12

367 15 3
                                    

Pov. Alex

-Tak misiu żelku, poślubię cię. -mówiłam trzymając misia za rękę.

-Zatem ogłaszam was mężem i żoną. Możecie się poca..... -nagle z mojego pięknego snu wyrywa mnie szatańskie urządzenie zwane budzikiem.

Kurwa. W takim momencie. To było piękne, dlaczego? Dobra Alex zepnij dupę. Dzisiaj piątek, piąteczek, piątunio. Dasz radę. Wstaje z łóżka i idę w stronę łazienki. Wchodzę do niej a tam widzę... Szkielet. To znaczy mnie. Czy może...?

Wracając, załatwiam wszystkie potrzeby i schodzę na dół jakże w mojej zajebistej stylówce składającej się z krótkich spodenek i podpierdolonej koszuli, która kiedyś była Nick'a i w rozjebanym w wszystkie strony koku. Idę w stronę kuchni i wyciągam moje ulubiony płatki.

-A może jakieś dzień dobry? -pyta się matka.

-Ta, dobry -odpowiadam, zalewając płatki mlekiem.

Po szybkim zjedzeniu bardzo trudnego do zrobienia śniadania, żeby uniknąć rozmowy z rodzicielka, poszłam się ubrać i ogarnąć to gniazdo na głowie. Schodzę ubrana w zwykłe czarne spodnie z wysokim stanem, w czarnej, za dużej koszulce i bluzą z kapturem.  Po drodze zabieram jabłko i chowam je do plecaka. Ubieram pierwsze lepsze buty i wypierdalam z tego domu wariatów. Kiedy dochodzę do szkoły widzę tą krzywą mordę yy.... to znaczy Valentina.

-Hej Alex, a gdzie jest ta twoje przyjaciółeczka? -zapytał Jack, rozglądając się.

-Pewnie pod klasą. Czego chcesz? -pytam oschle, tak że nawet głupi by wiedział, że nie chce z nim gadać.

-Ja w sprawie tego projektu.... Czy mogłabyś przyjść dzisiaj do mnie? -pyta skołowany.

Patrzę na niego i chwile się zastanawiam.

-Spoko. O której?

-O 16. Adres wyślę co sms'em. -mówi i odchodzi.

Gdy zadzwonił dzwonek kieruje się pod sale od
chemii.

-Przepraszam za spóźnione. -mówię do babki.

-O Alex dawno cię nie widziałam. Skoro już jesteś to zapraszam do odpowiedzi. -mówi z przekąsem i z takim sarkazmem, że chuj.

-Kurwa. -klnę pod nosem tak, że pierwsze ławki mnie słyszały.

-Coś mówiłaś? -zmierzyła mnie groźnym wzrokiem.

-Tak, że jestem nieprzygotowana do tej lekcji. -mruknęłam.

-Zatem siadaj, jedynka.

-Zajebiście zjebana kurwo z rozdwojeniem jaźni. - wkurwiłam się ok?

Siadam koło Kate, a ta nic się do mnie nie odzywa.
Po 30 minutach męczarni z ta babką zadzwonił zbawiciel (dzwonek)

-Kate co jest?

-Spokojnie Alex. Wszystko jest ok. -uśmiecha się delikatnie, próbując potwierdzić swoje słowa. Niedoczekanie. Znam ją za dobrze i widzę, że coś jest nie tak.

-Wiesz, że ci ufam. Jakby coś się działo to mów.

I tak mi minął piąteczek. Patrzę na zegarek i jest O KURWA 15:35! Szybko sprawdzam wiadomości i idę na odpowiednią ulice. Kiedy już tak stoję przed posiadłością Valentina, pukam do drzwi i czekam aż ktoś mi otworzy.

-Oh Alex to ty. -mówi Jack, otwierając szerzej drzwi.

- No ja, mogę wejść czy mam ty stać? -odezwałam się gdy chłopak stał i się po prostu na mnie patrzył.

Will You Help Us?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz