36

235 11 0
                                    

Pov. Calum

-Kate! -klasnąłem radośnie w dłonie, gdy korek butelki wskazał na dziewczynę. -Prawda czy wyzwanie? 

-Prawda. Nie chcę ryzykować co twój ptasi móżdżek wymyśli. -powiedziała, siadając po turecku jednocześnie opierając się plecami o moje łóżko.

Dzisiaj wszyscy są zmęczeni, dlatego zamiast tak jak zawszę iść na świetlicę, siedzimy sobie u mnie w pokoju na podłodze grając w butelkę. Bo to takie nieprzewidywalne..

-Hm... -udałem, że się zastanawiam. -Jesteś dziewicą? -miałem nadzieję, że tym pytaniem ją zagnę.

-Cal, ale ty jesteś dziecinny. Wymyśl coś normalnego.. -jęknął Michael.

-Daj spokój Mike. Pytanie to pytanie. Tak, jestem. -odpowiedziała jak gdyby nigdy nic. To nie fair. Miało jej się zrobić głupio. Chwila, jest?

-A Niall? -zapytałem.

-Horan to ciepła klucha. Coś jeszcze? -zabrała butelkę ze środka koła. Ashton prychnął.

-Ciepła klucha. -loczek zaczął chichotać.

Kate zakręciła butelką i gra toczyła się dalej. Przez następne dwie godziny. Z przerwami na jedzenie, które przyniosła czarnowłosa. Zdecydowanie mogłaby częściej piec muffinki i nam przynosić.

-Dobra, Mike i Ash wychodzimy. Dzieci muszą już iść spać. -powiedziała, wstając tak jak pozostali.

-To było chamskie. Jestem tylko o rok młodszy. -furknąłem.

-Do kąpania i do spania gówniarzu. -prychnął Ashton, wychodząc z pokoju. Po chwili zostałem sam.

Rzuciłem się bezradnie na łóżko, wydając z siebie jakiś dziwny dźwięk, pomieszany z jękiem. Spojrzałem na telefon i zdziwiłem się patrząc na godzinę. Ziewnąłem gdy zobaczyłem, że za pół godziny północ. Wziąłem czyste bokserki i poszedłem do łazienki wziąć prysznic.

Zdejmując ciuchy po drodze do prysznica, kolejny raz ziewnąłem. Puściłem ciepłą wodę, pozwalając organizmowi na rozluźnienie.

Smith kazał mi brać jakieś nowe tabletki. Wczoraj wziąłem pierwszą, a dzisiaj już czuję się jak na jakiś słabych dragach.

Wyszedłem z pod prysznica, założyłem bokserki i na nie dresowe spodnie. Wychodząc prawie dostałem zawału.

-Młody, nie strasz mnie! -złapałem się za serce, czując jak przyśpiesza, przez niespodziewany widok Bob'a.

-Nie czuję się najlepiej... -zachwiał się.

-Hej, wszystko w porządku? -zmartwiłem się.

-Chyba zemdleje... -mówił, w ogóle mnie nie słuchając.

-Usiądź. -prowadzę go do łóżka. -Naleje ci zimnej wody. -mówiłem, nerwowo szukając szklanki, która zawsze gdzieś jest w pokoju.

Bob usiadł, a ja poszedłem do łazienki. W sumie to wpadłem jak tornado. Gdy w końcu ją znalazłem, odetchnąłem z ulgą. Szybko nalałem wody i wyszedłem z łazienki.

-Masz. -podałem mu szklankę z wodą.

-Nie chcę. -powiedział nie patrząc na mnie.

-Jesteś blady.. -powiedziałem bardziej do siebie, odkładając szklankę na stolik nocny, który stał obok.

Jego brązowe oczy, teraz przybrały kolor można powiedzieć nawet żółty. Brązowe gęste włosy wyglądały na jaśniejsze. Ciemna cera wyglądała na przezroczystą. Stawał się przezroczysty...

Will You Help Us?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz