69

144 4 3
                                    

Pov. Alex

- Należy się 15$ - odpowiedziałam znudzona.

Kto by pomyślał, że będę stać za kasą i robić kawki w wakacje zamiast spać do godziny 13 czy dłużej, ale z czegoś trzeba żyć albo jak w moim przypadku mieć na swoje zachcianki.

Czekając na te 15$ podałam Megan? Morgan? Jakieś dziewczynie, której imię zaczyna się na literę M karteczkę z zamówieniem.

Zerknęłam na zegar i zauważyłam, że za chwile kończy się moja zmiana. Chociaż tyle dobrego, że za chwile kończę i będę mogła iść do domu i pójść spać.

Nagle zadzwonił mały dzwoneczek, informując, że przyszedł nowy klient. Zerknęłam na drzwi i krew się we mnie zagotowała. Otóż Luke Hemmings znowu przyszedł do mnie do pracy, żeby znowu porozmawiać. Wczoraj ten pajac tez przyszedł i zrobił mi aferę dlaczego nie chce go wysłuchać i przyjąć jego przeprosin i tak truł mi dupę aż do domu Kate. Dlatego paczka myślała, że już jesteśmy pogodzeni bo przyszliśmy razem.

- Alex...

- Nie mogę rozmawiać. Zamawiasz coś albo spierdalaj.

- Nie bądź taka i porozmawiaj ze mną.

- Jaka? Przecież nie jestem suką i nie mam wahań nastroju jak ty.

- To pozwól mi z tobą porozmawiać. Chcę z tobą wyjaśnić kilka spraw i cię przeprosić.

- Luke, zamawiasz coś albo sama cię stad wyrzucę. Nie mam ochoty z tobą rozmawiać po tym co odpierdoliłeś na naszym wspólnym wypadzie. Więc jak? Zamawiasz czy mam cię wypierdolić za drzwi. Poza tym, blokujesz kolejkę.

- Dwie duże karmelowe latte.

- Na wynos czy na miejscu?

- Wynos.

- 10$.

Dałam kartkę z zamawianiem tej samej lasce, której imienia nie pamiętam i szybko spisałam kolejne zamówienia klientów, których blokował Luke.

Kiedy było 5 minut do końca mojej zmiany, udałam się na zaplecze, żeby ściągnąć z siebie fartuch i plakietkę z moim imieniem.

- Alex? Ta nowa? - odwróciłam się i zobaczyłam, że w drzwiach stoi dziewczyna, której imienia nadal nie mogłam sobie przypomnieć.

- Tak M.. Ma... - próbowałam przeczytać jej imię z plakietki ale stała za daleko i chyba zauważyła co robię i zaczęła się śmiać.

-Maggie.

- Tak właśnie Maggie. Co tam? Bo wnioskuje, że chciałaś mi coś powiedzieć.

- Pewien przystojny blondyn chciał, żebym ci przekazała, że czeka przed wejściem do kawiarni - no chyba on ocipiał.

- Ja pierdole - powiedziałam pod nosem i zaczęłam rozczesywać włosy, bo w związanych nie wyglądam za dobrze. - Dzięki za informacje, pajac oberwie.

- Znacie się?

- Taaa.... nawet bardzo.

- Jest zajęty? - no chyba ona sobie żartuje z tymi pytaniami.

- A co? Jesteś chętna?

- Jak będzie chciał to zadzwoni - wzruszyła ramionami. - Napisałam mu numer na jednym z kubków więc zrobi z nim co będzie chciał - Okey panno Maggie inaczej Mogę podrywać wszystkich i wszystko co jest przystojne nie będziesz moją fav psiapsi z pracy bo jesteś pusta.

- Przekaże mojemu chłopakowi, że dostał do ciebie numer na kubku. Na pewno skorzysta - posłałam jej jeden z tych fałszywych uśmiechów, ale zbytnio nie zwróciła na niego uwagę tak jak na to,  że to mój chłopak, tylko gapiła się w swój telefon.

- Sorry pisałam z kumpelą. Mówiłaś coś?

- Nic ważnego. Do zobaczenia jutro.

Czym prędzej wyszłam z pomieszczenia i kierowałam się do wyjścia z kawiarenki. Kiedy już wyszłam na zewnątrz zaciągnęłam się świeżym powietrzem no bo umówmy się, 6 godzin w kawiarni gdzie się parzy kawę i podaje się jakieś ciasta można dostać na głowę od zapachu kawy.

Kiedy miałam iść w stronę mojego domu ktoś pociągnął mnie za łokieć.

- Co jest kurw...

- Koleżanka nie przekazała ci, że czekam na ciebie przed kawiarnią?

- Może przekazała, może nie - wzruszyłam ramionami i spojrzałam na jego twarz - Nawet jak przekazała to nie miałam ochoty na spotkanie z tobą. i ty to wiesz od dwóch dni Luke. Ale z tego co mi przekazała to zostawiła ci swój numer na jednym z kubków i może ona będzie miała ochotę na spotkanie z tobą.

- Nie chce się z nikim innym spotykać bo ty jesteś dla mnie najważniejsza i nie chce nikogo innego. Zrozum to, że najbardziej zależy mi na tobie i naszej miłości. Kocham chwile spędzone z tobą, kocham twój śmiech z moich kiepskich żartów, kocham twój uśmiech, kocham w jaki sposób marszczysz nos, po prostu cię kurwa kocham Alex. Przepraszam za bycie największym idiotą i dupkiem na świecie. Proszę wybacz mi.

Ok  trochę mnie zaskoczyło to wyznanie. Nie wiem ile staliśmy w tej grobowej ciszy, ale chyba długo bo Luke zaczął przeskakiwać z nogi na nogę ze stresu. Albo chciał się wysikać ale czekał na moją odpowiedź, żeby nie wyjść na większego dupka.

- Powiesz coś czy mamy tak stać w nieskończoność?

- Możemy tak postać mi to nie przeszkadza. Wracając do twojego wyznania, zaskoczyłeś mnie tym i nie wiem co ci odpowiedzieć. Potrzebuję czasu, Luke. Musze sobie wszystko poukładać. Zgadamy się w tygodniu, pa Luke - dałam mu całusa w polik i odwróciłam w dobrze mi znaną uliczkę, przez która szłam do pracy i wracałam do domu.

-ALEX! - po raz kolejny tego dnia odwróciłam się do osoby, która wolała moje imię i jak się okazało, nie zgadniecie, to znowu był Luke.

Ale tym razem biegł i uważał żeby nie wylać kawy. Ale coś mu się nie udało bo nie zauważył kamyka i cała kawa z obu kubków była na mnie i na ulicy.

- O mój boże, Alex ja... prze... -

- Nic już kurwa nie mów - wycedziłam przez zęby. - Umówmy się, że to nie miało miejsca. Teraz to na prawdę muszę iść.

Szybkim krokiem doszłam do bardzo znanego mi domu, który był najbliżej kawiarni i wiedziałam, że chłopak jest w domu i śpi, a że jestem jego najlepszą przyjaciółką da mi suche rzeczy. Zaczęłam walić w drzwi i po chwili usłyszałam przeciągły jęk.

- No już przestań walić w drzwi już idę spokój... Alex co ty taka mokra?

-  Też cię miło widzieć Mike. Mogę wejść czy mam tak stać przesiąknięta karmelową latte?

- Jasne właź. Wiesz gdzie jest łazienka, weź też prysznic bo karmel we włosach tak łatwo nie schodzi. Ubrania położę ci na moim łóżku. I żeby nie było, ja chcę wiedzieć dlaczego tak skończyłaś, dlatego ogłaszam niezapowiedziany maraton filmowy. I mówiłem ci, że sklep z płytami szuka pracowników to ty żeś poszła do kawiarenki.

- Dzięki Clifford za wszystko, nawet za wytykanie mi moich błędów dotyczące pracy - wywróciłam oczami. - Zamów pizzę ja stawiam. A co do tego sklepu to chyba się tam zgłoszę bo mimo że lubię kawę to jej zapach po 6 godzinach pracy jest nie do zniesienia. O i Mike?

- No?

- Masz farbę do włosów?

- Pytasz dzika czy sra w lesie Alex.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

hej, myślę, ze jestem wam winna przeprosiny bo to przeze mnie nie było tyle czasu rozdziału.

przepraszam.

moim zdaniem rozdział jest do dupy i jest takim zapychaczem, ale jest.

love you all 

juls aka pingwin

Will You Help Us?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz