Pov. Kate
Dzisiaj mija równo tydzień odkąd poznałyśmy chłopaków i nie licząc momentów gdzie uświadamiałam sobie, że to psychiatryk, to nawet ich polubiłam, Alex raczej też.
-Kate! -usłyszałam krzyk. -Znowu odpłynęłaś. O chłopaku myślisz? -prychnął ze śmiechu. -Czy chodzi o psychiatryk? -spojrzał na mnie teraz uważnie.
-Wszystko jest okej. Można się z nimi dogadać. -uśmiechnęłam się, a chłopak to odwzajemnił.
-A teraz się zbieraj gówniaro, masz pięć minut, albo będziesz szła z buta. -puścił mi oczko.
-Nick... -jęknęłam sfrustrowana.
-Ubieraj się, a nie jęczysz. Nie kręci mnie kazirodztwo.
-Jesteś tak głupi, że tylko tyle powiem, bo szkoda mi słów na twój mały orzeszek. -odpowiedziałam nie wzruszona jego głupim tekstem.
-Masz cztery minuty. -spojrzał na ekran telefonu.
-Nienawidzę cię. -furknęłam, po czym poszłam do pokoju po katanę i plecak.
Droga do szkoły minęła nam dość szybko w towarzystwie piosenek z radia i pojedynczych, nieznaczących zdań.
-Wysiadka. -mruknął, gdy zatrzymał auto na szkolnym parkingu.
-Dzięki. -odpowiedziałam.
-Załatwiłem ci prawo jazdy. Dzisiaj po południu o szesnastej masz pierwsze zajęcia.
-I nie mogłeś mi o tym powiedzieć rano? -zapytałam z pretensjami, wysiadając z samochodu.
-I tak by to nic nie zmieniło, nara. -powiedział po czym odjechał z parkingu, a ja przewróciłam oczami na jego zachowanie.
Weszłam do starego budynku idąc w stronę swojej szafki, by wymienić niepotrzebne książki. Gdy byłam już niedaleko zobaczyłam bardzo znaną mi osobę, ale niestety obok niej zobaczyłam kolejne dwie.
-Hej. -powiedziałam jak najmilej tylko mogłam, ale ze względu na Tracy i Jack'a jest możliwe, że nie starałam się aż tak bardzo.
-Cześć. -odpowiedzieli chórem, a Alex mnie przytuliła na powitanie, co odwzajemniłam.
-Jakby coś, czekam pod matmą. -schowałam ostatni zeszyt do plecaka i zamknęłam szafkę, a widząc, że przyjaciółka rozmawia jeszcze z nielubianą przeze mnie dwójką, ruszyłam w stronę odpowiedniej sali.
-Nie mogłaś chwilę poczekać? -dziewczyna o nienaturalnie jasnych włosach.
-Dobrze wiesz, że ich nie lubię, więc po co mam udawać? Jeszcze Emma jest w miarę spoko, ale tej walniętej to już nienawidzę. -spojrzałam na wyświetlacz telefonu, a widząc, że za minutę będzie dzwonek weszłam do klasy.
-Mniejsza o to, idziemy dzisiaj do chłopaków? -zapytała, siadając obok mnie w ławce.
-Dzisiaj nie mogę, chyba, że dojdę do was później. -odpowiedziałam, wyciągając odpowiednią książkę i zeszyt.
-Ukrywasz coś przede mną. -zmrużyła powieki w zastanowieniu.
-Mówiłam ci już, jeśli wszystko się uda, to powiem ci dzień przed. -usłyszałam dzwonek, więc do klasy weszła nauczycielka i reszta uczniów.
Po matematyce, która była utrapieniem dla Alex i to nawet stwierdziłaby osoba, która jej nie zna, szłyśmy pod salę od biologii. Przez to, że nasza szkoła jest sporych rozmiarów, w chwili gdy podeszłyśmy pod klasę zadzwonił dzwonek, więc niezadowolone weszłyśmy do środka.
Pod koniec lekcji, gdy pan Shaw* skończył wykładać temat, zostaliśmy poinformowani, że będziemy musieli zrobić projekt w parach, przez co ja i Alex od razu spojrzałyśmy na siebie. Niestety nauczyciel powiedział, że w każdej parze będzie chłopak i dziewczyna, co oznaczało, że nie będziemy mogły go zrobić razem.
-A teraz cisza, bo będę wymieniał nazwiska, które razem będą robić projekt. -zaczął nauczyciel. -Martin i White.. -wymieniał. -Jones i Valentino, No i na koniec Horan i O'Connor. -skończył.
-Ale pan wie, że to nie sprawiedliwe.. -zaczęłam.
-Przecież nasza dwójka jest, nie oszukujmy się, najlepsza z tej klasy. -dokończył za mnie Horan.
-Dlatego liczę, że się postaracie. -powiedział przyjaźnie, po czym zadzwonił dzwonek, a ja i jasnowłosa poszłyśmy do szafek, bo dziewczyna zapomniała któregoś z zeszytów.
-Kate! -odwróciłam się, słysząc swoje nazwisko.
-No co tam? -zapytałam widząc przed sobą blondyna, który miał już swoje ciemnie odrosty.
-Kiedy zaczynamy projekt? -zapytał, opierając się o szafkę obok.
-Jutro po szkole, bo dzisiaj wychodzę z Alex. -spojrzałam na nią, a ona się domyśliła, że chodzi mi o chłopaków.
-To do jutra u ciebie. -dał mi buziaka w policzek po czym odszedł.
Z Naill'em znam się od dawna, może nawet dłużej jak z Jones, bo praktycznie od zawsze. Nasi rodzice pracują w tej samej firmie architektonicznej i od małego zostawaliśmy z tą samą opiekunką, albo gdy Nick był starszy to on nas pilnował.
-Nadal zastanawiam się, jak to możliwe, że wy nie jesteście razem. -dziewczyna o jasnych włosach odprowadziła Horan'a wzrokiem.
-A ty znowu z tym? -zapytałam ze znudzeniem, bo to nie był pierwszy raz kiedy Alex poruszała ten temat.
-No ale słuchaj. Jest mądry, przystojny i twój tata go lubi. Chłopak jak marzenie. -wymieniała.
-Skoro jest taki idealny, to sama się za niego bierz. -powiedziałam jakby to było oczywiste.
-Myślisz, że nie próbowałam? -prychnęłam ze śmiechu, domyślając się że jej się nie udało. -Nie śmiej się. Przez następny miesiąc mnie unikał. -no i nie wytrzymałam. Wybuchłam takim niepohamowanym śmiechem, że zapewne usłyszało mnie co najmniej pół szkoły.
-Dobra, ja lecę na fizykę. -powiedziałam, przytulając ją na pożegnanie jednocześnie się uspakajając.
-To do zobaczenia na lunch'u. -odwzajemniła mój gest.
~~~~~~~~~~~~~~~~
* kto zna to nazwisko może w komentarzu napisać skąd
CZYTASZ
Will You Help Us?
FanfictionOsiemnastoletnia Katherine i jej najlepsza przyjaciółka Alexandra należą do wolontariatu. Zadanie do którego zostały przydzielone nie należało do normalnych, w końcu miały przez pewien czas pomagać w psychiatryku. Zgodziły się, nie wiedząc do końca...