Pov. Calum
Od trzech dni przychodzą do nas tylko Alex I Luke. Jones mówi, że po ostatnim wypadzie do Hemmo, Kate strasznie się przeziębiła i nawet nie wstaje z łóżka. Szkoda mi jej, ale nic na to nie poradzę. Smith ostatnio nas nieźle ochrzanił po ucieczce i na razie musimy się wstrzymać od takich niespodziewanych odwiedzin. Mike chodzi ostatnio jakiś dziwnie szczęśliwy, a Ash patrzy się non stop w telefon. Nie to, że wcześniej tak nie robił, ale teraz to wygląda jak uzależnienie.
-Za dziesięć minut będą. -odezwał się Clifford.
-A oni nie kończą dzisiaj później? -zapytałem.
-Myślisz, że ta dwójka będzie siedzieć do końca? -zapytał z kpiną. -Jeszcze może jakby Kate chodziła do szkoły, to by ich może zatrzymała, ale jak ona leży chora...
-Zrozumiałem. -warknąłem, przerywając chłopakowi.
-To dobrze. A teraz możesz iść po Kudłatego. Niech w końcu wyjdzie z tej nory.
-Przyjdę z nim do świetlicy. -odpowiedziałem, a niebiesko włosy mruknął coś pod nosem.
Nim się obejrzałem byłem już pod drzwiami do pokoju Irwin'a. Zapukałem dwa razy i czekałem.
-Ashton, otwieraj te drzwi do cholery! -warknąłem.
-Spieprzaj Hood. Nie mam ochoty na pogaduchy!
-Masz kurwa problem. -wszedłem do pokoju.
Ale syf.
Spojrzałem na łóżko, które było na drugim końcu pomieszczenia. Irwin leżał zagrzebany w kołdrze, a jego twarz oświetlał włączony ekran telefonu, który trzymał w dłoniach.
-Stary... Co ci?
-Nie twój zasrany interes. -syknął.
-Jesteś moim przyjacielem, więc poniekąd się mylisz. Od kilku dni siedzisz w swoim pokoju i raz na jakiś czas przychodzisz do świetlicy oznajmiając, że żyjesz. Gapisz się non stop w telefon. I nawet teraz jesteś nim zajęty i mnie nie słuchasz! -wybuchłem.
-Chciałeś coś konkretnego? Czy przyszedłeś się pożalić? -zapytał obojętnie, nadal patrząc w ekran.
-Za chwilę przyjdzie Luke z Alex. Nie możemy pogadać normalnie, pośmiać się czy pooglądać filmy? -westchnąłem.
-Za dziesięć minut przyjdę.. -mruknął. Wyszedłem z jego pokoju, bo boję się, że moglibyśmy się pobić.
Idąc korytarzem, ktoś szarpną mnie za ramię.
-Czego?! -warknąłem.
-Przecież nic ci nie zrobiłem... -mruknął chłopiec.
-Sorry... To wszystko przez Ashton'a. -przeprosiłem. -Grzebie w telefonie i rzadko wychodzi z pokoju, nawet gdy przychodzi Luke z Alex. -wyjaśniłem. -A ty nie powinieneś być w szkole?
-Emm... Nie?
-Bob, bądźmy szczerzy. Dobrze wiesz, że musisz chodzić. -skarciłem bruneta.
-A ty to co? tobie wolno nie chodzić?
-Ja się uczę tutaj. Poza tym to coś innego. -powiedziałem, gdy byliśmy pod drzwiami od świetlicy.
-Okej... -jęknął niezadowolony. -To ja idę udobruchać mamę! -krzyknął, gdy biegł korytarzem w stronę wyjścia.
Uśmiechnąłem się na ten widok i wszedłem do pomieszczenia.
-Co tak długo? I gdzie Irwin? -zaczął wypytywać Luke. Wow, kiedy oni przyszli?
CZYTASZ
Will You Help Us?
FanfictionOsiemnastoletnia Katherine i jej najlepsza przyjaciółka Alexandra należą do wolontariatu. Zadanie do którego zostały przydzielone nie należało do normalnych, w końcu miały przez pewien czas pomagać w psychiatryku. Zgodziły się, nie wiedząc do końca...