Pov. Ashton
Budzi mnie dźwięk telefonu. Chwytam go jedną ręką, nie patrząc kto do mnie dzwonił odbieram.
- Czego? -mówię jeszcze zaspanym głosem.
-Grzeczniej Kudłaty. Twoja księżniczka ma kłopoty. -mogę być pewny, że po wypowiedzeniu tych słów, mój przyjaciel azjata ma ten głupi uśmieszek n twarzy.
-To niech Alex do niej pójdzie. -odpowiadam bez namysłu, chcąc dalej iść spać.
-Alex nie może. Nick do mnie dzwonił, że mam zebrać ekipę i do nich przyjść.
-Powiedział ci coś jeszcze? -zapytałem, przecierając dłonią oczy.
-Kate ma dzisiaj dostać wyniki, na którą uczelnie się dostała.
-Powtórka z oblewania prawo jazdy? -prychnąłem, wspominając w jakim stanie się obudziłem.
-Niezbyt. Ich rodzice są w domu, więc mamy zachowywać się przyzwoicie.
-Dzwoniłeś już do reszty?
-Mike nie odbiera, a Luke poszedł uganiać się za rudą.
-Czyli idziemy we dwóch?
-Nick mówił, że porywa mi siostrę, domyślam się że tą starszą, a Alex obiecała, że wpadnie po robocie.
-Jak to po robocie?
-No bo Alex nikomu nic nie mówiąc załatwiła sobie robotę.
-Za dwadzieścia minut przy parku?
-Zgoda, Ruszaj dupsko staruchu. -niestety nie mogłem się zrewanżować, bo idiota się rozłączył.
Mały chujec.
Wstałem z łóżka i zacząłem szykować sobie ubrania. Po ogarnięciu się i zrobieniu porannej toalety poszedłem do kuchni. W trakcie robienia kanapek do pomieszczenia wpadł Harry.
-Ashton!
-Co jest młody?
-Pobawisz się ze mną? -zrobił minę szczeniaczka.
-Nie mogę. Zaraz wychodzę. -uśmiechnąłem się przepraszająco.
-Ledwo co wróciłeś, a znowu cię nie ma. -spojrzał na mnie smutnym wzrokiem i wtedy coś do mnie dotarło.
Młody po prostu za mną tęsknił. Przed psychiatrykiem byłem dla niego trochę jak ojciec. To ja się nim opiekowałem, grałem z nim w piłkę i odprowadzałem do szkoły. Po wyjściu z wariatkowa praktycznie od razu pojechałem z resztą za miasto. Następne dni siedziałem w pokoju. Patrząc na chłopca przede mną wpadłem na pomysł. Zrobiłem jeszcze jedną kanapkę, ale z Nutellą.
-To na przeprosiny. -dałem mu kanapkę. -A jeśli będziesz grzeczny to jak wrócę obejrzymy bajkę.
-Jaką będę chciał? -jego oczy powiększyły, się pałaszując.
-Jaką będziesz chciał. -uśmiechnąłem się. Chłopak udawał, że się zastanawia.
-Zgoda. -wybiegł z kuchni.
Gdy po ogarnięciu się zacząłem zakładać buty, w przedpokoju stanął Tony i wpatrywał się we mnie.
-Co? -zapytałem.
-Wychodzisz?
-Wrócę wieczorem. Obiecałem coś Harry'emu. -odpowiedziałem, nie patrząc na mężczyznę.
-Chciałem go dzisiaj zabrać na plac? -bardziej zapytał niż stwierdził.
Oby dwoje razem z matką wiedzą, że dla Lauren i Harry'ego zrobię wszystko. Aktualnie Tony praktycznie pyta się mnie jeśli ma jakieś plany odnośnie mojego rodzeństwa. To, że ja nie żyje z matką w zgodzie, czy to że jej nowy partner mi nie odpowiada, nie oznacza, że młodzi też mają cierpieć.
CZYTASZ
Will You Help Us?
FanfictionOsiemnastoletnia Katherine i jej najlepsza przyjaciółka Alexandra należą do wolontariatu. Zadanie do którego zostały przydzielone nie należało do normalnych, w końcu miały przez pewien czas pomagać w psychiatryku. Zgodziły się, nie wiedząc do końca...