20 - 3/4

305 9 6
                                    

Maraton 3/4


Pov. Kate

Patrząc na Horan'a, którego praktycznie wynosił mój brat, patrzyłam na to co leci w telewizorze, kompletnie się na tym nie skupiając.

Znowu usiadłam do góry nogami na kanapie. Po chwili dołączyli do mnie Ash, Mike i Alex. Luke i Calum zrobili to samo tylko, że na fotelach.

-Nudzi mi się.. -powiedziałam.

-Posiedziałabym przy ognisku.. -rzuciła Jones.

-Pojechałbym nad jezioro.. -odezwał się Irwin.

-Mógłbym spać w namiocie nad jeziorem.. -mruknął Clifford.

-Poleżałbym na trawie.. -mówił Hood.

-Wypiłbym piwo.. -odparł Hemmings. Wszyscy się na niego spojrzeliśmy. -Ale tak przy ognisku.. -dokończył.

-Ale tak na serio? -spytałam, patrząc na wszystkich. -Bo każde z tych zachcianek można teraz spełnić. Może nie w stu procentach, ale zawsze coś.. -wstałam i ruszyłam w stronę wyjścia na taras i ogród.

Gdy schodziłam już ze schodków od tarasu, a moje bose stopy zetknęły się już z chłodną trawą, usłyszałam dźwięki rozmowy więc się odwróciłam.

-Ognisko można zaraz rozpalić, jeziora nie mam, ale jest basen, namioty można wyciągnąć, trawnika jest pod dostatkiem, a piwo chyba jakieś zostało w kuchni. -wyjaśniłam.

Cała piątka patrzyła na mnie oniemiała.

-Alex, namioty są gościnnym u góry.. -Jones od razu poszła po wcześniej wymienione rzeczy. -Luke, chyba wiesz gdzie jest kuchnia.. -chłopak znikł wchodząc do domu. -A wasza trójka idzie ze mną po drewno.

-Ja chciałem sobie poleżeć.. -jękną Cal.

-No to proszę bardzo. A wy? -spojrzałam na loczka i czerwonowłosego.

-Ja z miłą chęcią pomogę. -wyszczerzył się starszy.

-A ja nie mam nic lepszego do roboty. -wzruszył ramionami drugi.

Poszliśmy do altanki na tyłach ogrodu i wzięliśmy z niej spore ilości drewna. Układając belki drewna odezwał się Michael.

-Twój tata to drwal?

-Jeśli to tekst na podryw, to sobie daruj. -powiedziałam, sięgając po zapalniczkę.

-Wiesz, że nawet o tym nie pomyślałem? Zastanawiałem się skąd macie tyle drewna.

-Każde nasze rodzinne spotkanie kończy się ogniskiem, więc takie zapasy są u nas przez cały rok. -mówiłam, szukając rozpałki. Chłopak mruknął coś pod nosem w odpowiedzi.

-Może lepiej ja to zrobię. -Ashton wziął ode mnie zapalniczkę.

-Ale wiesz, że sobie poradzę? -zapytałam.

-Ale to ja mniej wypiłem. -powiedział, wyrywając mi z dłoni rzeczy.

Do ogródka wręcz wbiegła Alex razem z blondynem, ciągnąc za sobą karton.

-Namioty są dwu osobowe! -wydarła się.

-Alex! Śpimy razem! -krzyknęłam.

-Jasne! Wzięłam nasz kocyk! -odpowiedziała.

-To trochę dziwnie zabrzmiało.. -stwierdził Clifford.

-Kate.. Chyba czas przestać się ukrywać... -powiedziała nie pewnie Jones. Uwielbiam jej pomysły.

-Nie mogę bez ciebie wytrzymać! -podbiegłam do niej i się przytuliłam. Chyba nie najgorsze z nas aktorki. -Musimy wam coś powiedzieć.. -odwróciłyśmy się w ich stronę, patrząc na ich przerażone miny.

-Jesteśmy zarąbistymi aktorkami. -dokończyła, po czym oby dwie dostałyśmy napadu śmiechu.

-Jesteście rąbnięte. -odezwał się Hood.

-Sukces!! -usłyszeliśmy Irwin'a, więc każdy się odwrócił w jego stronę. -Mamy ognisko! -uśmiechnął się dumnie.

W czasie gdy Alex "pilnowała" ogniska, ja rozkładałam nasz namiot. Później zrobiłyśmy zmianę i dziewczyna rozkładała materac i koce, a ja sobie siedziałam przy palenisku.

Od półgodziny siedzimy sobie w szóstkę na trawię, wpatrując się w ogień i rozmawiając o nie istotnych rzeczach. Niebiesko włosa i trójka chłopaków popijają Tequile, a my z Ash'em mamy niezły kabaret z nich.

-Cześć słońce.. -bełkotał blondyn podchodząc do drzewa. -Twój tata to ogrodnik? Bo nie wiem jak cię wyrwać.. -razem z loczkiem wybuchliśmy gromkim śmiechem. -Małaaa, nie ignoruj mniee.... Mike! -wydarł się. -Dziewczyna dała mi kosza!* -powiedział smutno, jednocześnie się prawie wywracając o swoje rozwiązane buty. Gdy odzyskał równowagę, podszedł do ogniska i usiadł obok nas.

-Tobie chyba starczy tej Tequili. -zaśmiał się Irwin.

-Pilnuj swojego nosa, TATO. -powiedział poważnie.

-Idź lepiej pomóż chłopakom z tym radiem. -odpowiedział opanowanie Ashton, a Hemmo się grzecznie posłuchał i odszedł.

-Czemu akurat tato? -zaśmiałam się.

-Bo jestem najstarszy i najbardziej odpowiedzialny. -odparł dumnie.

-Na pierożki mojej babci! -usłyszeliśmy krzyk Hood'a, więc spojrzeliśmy w tamtą stronę.

Alex właśnie została wrzucona do basenu. Tylko Luke się jakoś tak dziwnie mocno zamachnął. Wstałam by zobaczyć czy aby na pewno nic poważnego się nie stało. Niestety zauważyłam, że wokół ciała przyjaciółki, które swoją drogą znajdowało się pod wodą, znajdowała się krew

Nim zdążyłam cokolwiek zdążyłam zrobić, Ashton wskoczył do basenu, wyciągając dziewczynę. Calum powiedział, że nie może patrzeć na krew, więc odszedł, Clifford strasznie panikował, nie to że byłam lepsze, też popadłam w panikę, ale do blondyna nic już nie dochodziło, jakby był w innym świecie.

-Alex, spójrz na mnie. -mówił stanowczo Irwin, jednocześnie delikatnie podtrzymując ją, żeby się nie przewróciła.

-Mój nos.. -mówiła cicho, siadając.

-Głowa na dół, daj krwi spłynąć. -instruował, kucając przy niej. -Musiałaś uderzyć nosem o dno basenu.

Gdy krew przestała się sączyć z nosa Jones, wstała powoli z pomocą Mike'a. Wyprostowała się, ale po jej minie widziałam, że coś nie gra. Złapała się za brzuch. Sekundę później zwróciła chyba całą zawartość żołądka, prosto na buty czerwonowłosego. Podniosła powoli głowę, patrząc przepraszająco na chłopaka przed sobą. On natomiast miał zamknięte oczy starając się pewnie opanować, by nie nawrzeszczeć na dziewczynę o niebieskich włosach, w końcu to nie jej wina..



~~~~~~~~~~~~~~~~~~

A dziadkowie ostrzegali, nie mieszaj piwa z wódką, a co dopiero Tequilą.

*Muke forever <3

Ogólnie to maraton miał mieć 3 rozdziały, ale ze względu, że idą święta, będą 4

Will You Help Us?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz