16

331 15 2
                                    

Pov. Kate

Wkurzona do granic możliwości, stałam w tym kaftanie próbując się chociaż trochę uspokoić. Oddychałam głęboko, starając się nie patrzeć na Ashton'a, którego trzymali Luke i Calum.

Drzwi otworzyły się a w nich zobaczyłam Alex i Michael'a, którzy patrzyli na nas jak na debili. W sumie, loczek nim jest, więc trochę ich rozumiem.

-Kate? -zapytała zaciekawiona.

-No hej. -powiedziałam opanowanym już głosem. -Możesz mi pomóc? 

-Już. -podeszła od razu.

-Nie! -krzyknął blondyn w chwili gdy dziewczyna próbowała mnie uwolnić. Niebiesko włosa wzdrygnęła się, zatrzymując się.

-Niby czemu? -warknęłam.

-Bo znowu się na niego rzuci! -odpowiedział, mocniej łapiąc Irwina. 

-Niby po co miałaby to robić? -tym razem zapytał Clifford.

-Bo powiedział coś za co powinien oberwać. -powiedziałam spokojnie. -Swoją drogą, fajnie wyglądacie. -uśmiechnęłam się do nich.

-Kate nie czaruj, a ty Alex odsuń się od niej. -powiedział Cal, dalej siłując się z idiotą.

-Ona? -wskazała ręką na mnie. -Miałaby się rzucić na niego? -spojrzała na chłopaka o jasnobrązowych oczach. -Wy sobie żarty robicie? Przecież ona jest potulna jak owieczka. -dokończyła Jones. No dzięki, wiesz.

Dwójka młodszych prychnęła ze śmiechu. No dobra święta nie jestem, ale to on zaczął.

-O co w ogóle poszło? -odezwał się Mike.

-W sumie to się pogubiłem. Cal chyba zarzucił grzywką i tak jakoś zeszło na temat włosów i Kate powiedziała, że Ashton wyglądałby lepiej jakby ściął trochę włosy. -opowiadał niebieskooki.

-To była tylko koleżeńska rada. -furknęłam.

-Nie masz jebanego prawa, wyrażać się na temat mojego wyglądu! -wydarł się loczek. 

Clifford widząc, że jego koledzy już ledwo dają radę trzymać tego debila, pomógł im. Patrząc tak na to z boku, Irwin ma sporo energii, chyba już z pół godziny się wyrywa i nie zanosi się, żeby przestał.

-A ty nie masz prawa...! -nie dokończyłam, gdyż poczułam, że ktoś za mną stoi i przykłada mi rękę do ust, uniemożliwiając mi dalszą wypowiedź.

Czułam jak cała złość znowu we mnie buzuje. Serce zaczęło szybciej bić, szykując się do kontrataku. Głowa zaczęła pulsować od natłoku myśli.

-Spokojnie.. -usłyszałam nad uchem niski i barwny głos. Na początku przez moje ciało przeszła gęsia skórka, po chwili jednak starałam się dostosować do rady.

Zaczęłam głęboko i spokojnie oddychać, zamykając oczy. Starałam się skupić na spowolnieniu bicia serca. No i nawet mi to wszyło.

Poczułam jak ten przeklęty kaftan robi się luźniejszy przez co otworzyłam oczy. Brunet stanął przede mną, uśmiechnął się czarująco i delikatnie przejechał swoją dłonią po moim policzku. Spojrzałam mu w oczy, próbując znaleźć w nich odpowiedź na jego zachowanie.

-I kto tu niby czaruje. -prychnęła Jones, szczerząc się głupio.

-Ja tylko opanowuje sytuację. -uśmiechnął się, odchodząc i zostawiając mnie w osłupieniu.

W tej chwili Ashton zaczął się mocniej wyrywać, jakby wpadł w trans. Odpychał chłopaków z całą siłą, a oni zmęczeni nie dawali już rady. Widziałam, że nie tylko ja się teraz bałam.

-Alex rozwiąż Kate i czekajcie u mnie w pokoju! -krzyknął Luke, przytrzymując loczka ostatnimi siłami.

Niebiesko włosa szybko podeszła do mnie, rozwiązując ten kaftan bezpieczeństwa. Gdy skończyła, wzięła mnie za rękę i wyprowadziła nas ze świetlicy, gdyż mnie sparaliżował strach.

-Co mu do cholery odbiło? -zapytałam bardziej sama siebie gdy byłyśmy już pod pokojem blondyna.

-To było dziwne.. -mruknęła dziewczyna wchodząc do pomieszczenia.

-Mi to mówisz? -zakpiłam.

-Jak dla mnie to była flirciarska zagrywka.. -usiadła na łóżku po turecku, szczerząc się.

-Nie bawi mnie to ani trochę. -furknęłam siadając na przeciwko.

-Mnie trochę. -zaśmiała się, ale widząc mój morderczy wzrok uspokoiła się.

Po dwudziestu minutach ktoś zaczął pukać w drzwi. Wystraszona spojrzałam w tamtą stronę. Ktoś nacisnął klamkę i w tej samej sekundzie drzwi się otworzyły.

-Trochę wam to zajęło.. -odezwała się Alex, niewzruszenie patrząc na trójkę chłopaków.

-To idź i spróbuj go ogarnąć. Za każdym razem zadaje sobie pytanie, skąd on ma tyle siły? -Mike usiadł na brzegu łóżka, obok Jones.

-Wiecie o co mu chodziło? -zapytałam gdy ciekawość wzięła górę.

-Powiedzmy. -mruknął Luke, a wszyscy się na niego spojrzeli. -Ale obiecałam i nie mogę powiedzieć..

-Super, po prostu super. -furknęłam, mając powoli dosyć tego dnia.

-Okey, czyli jedną sytuację mamy z głowy, czas na drugą. -niebiesko włosa rzuciła wzrokiem na bruneta.

-Jeśli chcesz go przesłuchiwać, to nie przy mnie. -wstałam i mimo, że bardzo chciałam wiedzieć co powie Hood, poszłam do łazienki.

Jak tylko zamknęłam drzwi, usłyszałam rozmowę. Miło..

Załatwiłam potrzebę i myjąc ręce, spojrzałam w lustro. Zdecydowanie za dużo ostatnio się u mnie dzieje. Za niedługo Alex będzie mnie tutaj odwiedzać. Muszę z kimś porozmawiać, ale Jones w tym przypadku odpada..

Wyszłam z łazienki, a wzrok wszystkich spoczął na mnie, niekomfortowo.

-Czemu się patrzycie na mnie jak na ducha? -przerwałam śmiertelną ciszę.

-A niby jak mamy się patrzeć na taką wiedźmę? -zaśmiał się Cal.

-Żebyś się nie zdziwił. Kate ma zdolności psychologiczne. -odpowiedziała niebiesko włosa.

-Nerd, internet i wolny czas to złe połączenie. -prychnęłam śmiechem.

-Nerd powiadasz? -zakpił Hemmings.

-Możecie się śmiać, wiem jak otoczenie mnie spostrzega. -powiedziałam poważnie.

Posiedziałyśmy u nich do godziny dwudziestej, po czym stwierdziłyśmy, że jest dość późno i czas się zbierać do domu.

Jadąc autobusem napisałam do Naill'a czy jutro możemy zacząć robić ten projekt, a o pogadance nie musi wiedzieć.


~~~~~~~~~~~~~~~

Dawno nie było pov. Kate

Will You Help Us?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz