Pov. Ashton
Nie pamiętam kiedy ostatni raz spałem tak płytko. Nawet w obcych miejscach potrafiłem się wyspać bez problemu. Jedyne co świeci mi w pamięci to sytuacja, w której Harry miał anginę. Młody jako maluch się poważnie pochorował, a Anne miała urwanie głowy w pracy i to ja musiałem grać rolę pielęgniarki. Ale prawdę mówiąc chłopiec z gorączką, kaszlem i innymi objawami choroby był dla mnie mniejszym zmartwieniem. Leki zaczęły działać a Harry powoli wracał do zdrowia. W tedy miałem naoczny dowód, że brat dochodził do stanu sprzed choroby.
Brunetka, leżąca obok mnie, choć niejednokrotnie zapewniała, że wszystko jest w porządku, po prostu kłamała mi prosto w oczy nawet za wiele się nie wysilając. Po raz kolejny tej nocy, jak i poprzednich, przebudziłem się przez jej wierzganie. Wystarczył jeden rzut okiem, żeby wiedzieć co się dzieje i co robić. Marszczona w przerażeniu twarz mówiła tylko jedno. Kolejny koszmar.
Obróciłem delikatnie Kate tak aby leżała na boku przodem do mnie. Przyciągnąłem ją, wtulają we własne ciało.
- Shhh... - moja ręka na zmianę gładziła plecy dziewczyny, albo odgarniała włosy z twarzy.
Niestety żadna z metod nie działała. O'Connor z każdą chwilą miotała się coraz bardziej. Nim zdążyłem jakkolwiek zareagować Kate wciągnęła z sykiem powietrze po czym się zerwała ze snu.
- Hej, wszystko w porządku. Nic się nie dzieje. - moja ręka wylądowała na jej plecach, gdy podniosła się do siadu.
Cała klatka zwiększała kilkukrotnie swoje rozmiary gdy dziewczyna brała głębokie oddechy. Przetarła oczy i twarz dłońmi, próbując dojść do siebie. Usiadłem obok, przyciągając ją do siebie. Nie wyrywała się tak jak pierwszej nocy, gdy była w kawałkach. Tym razem sama oparła się o moje ramię gdy cichy szloch opuścił jej gardło. Nadal co jakiś czas wstrzymywała powietrze, próbując zdusić w sobie to wszystko fizycznie. Nie wiedziałem jak jeszcze mógłbym jej pomóc, ale i tak widmo powtórki z brunetką w roli głównej sprawiał, że stawałem na rzęsach by do tego nie dopuścić.
Może zamieniało się to w lekką obsesję, ale nic na to nie poradzę. Kate była pod czujnym okiem. Jak nie moim to kuzyna bądź reszty chłopaków z zespołu. Przerażała mnie wizja, w której O'Connor w rozpaczy powtórzy czyn przyjaciółki. Podczas gdy ona budziła się przez koszmary z sytuacji, którą przeżyła, ja nie raz też przebudziłem, się widząc w wyobraźni zakrwawioną brunetką.
- Ash? - cichy szept poniósł się po ciemnym i cichym pokoju.
Zwróciła całą moją uwagę w ciągu sekundy. Gdy dojrzałem łzy na jej policzkach, od razu drugą ręką je starłem.
- Dzięki... za wszystko. - przez jej twarz przepłynął delikatny uśmiech.
W odpowiedzi tylko mocniej ją ścisnąłem. Bo co miałem powiedzieć? "Nie ma za co"? "Też byś to zrobiła na moim miejscu"?
- Na prawdę, to wiele dla mnie znaczy. I dlatego jak to wszystko się uspokoi chyba powinniśmy pogadać. - wpatrywała się we mnie z tymi szklanymi oczami.
- Niby o czym - zmarszczyłem brwi.
Przygryzła wargę, gdy uśmiech za mocno pchał się na jej twarz.
- O tym czymś pomiędzy nami. Skoro jesteś w stanie poświęcić tyle i dalej ze mną wytrzymujesz, to to chyba odpowiedni moment na kolejny krok.
Serce zaczęło mi walić gdy zrozumiałem w końcu sens tego co chciała mi powiedzieć. Delikatny dreszcz przepłyną w dół po kręgosłupie. Zacząłem szczerzyć się jak głupi, a po zdaniu sobie z tego sprawy, starałem się zapanować nad własnymi odruchami, tworząc dziwne miny, przez co po pokoju poniósł się śmiech dziewczyny.
CZYTASZ
Will You Help Us?
FanfictionOsiemnastoletnia Katherine i jej najlepsza przyjaciółka Alexandra należą do wolontariatu. Zadanie do którego zostały przydzielone nie należało do normalnych, w końcu miały przez pewien czas pomagać w psychiatryku. Zgodziły się, nie wiedząc do końca...