30

299 10 1
                                    

Pov. Ashton

Dzisiaj mija okrągły tydzień odkąd Drama Queen opuściła szpital. Razem z chłopakami stwierdziliśmy, że zrobimy mu niezapowiedziany nalot na chatę i tym oto sposobem stoję pod szkołą blondynki i dziewczyn. Oczywiście nie bylibyśmy sobą gdybyśmy nie uciekli z psychiatryka. Właśnie zadzwonił dzwonek, wiec zauważyliśmy dość spory tłum.

-Widzicie ich? -pyta Calum. Jak zawsze zniecierpliwiony.

-Nie. Ale ktoś idzie w naszym kierunku.. -mówi Michael, pokazując palcem na typową tapeciare.

-Kurwa... zaczyna się.. -szepczę, widząc ją coraz bliżej nas.

-Haj, zagubiliście się? -pyta piskliwym głosem.

-Nie czekamy na kogoś. -odpowiadam z jadem z głoście.

-Nigdy was tu nie widziałam. Jestem Tiffany. -wystawia do nas rękę.

-A my niezainteresowani. -mówi Michael.

-Na kogo czekacie? -Boże, idź już stąd kurwa.

-Na kumpla. -odezwał się po raz pierwszy Cal.

-A jak ten kum... -nie wytrzymałem i się wciąłem w jej zdanie.

-Co cię to kurwa obchodzi? Nie chcemy z tobą gadać, a teraz wypierdalaj mi z pola widzenia bo zaraz się nie pohamuje i ci przypierdole. -odpowiadam ze spokojem.

-Kim ty jesteś, że możesz mi grozić? -zaraz mi bębenki pękną przez te piski.

-Ashton Irwin.

Jej oczy momentalnie przybrały wielkość spodków i otworzyła buzie. Zaraz jej mucha wleci. Ojoj.

W oddali zauważyłem Luke'a i dziewczyny wychodzące ze szkoły. No kurwa w końcu. Ta Tiffany czy jak jej tam było nadal stała w tym samym miejscu i wpatrywała się we mnie i chłopaków. Kiedy Alex zobaczyła kto koło nas stoi, od razu jej wyraz twarzy się zmienił.

-Co ty tu robisz? -syczy różowowłosa. Kiedy ona zmieniła kolor włosów?

-Stoję, nie widzisz? -mówi brunetka, odwracając się. Oj chyba się nie lubią.

-To nie musisz już tak stać bo my się już zmywamy. Chodźcie chłopaki. -mówi Alex takim tomem, którego nigdy u niej nie słyszałem i pcha nas w stronę parku.

-Kto zaczął rozmowę z tą suką? -pyta już mniej wkurwiona Alex.

-Sama do nas podeszła i zaczęła wypytywać o wszystko. -odpowiadam.

-Dobra. -wzdycha ciężko niebieskooka. -Kto ostatni na boisku do kosza to zgniłe jajo! -mówi, szybko biegnąc w stronę wymienionego boiska.

Chwile staliśmy w osłupieniu ale po chwalili cała nasza piątka ruszyła pędem za Alex. Na boisko dobiegłem jako trzeci, ostatnia dobiegła Kate, która nie ma za dobrej kondycji. Może byłbym drugi ale nogi Luke'a to 3/4 jego ciała i nawet jakby biegł truchtem to bym go nie wyprzedził. Jebana żyrafa.

-Skoro już jesteśmy na tym boisku, to może zagramy w kosza? -pyta Calum.

-W sumie... niezły ten pomysł. Może od razu jakiś zakład? -odpowiadam.

-Kapitan przegranej drużyny robi sobie paznokcie? -mówi Alex.

-Stoi. Tylko skąd weźmiemy piłkę? -dopytuje Mike.

-Załatwię to. Ashton i Luke jesteście kapitanami. Ja idę po piłkę. -mówi Alex.

-Biorę Alex do siebie! -krzyczy Luke.

Will You Help Us?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz