24

8.4K 396 51
                                    

Minęło kilka bardzo, ale to bardzo nudnych dni spędzonych w willi Malika i jego przyjaciół. Alissa i Luke byli zachwyceni tym, że mogli mieszkać w takim domu. Ja niekoniecznie. Brakowało mi prywatności i mimo, że miałam własny pokój i własną łazienkę, miałam wrażenie, że wszystko co robiłam, było obserwowane. Może po prostu poprzewracało mi się w głowie. Leżałam właśnie na łóżku, przeglądając instagrama, kiedy do pokoju wparowała dwójka moich najlepszych przyjaciół. 

- Wszystkiego, co najlepsze! - rzucili się na mnie i zamknęli w mocnym uścisku. 

Przez chwilę nie wiedziałam, co się dzieje, ale w końcu dotarło do mnie, że obchodziłam urodziny. Cholera, jak mogłam zapomnieć o własnych urodzinach? Miałam dużo problemów na głowie, ale osiągnięcie pełnoletności powinno być do mnie choć trochę ważne. Dlaczego więc tak nie było? 

- Prezenty dostaniesz wieczorem, więc ubierz się jakoś odjazdowo - Alissa nadal nie wypuszczała mnie z objęć i naprawdę mogłam poczuć, że jest szczęśliwsza niż kiedyś. 

- Wychodzimy gdzieś? - uniosłam brew. 

- Nie, ale organizujemy imprezę tutaj - wyszczerzył się do mnie Luke, który siedział po drugiej stronie łóżka. 

- Chłopaki nie mają nic przeciwko temu? - zdziwiłam się. - Nie musimy robić żadnej imprezy, wiecie, że nie lubię tego dnia - westchnęłam. - Nie chcę robić sobie u nich problemów.

- Idiotko - Luke uderzył się z otwartej dłoni w czoło. - Twój chłoptaś na to wpadł. My chcieliśmy po prostu zabrać Cię do klubu. 

Mój chłoptaś? Mówił o Zaynie? Nie, to niemożliwe, żeby Malik wymyślił coś takiego. Może Ashton z Alissą, Lukiem i Calumem coś wymyślili. To oni i Michael byli dla mnie najmilsi przez ostatnie dni. Reszta była obojętna i wcale mi to nie przeszkadzało. Z Zaynem nawet nie rozmawiałam, co niestety sprawiało mi lekki ucisk w sercu. Nie miałam pojęcia dlaczego. 

- Nie schodź na dół. Zaraz przyniesiemy ci coś do jedzenia. Musisz być gotowa na osiemnastą - poinformowała mnie Ali i wraz z Lukiem wyszli z mojego pokoju. 

Spojrzałam na zegar i z bólem stwierdziłam, że była już trzynasta. Zdecydowanie za długo spałam i za bardzo marnowałam czas. Przez ostatnie noce nie wiele spałam. Kładłam się około piątej nad ranem i spałam do południa. Mój organizm nie wytrzymywał takiej "presji", ale nie mogłam nic na to poradzić. Dręczyły mnie koszmary.

Po kilku minutach moi przyjaciele wrócili z tacką naleśników, tostów i soku. Kochałam ich z całego serca, przysięgam. 

Towarzyszyli mi podczas jedzenia, a po godzinie wyszli. Miałam nadal cztery godziny, ale uznałam, że przyda mi się naprawdę długa kąpiel. Alissa zostawiła mi na łóżku paczkę i poprosiła, żebym otworzyła ją jak wyjdę z wanny. 

Przygotowałam sobie naprawdę relaksującą kąpiel, pełną piany, świeczek i innych pierdół, ale uznałam, że skoro kończę dwudzieste pierwsze urodziny to należy mi się coś od życia. Rozebrałam się i zanurzyłam w bardzo ciepłej wodzie. Zamknęłam oczy i poczułam, jak całe spięcie ze mnie odpływa. Leżałam tak chyba godzinę. Kiedy byłam już dokładnie umyta, wydepilowana, wysmarowana pachnącym balsamem i z wysuszonymi włosami,  przyszedł czas na makijaż i ubiór. Owinięta ręcznikiem wyszłam z łazienki. Wyjęłam z szafy czarną, koronkową bieliznę. Szybko ją ubrałam, a ręcznik odniosłam do ubikacji. Kiedy kolejny raz wróciłam do pokoju podeszłam do pudełka. 

Otworzyłam go, a moim oczom ukazała się sukienka. Miała bordowy kolor i była bardzo długa i obcisła. Duży dekolt z tyłu sprawił, że musiałam zdjąć biustonosz. Na szczęście miała miseczki z przodu, przez co nie musiałam martwić się o to, że ktoś zauważy moje sutki. To byłoby niekomfortowe. Sukienka miała wycięcie, które biegło od lewego uda aż na sam dół. Kiedy ją na siebie założyłam, byłam pod wrażeniem. Naprawdę świetnie się prezentowała na ciele. Wsunęłam na nogi srebrne szpilki, a na szyi zawisnął tego samego koloru naszyjnik, który dostałam od matki na dziewiętnaste urodziny. Lubiłam go, przypominał mi o domu, czyli jedynym miejscu, które dobrze wspominałam i w którym czułam się naprawdę dobrze. Często tęskniłam za tym miejscem.

- Wyglądasz jak grecka bogini - Alissa stanęła w drzwiach i patrzyła na mnie z szeroko otwartymi ustami. - Dla ciebie mogłabym zmienić orientację - mruknęła poważnie, skanując całą moją sylwetkę.

Wybuchnęłam gromkim śmiechem i usiadłam na łóżku. Wiedziałam po co przyszła. Chciała zrobić coś z moimi wiecznie nieogarniętymi włosami. Dziewczyna podłączyła lokówkę do kontaktu i kiedy ta się rozgrzewała, Alissa rozczesała mi włosy. Po pół godzinie, miałam na głowie burzę loków, które naprawdę mi się podobały. Podziękowałam jej, a kiedy wyszła żeby się ogarnąć, ja zabrałam się za makijaż. 

Makijaż zajął mi najwięcej czasu. Chciałam, żeby był idealny i taki też prawie był. Zrobiłam sobie kreski i zrobiłam smokey eye. Doczepiłam sobie sztuczne rzęsy, które o dziwo nie wyglądały jakoś bardzo sztucznie. Miałam dokładnie wykonturowaną twarz i nie szczędziłam sobie rozświetlacza, ale podobał mi się efekt końcowy. Usta pomalowałam bordową szminką, która sprawiała wrażenie wtapiającej się w moją osobę. Nie wiem, jak mogłabym to inaczej opisać. Po prostu do mnie pasowała. Spojrzałam na zegarek i uśmiechnęłam się, kiedy zobaczyłam, że zegar wskazuje za pięć osiemnastą. Na zakończenie spryskałam się ulubionymi perfumami i mogłam powiedzieć, że byłam gotowa. 

- Ronnie, Ashton mówi, że możesz schodzić na dół - Alissa stanęła w moich drzwiach.

Miała na sobie długą, czarną, obcisłą sukienkę i wysokie szpilki. Proste włosy swobodnie opadały na jej lewe  ramię. Zmysłowy makijaż podkreślał jej urodę, a całość prezentowała się doskonale. 

- Ślicznie wyglądasz - powiedziałam szczerze, a dziewczyna wyszczerzyła się szeroko. 

- Nie tak pięknie jak ty. A teraz jazda na dół. Niech wszystkim opadną szczęki. 

Wzięłam głęboki wdech i poprawiłam ostatni raz włosy, po czym ruszyłam za przyjaciółką. Zatrzymałam się na górze schodów, słysząc jakieś szumy z dołu. Zanim postawiłam kolejny krok, usłyszałam głos Ashtona, który przemiawiał do mikrofonu.

- Zapraszamy na dół naszą piękną solenizantkę. Na dole będzie czekał już jej partner do pierwszego tańca. Ronnie, chodź do nas! 

Jego głos działał na mnie naprawdę uspokajająco. W końcu przełamałam resztki stresu i ruszyłam wolnym krokiem na dół. Czułam się jak księżniczka, naprawdę. Kiedy byłam już w połowie drogi, zobaczyłam na dole czekającego na mnie Zayna. Miał na sobie garnitur i wyglądał niesamowicie gorąco. W ręce trzymał bukiet kwiatów i uśmiechał się do mnie tak pięknie, że czułam jak rumieńce wpływają na moją twarz. Nie mogłam wymarzyć sobie lepszych urodzin.

___________I Jaaaaaaaak Wrażeniaaaaa? KOCHAAAM WAS BUZIAKI 

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

___________

I Jaaaaaaaak Wrażeniaaaaa? KOCHAAAM WAS BUZIAKI 

I Protect You || Z.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz