company? 

- Wiesz ile jest Malików w Nowym Jorku? Nazwisko może być po prostu przypadkiem - prychnęłam. To do cholery nie mogła być jego firma. Była to największa i najpopularniejsza firma w Stanach Zjednoczonych. 

- Ale tylko jeden Malik byłby w stanie tyle osiągnąć - puścił mi oczko. - Myślisz, że skąd mam tyle pieniędzy, kochanie?

Na ostatnie słowo moje serce zabiło zbyt mocno. 

- Mogę pokazać Ci dokumenty, które potwierdzą moje słowa - wziął łyk swojej kawy i uśmiechnął się lekko. - Serio nie wiedziałaś? 

- Nie wyglądasz mi na biznesmena, sorki - wzruszyłam ramionami, a on pierwszy raz od dawna roześmiał się głośno. 

Zwrócił przez to uwagę niektórych klientów, więc kopnęłam go lekko pod stołem, na co tylko uniósł jedną brew. 

- Czy ty właśnie mnie kopnęłaś?

- Nie? - skrzywiłam się. - Stół pana kopnął, panie Malik.

Przewrócił oczami i z uśmiechem zabrał się za jedzenie. Nie wiedziałam, co go tak śmieszy, ale lubiłam jego uśmiech, więc nie narzekałam. 

***

Zayn otrzymał pilny telefon z pracy, więc wylądowaliśmy przed największym i najładniejszym według mnie wieżowcu w Nowym Jorku. Pomógł mi wysiąść z samochodu, choć sama świetnie bym sobie poradziła. Splótł nasze palce razem i ruszyliśmy do środka. Personel niemal od razu pojawił się obok nas, odbierając nasze płaszcze i zagadując Zayna. On jednak zbywał ich, kierując się do windy. Przed nią złapała go jednak jakaś ruda kobieta, ubrana tak elegancko, że byłam w szoku. Niby miała zwyczajne, eleganckie ubrania, ale coś sprawiało, że wyglądała niezwykle pięknie. I nie tylko ona. Wszyscy pracownicy tak wyglądali.

- Panie Malik - uśmiechnęła się zalotnie do niego, ale kiedy zobaczyła, że trzyma mnie za rękę, spoważniała. - Ma Pan ważne spotkanie za dziesięć minut. 

- Z kim?

- Z Panem Walkerem. Dyrektorem Studia Muzycznego. 

- W porządku. Proszę przygotować wszystkie potrzebne dokumenty, o jakich pani mówiłem kilka dni temu.

Skinęła głową i zniknęła nam z pola widzenia. Weszliśmy do windy, a ja spojrzałam na Zayna i wybuchnęłam śmiechem. 

- Z czego się śmiejesz? - spojrzał na mnie równie rozbawiony. 

- Po pierwsze, musisz się przebrać. 

Spojrzał na swój strój i przeklnął pod nosem.

- Druga sprawa  jest taka... Nie przeszkadza Ci, że twoje pracowniczki ślinią się na twój widok?

- Śliniła się? - zmarszczył brwi.

- Tak.

- Kolejna do zwolnienia - westchnął, a ja spojrzałam na niego pytająco. - W pracy wymagam profesjonalizmu, a nie latania za szefem. 

Nie powiem, byłam pod wrażeniem. Jednak nie był taki pusty, jak myślałam. 

- Aczkolwiek, jeśli szukałabyś lepszej pracy, chętnie przyjmę cię na miejsce asystentki.

Co?

_____________________

Kocham Was, 
Wasza luvmyz3n!

I Protect You || Z.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz