Z trudem otworzyłam oczy, czując przeszywający ból głowy. Miałam wrażenie, że świat wiruje, co nie było przyjemnym uczuciem. Rozejrzałam się po pokoju, w którym leżałam. Byłam całkiem sama.
Ściany były szare. Na jednej z nich wisiał ogromny telewizor. Sama zaś leżałam na dużym, miękkim łóżku. Po mojej prawej stronie znajdowała się przeszklona ściana, przez którą można było też wyjść na balkon. Po lewej - duża szafa. Widziałam też troje drzwi. Przypuszczam, że jedne prowadziły na korytarz, a drugie do łazienki. Na trzecie nie miałam pomysłu.
- Jak się czujesz?
Wpatrzona w okno nie zauważyłam, że ktoś wszedł.
- Głowa mnie boli - przyznałam, spoglądając na przyjaciółkę. - Co ja tutaj robię?
Alissa usiadła obok mnie i odrzuciła włosy na plecy.
- Zemdlałaś, więc Zayn Cię tu przyniósł. Wyszedł przed chwilą z domu i gdzieś pojechał.
- Długo byłam nieprzytomna?
- Sześć godzin. To dość sporo, więc naprawdę się martwiliśmy. Przynieść Ci wody? Albo jesteś głodna?
Alissę charakteryzowała nadmierna troskliwość. Dziewczyna miała złote serce i była zdolna do poświęceń dla ludzi, których kochała.
- Możesz pomóc mi wstać i zaprowadzić do kuchni? - zapytałam z nadzieją w głosie. - Nie czuję się tu komfortowo.
Blondynka pokiwała głową i podała mi rękę. Byłam osłabiona, więc potrzebowałam pomocy. Zeszłyśmy schodami w dół, a naszym oczom ukazał się Ashton.
- Ronnie - uśmiechnął się lekko. - Zrobiłem Ci śniadanie, mam nadzieję, że jesteś głodna.
- Nie musiałeś - mruknęłam. - Ale dziękuję, na pewno zjem.
Nie byłam zbyt rozmowna. Nie wiedziałam czy to przez to, że moja głowa tak okropnie bolała, czy dlatego, że ciągle przewijała mi się myśl, a raczej jedno zdanie: Black Serpents chcą Ronnie.
Usiadłam na krześle w ich nowocześnie urządzonej kuchni. Kiedy Irwin podstawił mi pod nos jajecznicę i tosty, mój brzuch wydał z siebie denerwujący odgłos. Nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak bardzo głodna byłam.
Jadłam bardzo powoli, delektując się pysznym jedzeniem. Niby było to banalne śniadanie, ale Ashton naprawdę się postarał.
Kiedy zjadłam byłam trochę silniejsza fizycznie, więc podeszłam do zlewu i umyłam za sobą naczynia. Byłam w kuchni sama, więc prawie dostałam zawału, kiedy poczułam, że ktoś obejmuje mnie w talii. Nie musiałam nawet się odwracać, żeby wiedzieć, że to Zayn.
- Już lepiej? - odwrócił mnie przodem do siebie.
- Mhm - mruknęłam, nie mogąc oderwać oczu od jego tęczówek. Miały piękną barwę. - Dzięki. Za wszystko.
- Nie masz za co. Powinnaś odpoczywać.
- Wolałabym chyba porozmawiać...
- O czym? - spiął się.
- O Black Serpents - powiedziałam powoli, dokładnie obserwując rysy jego twarzy.
Jego szczęka zacisnęła się. Cofnął się dwa kroki do tyłu i spoglądał na mnie pustym wzrokiem.
- O pewnych sprawach lepiej nie wiedzieć, Veronico.
Nie rozumiałam, jak z sekundy na sekundę można się tak zmienić. Z troskliwego Zayna, zmienił się w opryskliwego Malika.
- Black Serpents chcą Ronnie - zacytowałam. - Nie sądzisz, że powinnam wiedzieć? Dla własnego dobra?
- Dla własnego dobra zostaniesz u nas. Alissa też.
Uniosłam brew, kompletnie zdezorientowana. Miałam cokolwiek do powiedzenia w tej sprawie?
- Co z Lukiem? Nie zostanę tutaj!
Czułam się tak, jakbym płonęła. Było mi duszno.
- Michael jechał po twojego przyjaciela, spokojnie. Twoi przyjaciele będą bezpieczni właśnie tutaj. Z nami. Rozumiesz? - chwycił moją twarz w dłonie, przez co przeszły mnie dreszcze.
- Nie możemy u Was zamieszkać - pokręciłam głową. - Nie możemy siedzieć Wam na głowie...
- Veronico, uspokój się. To chłopaki zaproponowali ten pomysł. Będziemy mieć na was oko.
- Dlaczego akurat przy was mamy być bezpieczni? - spojrzałam jeszcze raz w jego oczy.
- Bo tylko my możemy was ochronić.
***
- To wasze pokoje - Michael wskazuje na troje drzwi blisko siebie. - Przewiozłem chyba najważniejsze rzeczy, resztę weźmiemy innym razem.
Nie zdziwiło mnie to, że mieli wolne pokoje. Przecież to była willa, a ich wcale nie było tak dużo, żeby ją zapełnić. Otworzyłam drzwi i zaniemówiłam. Nie miałam okazji żyć w aż takich luksusach. Pieprzeni bogacze.
Przede mną stało olbrzymie łóżko. Cały pokój był beżowy. Miałam własną toaletkę, własną łazienkę i garderobę. Podobnie jak Zayn miałam balkon, po którym mogłam przejść do pokoju Ali lub Luke'a. Wszystko wydawało mi się tak cholernie drogie.
- Ronnie, tak mi przykro - poczułam, jak Luke przytula mnie do siebie. - Michael powiedział mi o Black Serpents.- Co mówił?
Może chociaż Luke dowiedział się czegokolwiek. Zayn był zbyt wielkim egoistą.
- Niewiele. Wiem, że to gang, z którym nie można zadzierać. Jara ich rozlew krwi i te sprawy.
- Co takiego im zrobiłam? - nadal nie wypuszczałam przyjaciela z objęć.
- Mam wrażenie, że tu wcale nie chodzi o to, co ty zrobiłaś, ale co ktoś zrobił w twoim imieniu.
- Co masz na myśli?
Nie powiedziałam tego. Odsunęłam się od Luke'a i zobaczyłam przed nami Zayna, opierającego się o framugę drzwi. Nie miał na sobie koszulki, a jego włosy były jeszcze mokre. Musiał brać prysznic.
- Sam do końca nie wiem - speszył się blondyn. Czyli towarzystwo Zayna nie tylko na mnie działało tak onieśmielająco.
- Veronico, przyjdź do mojego pokoju, okej?
- Po co? - zmarszczyłam brwi.
- Po prostu przyjdź.
Wyszedł nie mówiąc już nic więcej. Luke spojrzał na mnie zdezorientowany, po czym wyszczerzył się szeroko. Zastanawiałam się, czy aby nie bolała go twarz z tak szerokiego uśmiechu.
- Ale on na Ciebie leci.Na te słowa wybuchnęłam śmiechem. Naprawdę. Aż bolał mnie brzuch i przez dobre pięć minut nie mogłam się opanować. Wydało mi się to tak irracjonalne.
- Z czego się śmiejesz? - oburzył się. - Jestem facetem i pewne rzeczy po prostu wiem. Męska intuicja.
Poklepałam go po ramieniu i wstałam z łóżka.
- Nie bądź śmieszny, Luke. Ludzie jak on nie lecą na takie jak ja.
Ruszyłam w stronę drzwi. Kiedy wychodziłam, usłyszałam jeszcze prychnięcie i słowa przyjaciela:
- Gdyby tak nie było, to nie powiedziałby jednemu ze swoich przyjaciół, że zrobi wszystko, żeby Cię mieć.
________________
Wesolutkich Świąt moi drodzy! Spędźcie je jak najlepiej i pamiętajcie, że wszystko się ułoży. Szczęście przyjdzie w odpowiednim momencie!
Kocham Was mocno,Wasza luvmyz3n
CZYTASZ
I Protect You || Z.M
Fanfiction,, - Chronię Cię - warknął nieprzyjemnym dla ucha tonem. - Nie możesz tego docenić?! Wzięłam głęboki wdech i pokręciłam głową. - Gdyby nie Ty, nie potrzebowałabym ochrony." *** #1 miejsce w "prześladowanie" /6/05/19