68

178 9 3
                                    

Pov. Ashton

Budzi mnie dźwięk telefonu. Chwytam go jedną ręką, nie patrząc kto do mnie dzwonił odbieram.

- Czego? -mówię jeszcze zaspanym głosem.

-Grzeczniej Kudłaty. Twoja księżniczka ma kłopoty. -mogę być pewny, że po wypowiedzeniu tych słów, mój przyjaciel azjata ma ten głupi uśmieszek n twarzy.

-To niech Alex do niej pójdzie. -odpowiadam bez namysłu, chcąc dalej iść spać.

-Alex nie może. Nick do mnie dzwonił, że mam zebrać ekipę i do nich przyjść.

-Powiedział ci coś jeszcze? -zapytałem, przecierając dłonią oczy.

-Kate ma dzisiaj dostać wyniki, na którą uczelnie się dostała.

-Powtórka z oblewania prawo jazdy? -prychnąłem, wspominając w jakim stanie się obudziłem.

-Niezbyt. Ich rodzice są w domu, więc mamy zachowywać się przyzwoicie.

-Dzwoniłeś już do reszty?

-Mike nie odbiera, a Luke poszedł uganiać się za rudą.

-Czyli idziemy we dwóch?

-Nick mówił, że porywa mi siostrę, domyślam się że tą starszą, a Alex obiecała, że wpadnie po robocie.

-Jak to po robocie?

-No bo Alex nikomu nic nie mówiąc załatwiła sobie robotę.

-Za dwadzieścia minut przy parku?

-Zgoda, Ruszaj dupsko staruchu. -niestety nie mogłem się zrewanżować, bo idiota się rozłączył.

Mały chujec.

Wstałem z łóżka i zacząłem szykować sobie ubrania. Po ogarnięciu się i zrobieniu porannej toalety poszedłem do kuchni. W trakcie robienia kanapek do pomieszczenia wpadł Harry.

-Ashton!

-Co jest młody?

-Pobawisz się ze mną? -zrobił minę szczeniaczka.

-Nie mogę. Zaraz wychodzę. -uśmiechnąłem się przepraszająco.

-Ledwo co wróciłeś, a znowu cię nie ma. -spojrzał na mnie smutnym wzrokiem i wtedy coś do mnie dotarło.

Młody po prostu za mną tęsknił. Przed psychiatrykiem byłem dla niego trochę jak ojciec. To ja się nim opiekowałem, grałem z nim w piłkę i odprowadzałem do szkoły. Po wyjściu z wariatkowa praktycznie od razu pojechałem z resztą za miasto. Następne dni siedziałem w pokoju. Patrząc na chłopca przede mną wpadłem na pomysł. Zrobiłem jeszcze jedną kanapkę, ale z Nutellą.

-To na przeprosiny. -dałem mu kanapkę. -A jeśli będziesz grzeczny to jak wrócę obejrzymy bajkę.

-Jaką będę chciał? -jego oczy powiększyły, się pałaszując.

-Jaką będziesz chciał. -uśmiechnąłem się. Chłopak udawał, że się zastanawia.

-Zgoda. -wybiegł z kuchni.

Gdy po ogarnięciu się zacząłem zakładać buty, w przedpokoju stanął Tony i wpatrywał się we mnie.

-Co? -zapytałem.

-Wychodzisz?

-Wrócę wieczorem. Obiecałem coś Harry'emu. -odpowiedziałem, nie patrząc na mężczyznę.

-Chciałem go dzisiaj zabrać na plac? -bardziej zapytał niż stwierdził.

Oby dwoje razem z matką wiedzą, że dla Lauren i Harry'ego zrobię wszystko. Aktualnie Tony praktycznie pyta się mnie jeśli ma jakieś plany odnośnie mojego rodzeństwa. To, że ja nie żyje z matką w zgodzie, czy to że jej nowy partner mi nie odpowiada, nie oznacza, że młodzi też mają cierpieć.

Will You Help Us?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz