49

5.2K 266 70
                                    

#niesprawdzony

Dobijanie do drzwi nie ustawało. Calum spał próbując się zregenerować, a ja musiałam obmyślić plan. Nie wiedziałam, gdzie była reszta i jak mogłabym ich znaleźć. Serce ciągle biło mi zbyt szybko, żeby racjonalnie myśleć. W głowie przeplatały mi się różne niepokojące myśli i byłam w rozsypce. Wiedziałam jednak, że muszę walczyć o życie moje i moich przyjaciół. Mijały godziny. Słyszałam, że w domu kręciło się coraz więcej osób i wszyscy byli solidnie zdenerwowani. Zza drzwi słychać było liczne przekleństwa, a nawet próby wyważenia drzwi. 

- Wymyśliłaś coś, mała? - głos Caluma wyrwał mnie z zamyśleń. - Mamy mało czasu.

- Będziemy musieli działać intuicyjnie - schowałam twarz pomiędzy zgiętymi nogami. Miałam dość. - Jak się czujesz?

- Od kilku godzin nikt mnie nie torturował, więc dużo lepiej. Więc... ruszamy?

- Teraz? - zapytałam zaskoczona.

Nie miałam pojęcia czy jestem gotowa. Czy kiedykolwiek będę...

- Pomyśl o tym, że nasi przyjaciele, Zayn, Luke, Alissa, moi prawie bracia... - zacisnął oczy. - Są tam gdzieś w tym przeklętym domu. Nie wiadomo co z nimi, Ronnie. Musimy iść. 

Miał rację. Nie mogliśmy zwlekać. Jeśli któryś z nas miał zginąć... i tak prędzej czy później by do tego doszło. Calum wstał o swoich własnych siłach na nogi i podał mi rękę. Rozpierała go adrenalina i chęć mordu, widziałam to w jego oczach. Był zdeterminowany. Wstałam za jego pomocą i włożyłam klucz do drzwi. 

- Oby Bóg nas ochraniał - wyszeptałam sama do siebie. 

Przekręciłam kluczyk i lekko otworzyłam drzwi. Calum stał za ścianą, gotowy na atak. Do środka wtargnął Camillo, który był po prostu wkurwiony. Miał zawiniętą bandażem dłoń. 

- Ty suko - warknął w moją stronę i chciał złapać mnie za szyję.

Na szczęście Calum skutecznie wymierzył mu naprawdę mocny cios w szczękę, zanim Camillo zdążył cokolwiek mi zrobić. Mężczyzna padł na ziemię, a ja w tym czasie przełożyłam klucz na drugą stronę drzwi. Wybiegłam z Hoodem z pomieszczenia i zamknęłam je na klucz.

Pod ścianą leżał pistolet, co było dla nas zbawieniem. Podałam go zdziwionemu przyjacielowi.

- Co za idioci - pokręcił głową i odbezpieczył broń. 

Zeszliśmy  cicho po schodach i stanęliśmy jak wryci, widząc co dzieje się w otwartym pokoju. 
Na podłodze klęczał Zayn, a jakiś napakowany mężczyzna przykładał mu pistolet do skroni. Moje serce zacisnęło się tak, że miałam problem z oddychaniem. Calum uszczypnął mnie lekko w rękę, żeby przywrócić mnie do żywych. 

Prócz Zayna i napakowanego kolesia była tam jeszcze kobieta. Wysoka blondynka, która głaskała policzek mojego chłopaka. No chyba ją pojebało. 

- Strzel do tego dużego - warknęłam cicho,

Widocznie zostałam usłyszana, ponieważ nagle blondynka odwróciła się w naszą stronę. Na twarzy miała podły uśmieszek i wyjęła zza paska spodni broń. Wymierzyła ją ze spokojem w moją stronę. 

- Veronico - podeszła powoli w moją stronę. - Czekałam na ciebie. 

Calum wepchnął się przede mnie i wycelował pistolet w jej klatkę piersiową. 

- Odsuń się Amber - wysyczał. 

- Chcę tylko porozmawiać z moją drogą przyjaciółką. 

I Protect You || Z.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz