Pov. Kate
Rano wstałam strasznie zestresowana i nic mi nie wychodziło. Najpierw na rajstopach zrobiła mi się dziura, więc założyłam spodnie. Chciałam do nich założyć biały cienki sweterek, ale okazało się, że jest brudny, więc zostałam zmuszona wziąć koszulę. A to wszystko czemu?
Mam dzisiaj egzamin.
Zdaję prawo jazdy.
Zeszłam na dół z zamiarem zrobienia sobie śniadania, jednak brat, wielki dobrodziej mnie wyprzedził.
-Jajko sadzone na toście. Nie ma za co. -powiedział, kładąc przede mną talerzyk gdy usiadłam do stołu.
-Dzięki, ale nie wiem czy dam radę to zjeść. Czuje jakbym miała się zrzygać.. -chwyciłam się za brzuch, czując jak żołądek podchodzi mi do gardła.
-Lepiej tutaj, niż przy egzaminatorze. -prychnął.
-Dzięki wiesz. Nie pomagasz.. -wstałam z krzesła po czym wstawiłam wodę na herbatę.
Sięgnęłam do szafki na górze i wyciągnęłam mały woreczek z suszonymi liśćmi, przez normalnych ludzi zwane herbatą.
-Zielona ci nie pomoże. Już lepiej jakieś ziółka czy coś. -powiedział, gdy zalewałam już wrzątkiem.
-Spierdalaj. -furknęłam, prawie rozlewając napój przez trzęsące się dłonie.
-Uważaj bo sobie krzywdę zrobisz. -prychnął i zabrał mi kubek w kaktusy z rąk.
Usiadłam bezsilnie na krzesło przy stole wzdychając. Czuje się jakbym miała zemdleć, a przecież egzamin mam za kilka godzin. Przecież ja nie wytrzymam! Czemu ja kurwa zawszę muszę się tak denerwować?!
Jebany stres!
-Chcesz jeszcze rano na szybką przejażdżkę? -zapytał.
-A mógłbyś?
-W obecnej chwili nie mam nic lepszego do roboty, więc pakuj swoje dupsko do samochodu i wio! -wskazał ręką na drzwi wyjściowe.
-Wio? Co ja krowa jestem?
-Wpieprzasz dużo sałatek, więc sam się zastanawiam... -powiedział poważnie, na co spiorunowałam go wzrokiem.
Śmie żartować w momencie gdy ja jestem o krok od zawału serca.
Oddychając powoli i głęboko, zaczęłam myśleć, które buty założyć. Tak, mam za mało problemów i jeszcze będę się tym przejmować.
-Lekcja numer jeden. "Do jazdy zawsze wygodne buty". Odpadają korki, klapki i co ty tam jeszcze masz. -przez jego słowa, zdecydowałam się na jakieś białe adidasy.
Chwilę później jechaliśmy już na obrzeża Sydney gdzie nie ma takiego ruchu. Znajdował się tam stary parking, którego i tak już nikt nie używał. Już wcześniej tutaj przyjeżdżaliśmy, gdy Nick zaczynał uczyć mnie jeździć.
-Okey. Zmiana. -samochód się zatrzymał, a niebieskooki wyszedł z samochodu. Dopiero po chwili zrozumiałam, że teraz to ja mam prowadzić.
Zmieniłam swoje miejsce, siadając przy kierownicy. Zaczęłam poprawiać sobie lusterka i przybliżyłam fotel, bo oczywiście Nicolas to jebana żyrafa, podobna do Luke'a. Sprawdziłam jeszcze kilka rzeczy po czym spróbowałam ruszyć samochodem.
A tu nic. Auto stoi.
Kolejna próba i to samo. No kurwa. Czy dzisiaj na prawdę mi nic nie wyjdzie?
-Dziękuję, proszę wysiąść, nie zadała pani. -odezwał się, otwierając drzwi.
-Ale jak...?
CZYTASZ
Will You Help Us?
FanfictionOsiemnastoletnia Katherine i jej najlepsza przyjaciółka Alexandra należą do wolontariatu. Zadanie do którego zostały przydzielone nie należało do normalnych, w końcu miały przez pewien czas pomagać w psychiatryku. Zgodziły się, nie wiedząc do końca...