16

2.9K 149 22
                                    

Rano otrzymałam wiadomość, że zostałam przyjęta na okres próbny. Ucieszyłam się, ponieważ mimo tego, że nie pracowałam nigdy w żadnym klubie, chciałam zająć czas czymś pożytecznym. Ta praca mogła pomóc mi na dobre zapomnieć o złamanym sercu i w dodatku miała przynieść mi całkiem niezłe zyski. Z racji, że miałam zjawić się w klubie dopiero o godzinie 19, postanowiłam odwiedzić Luke'a. Siedzenie w domu mi nie służyło. Zadzwoniłam do przyjaciela, żeby upewnić się, że nie natknę się przypadkiem na swojego byłego.
- Michael mówi mi, że mają jakiś wyjazd i nie będzie całej ich paczki przez cztery dni. Jakieś grubsze interesy - wyjaśnił mi Luke. - Przyjedź, ugotujemy coś i porozmawiamy. Jestem sam od dwóch dni.
- Świetnie. Będę za godzinę - oznajmiłam, po czym wcisnęłam czerwoną słuchawkę.
Zaniepokoił mnie ton głosu Hemmingsa. Czułam, że coś się stało.

Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się w dresy i spięłam włosy w kok. Spakowałam do torebki kosmetyki, żeby móc pomalować się później do pracy. Nie fatygowałam się o wzięcie ubrań na zmianę, ponieważ wiedziałam, że dostanę firmowe.

Podróż do domu Luke'a minęła mi szybko. Nie zdążyłam nawet zadzwonić na dzwonek, a już znalazłam się w ramionach przyjaciela.
- Tęskniłem.
Pominęłam fakt, iż widywaliśmy się naprawdę często i po prostu wtuliłam się w jego tors.
Kochałam go przytulać. Używał perfum, które były niesamowicie przyjemne. W dodatku był wyższy i dobrze zbudowany, więc w jego obecności czułam się bezpieczna. Moja relacja z Lukiem była zdecydowanie bardziej mocna i silniejsza niż z Alissą.
Gdybym miała wskazać kogoś kto jest moją bratnią duszą, wskazałabym właśnie Luke'a.
- Wejdziemy do środka? - odsunęłam się lekko, ponieważ nadal staliśmy na zewnątrz.
Otworzył szerzej drzwi i wpuścił mnie pierwszą. Rozgościłam się w salonie, korzystając z okazji rozłożenia się na najwygodniejszej kanapie z jaką miałam styczność. Luke poszedł zrobić coś do picia, więc włączyłam sobie telewizję. Akurat leciały wiadomości lokalne.
- Kolejne tajemnicze zniknięcia w naszym stanie - poinformowała reporterka. - W ciągu czterdziestu ośmiu godzin zgłoszono zaginięcia trzynastu kobiet. Policja nie ma na razie żadnego tropu.
Nagle Luke wyrwał mi pilot i wyłączył telewizor.
- Nie powinnaś tego oglądać.

Posłałam mu zmieszane spojrzenie. O czym on, do cholery, mówił? Młode kobiety znikały w tajemniczych okolicznościach. Byłam najzwyczajniej w świecie ciekawa tej sprawy. Luke wyszedł bez słowa do kuchni, więc ruszyłam za nim.
- O co ci chodzi? - skrzyżowałam ramiona na piersi, czekając na sensowne wyjaśnienie jego zachowania.
- O nic - mruknął i podał mi szklankę z mrożoną kawą. - Chodźmy do sypialni.
Jego zachowanie było co najmniej dziwne. Podążyłam za nim, chcąc dowiedzieć się, co go ugryzło.
Usiadłam po turecku na łóżku i wbiłam w niego wzrok.
- O co chodzi Luke?
Mężczyzna zagryzł dolną wargę i spojrzał na mnie niepewnie. Widziałam, że targało nim mnóstwo emocji. Niekoniecznie pozytywnych. W końcu westchnął i odłożył zarówno moją, jak i swoją kawę, po czym stanął przy oknie.
- Te zaginięcia.
- Co z nimi? - dopytałam, kiedy nie odzywał się przez dłuższy czas.
- Zaczęły się dokładnie wtedy kiedy Michael i reszta wyjechali w tych niby biznesowych sprawach.
Zdziwiona zmarszczyłam brwi.
- Chyba nie myślisz, że mają z tym co wspólnego...
- Problem w tym, że właśnie tak myślę. Michael dziwnie się zachowuje. Nie poznaję go już. Jest ciągle spięty i nerwowy, ciągle gdzieś wychodzi i o niczym mi nie mówi. Nie odezwał się do mnie ani słowem od kiedy wyjechał. Jakie sprawy biznesowe mogą robić? Handel ludźmi? - parsknął.
- Znasz go lepiej niż ja, mylisz, że byłby do tego zdolny?
- Ronnie, oboje wiemy jak wygląda ich praca. Oboje wiemy, że mają na sumieniu życie ludzi. Nie zapominaj o tym tylko dlatego, że przyćmiewa Cię miłość. 
Zatkało mnie. Miał całkowitą rację. Będąc z Zaynem nie skupiałam się na tym, że zabił wielu ludzi. Przyćmiło mnie to, jak bardzo go kochałam. Przyćmiła mnie miłość, która i tak się skończyła. I to tragicznie.
- To, że ktoś jest dobry do ciebie, nie oznacza, że jest dobrym człowiekiem, Ronnie. Uświadomiłem to sobie jaki czas temu.
- Czy między tobą a Michaelem wszystko w porządku? - zapytałam po dłuższej chwili. Kiedy o nim mówił brzmiał inaczej niż zwykle.
Luke spojrzał na mnie pustym wzrokiem i roześmiał się smutno. Dopiero teraz zauważyłam, że Hemmings się zmienił. Wyglądał jak wrak człowieka. Miał cienie pod oczami, był bladszy i wyglądał na słabszego.
- Chciałem z tobą o tym porozmawiać już dawno. Męczy mnie to od dłuższego czasu. Duszę się w tym wszystkim, skarbie - pokręcił zrezygnowany głową. Podszedł do mnie i objął mnie ramieniem. - Jestem wręcz pewny, że już go nie kocham.

***

Godziny spędzone na rozmowie z Lukiem minęły zdecydowanie zbyt szybko. Po ciężkiej rozmowie o Cliffordzie, Maliku i wszystkim, co było negatywne, postanowiliśmy się zrelaksować i obejrzeliśmy chyba cztery komedie, zajadając się zamówionym niezdrowym jedzeniem. Spędzanie z nim czasu było dla mnie wybawieniem. O godzinie osiemnastej postanowiłam się pomalować i ogarnąć włosy. W pełni gotowa pożegnałam się z przyjacielem, który życzył mi jeszcze udanego pierwszego dnia pracy. Dałam mu jeszcze klucze do mojego domu, ponieważ uzgodniliśmy, że jeszcze dziś blondyn przeniesie się do mnie. Nie chciał siedzieć sam w czterech ścianach, czekając na człowieka, którego nie kocha, więc było to najrozsądniejsze rozwiązanie.

Droga do pracy zajęła mi równie niewiele czasu co podróż do domu Hemmingsa. Na zapleczu został wręczony mi skąpy strój składający się ze skórzanego braletu i skórzanych szortów, które odsłaniały więcej niż zasłaniały. Do tego zmuszona byłam chodzić całą zmianę w wysokich szpilkach i kokietować klientów.

- Panno Veronico, liczę, że sobie ze wszystkim poradzisz - powiedział kierownik Moose, po tym jak wyjaśnił mi co mam robić. - Nie martw się o niepożądany dotyk obcych mężczyzn lub kobiet. Został przydzielony do pani prywatny ochroniarz, który będzie miał cię na oku przez cały czas. To nowe rozporządzenie szefa, więc świetnie pani trafiła. Chyba się mu spodobałaś, bo po przejrzeniu twoich danych od razu zadzwonił, żebym cię przyjął - roześmiał się. - Możliwe, że wpadnie dziś na chwilę sprawdzić jak sobie radzisz, więc bądź ostrożna. Jest perfekcjonistą i bywa chamem. Ale podziwiam go, że w tak młodym wieku tyle osiągnął.

Uśmiechnęłam się tylko i mimowolnie próbowałam pociągnąć niewygodne szorty w dół, ponieważ czułam się trochę naga.

- Bierz się do pracy, powodzenia - Dylan znów posłał mi przyjazny uśmiech i zniknął gdzieś za drzwiami.

Pracowałam na zmianie z jeszcze jedną kelnerką, która nazywała się Monica. Wydawała się całkiem miła i pomocna, więc może jakoś przeżyję ten wieczór.

_________________________________

I Protect You || Z.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz