Z okazji, że mi się nudzi w życiu życzę wam mrocznego halloween i miłej niedzieli
juls xx
POV. Alex
- Nie wierzę, że odjebałaś taką manianę dwa tygodnie temu na lotnisku, wiedząc, że jedziemy do nich na halloween - spojrzałam na moją przyjaciółkę, która przewróciła oczami na mój komentarz.
- Sranie w banie pacanie. Przynajmniej pożegnałam się z nimi jak należy a nie "No pa"- zrobiła cudzysłów palcami.
- Przynajmniej moje pożegnanie nie wyglądało jak wyciągnięte z dennego romansidła - powiedziałam i zaczęłam się śmieć z miny Kate. Wzięłam łyka swojej mocnej kawy, bo umówmy się, ponad dwudziestogodzinny lot daje człowiekowi w kość, a kawa potrafi postawić człowieka na nogi na określony czas.
- To był impuls - powiedziała i upiła łyka swojej kawy. - Dużo się u nas działo na tym ostatnim dniu i tak jakoś wyszło. Ale i tak ty i Lucyfer zachowywaliście się nadzwyczaj cicho i chyba wszyscy to widzieli.
- Obiecaliśmy sobie, że ostatni dzień spędzimy bez kłótni - wzruszyłam ramionami. - Poza tym dzień przed spędziłam z nim cały dzień, gdzie się na siebie wykrzyczeliśmy i później oglądaliśmy bajki.
- To jest chore, że potraficie się sprzeczać o wszystko i o nic, a chwile później oglądanie bajki wtuleni do siebie. Chyba nigdy tego nie pojmę.
- Wszyscy mamy nierówno pod sufitem. Poczekaj aż ty będziesz mieć tak z Ashem - uśmiechnęłam się, nadal idąc przed siebie w poszukiwaniu łazienki. Bo skoro dzisiaj jest halloween to trzeba się odjebać tak, aby nasze gwiazdy się zesrały na nasz widok.
- Tsaa, waszej dwójki nikt nie przebije.
- Może i masz racje, ale skąd wiesz, że mój związek z Lu przetrwa? Wszystko dzieje się tak szybko, że nie nadążam. Przecież przed chwila zaatakował cię pluszowym misiem, a teraz jest na innym kontynencie i koncertuje, a za chwile...
- Ej uspokój ten słowotok, pamiętaj wdech i wydech - spojrzała się na mnie tym swoim matczynym zamartwiającym się wzrokiem. - Za dużo myślisz. Dziwię się, że mówię to ja, ale nie myśl tak dużo co będzie i żyj chwilą.
- Teraz to mnie zamurowałaś, chodź do tego kibla bo trochę tam posiedzimy w jednej kabinie.
- Co ty znowu wymyśliłaś.
- Skoro mamy być Jokerem i Harley Quenn to muszę coś zrobić z tym spranym niebieskim na włosach.
- Nie mów, że będziemy ci farbować włosy w kiblu na lotnisku. Jesteś na serio pojebana. Z kim ja się zadaje.
- Ze mną, duh.
Kiedy weszłyśmy do jednej z kabin z dwoma walizkami, okazało się że kabina jest mniejsza niż nam się wydawało. Dlatego usiadłam na spłuczce, a Kate na muszli. Zaczęłam grzebać w mojej torbie, poszukując pudełka z farbą. Kiedy ją znalazłam, podałam ją czarnowłosej.
- Wiesz co Alex - spojrzała na mnie - chyba musimy się zamienić miejscami i muszę odbyć szybki kurs jak farbować włosy w kiblu.
- Cała tubka powinna ci starczyć na cale włosy, patrząc na to, że mam na łbie sprany granatowy, a mamy zielona farbę taką jasna, powinien nam wyjść taki sam kolor jaki miał Joker - mówiąc to, wstałam i zaczęłam schodzić mojego poprzedniego miejsca, gdzie teraz siedziała Kate. - Rękawiczki masz w opakowaniu, wlewasz tubkę do tubki, a potem wstrząsasz. Nakładamy, czekamy, spłukujemy i bum... Mamy zielone włosy.
- Oby to było takie proste, tak jak ty to opisałaś. No cóż, raz kocie śmierć.
Po jakiś 50 minutach wyszłyśmy z tej przeklętej kabiny i podeszłyśmy do zlewu, chcąc spłukać farbę. Kate jako fryzjerka spisała się nadzwyczaj dobrze, mimo iż kafelki trochę ucierpiały.
CZYTASZ
Will You Help Us?
FanfictionOsiemnastoletnia Katherine i jej najlepsza przyjaciółka Alexandra należą do wolontariatu. Zadanie do którego zostały przydzielone nie należało do normalnych, w końcu miały przez pewien czas pomagać w psychiatryku. Zgodziły się, nie wiedząc do końca...