77

110 9 2
                                    

Pov. Ashton

Czas zapierdziela. Przed chwilą co wylatywaliśmy z Australii, a już wróciliśmy do Sydney na święta i sylwester. Trasa przewidywała kilkotygodniową świąteczną przerwę, a w dodatku żadne z rodziców nie pozwoliłoby na to żebyśmy siedzieli kawał świata od domu w Boże Narodzenie. Liz i Joy od tygodni wypisywały do chłopaków, zapraszając a wręcz każąc wrócić, bo "jak to tak święta nie w komplecie". Ku zdziwieniu, sam dostałem zaproszenie, mimo że byłem święcie przekonany że Anne będzie chciała zrobić idealne święta, czyli takie beze mnie.

W okresie między świętami, a nowym rokiem Kate wręcz wypraszała mnie ze swojego domu wyganiając do siebie, żebym spędził trochę czasu z rodziną. Powiedziała, że jeśli nie dogadam się z mamą do sylwestra to w nowym roku mam się jej nawet nie pokazywać. Na początku uważałem to za głupotę, ale gdy zauważyłem że Anne i Tony na prawdę się starają, to mogę chociaż spróbować. Prawda jest taka, że po świętach widzieliśmy się raz, żeby powymieniać się prezentami, a resztę czasu każdy spędzał z rodziną, w gronie najbliższych. Hoodowie grzali kanapę oglądając Kevina i inne filmy, Luke co chwilę skarżył się na braci, między innymi za nazywaniem go "Gwiazdką". Podobno któregoś razu wpadła tam Alex i okazało się że Ben i Jack są spokojniejsi niż opisywał to najmłodszy Hemmings. Clifford w sumie nie odzywał się za dużo, oprócz słynnej wiadomości "mama mnie prawie udusiła jak wszedłem do domu". A O'Connor ponoć siedzieli głównie za miastem u dziadków i reszty rodziny. Wszyscy zajmowali się swoimi sprawami bez wyrzutów, ale był jeden warunek.

Sylwester spędzamy całą ekipą.

I takim oto sposobem, trzydziestego pierwszego grudnia szykowałem się na jeden z lepszych sylwestrów mojego życia w łazience. W progu pojawiła się Anne, patrząc na mnie tym chorym matczynym spojrzeniem, którego używa Kate za każdym razem gdy ktoś zrobi sobie krzywdę.

- Wrócisz do domu po północy?

- Wątpię - odpowiedziałem, układając włosy w lustrze. Spojrzałem na mamę w odbiciu, nie była zadowolona odpowiedzią - Mike mówił coś o after party, zapewne będę nocował u któregoś z przyjaciół. Postaram się wrócić jutro wieczorem, ale znając nas to nie będę w stanie, więc wrócę pojutrze, w porządku?

Stanęła przede mną, pomagając ułożyć włosy.

- Jasne, baw się dobrze - zabrała ręce, uśmiechając się. Jednak nadal było coś niepewnego na jej twarzy.

Telefon, leżący na obrzeżu umywalki wydał z siebie dźwięk. Mike, a to oznacza, że powinienem się zbierać. Schowałem urządzenie do kieszeni spodni i poszedłem do przedpokoju żeby założyć buty.

- Ash? - w chwili gdy miałem opuścić dom, zaczepiła mnie mama. Spojrzałem na nią, chcąc by kontynuowała. Anne stanęła przede mną i położyła dłonie na moich policzkach - Uważaj na siebie, synku.

Na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Dawno tego nie słyszałem.

- Wszystko mam pod kontrolą - odpowiedziałem, ściągając jej dłonie - Odezwę się jutro jak wstanę.

Chwyciłem za kluczyki i wyszedłem z domu. Wsiadłem do samochodu i sprawdziłem wiadomość. Prychnąłem widząc treść " twoja królewna z drewna mówi że nigdzie dzisiaj nie wychodzi. Zrób z tym coś". Ruszyłem z pod domu przebijając się przez zatłoczone miasto.

Prawie godzinę później parkowałem samochód pod domem ciemnowłosej. Pieprzone korki. Sprawnym krokiem podszedłem do drzwi i zadzwoniłem dzwonkiem. Usłyszałem rytmiczny dźwięk czyiś kroków i drewniana powłoka drzwi się poruszyła, a w nich stanęła Kate. W jednej dłoni miała tusz do rzęs i na mój widok wywróciła oczami.

Will You Help Us?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz