OSTRZEŻENIE : w rozdziale znajdują się krwiste sceny. Czytasz na własną odpowiedzialność.
Pov. Kate
Z natury nie jestem człowiekiem cierpliwym, ale czekanie w takich momentach jest najgorsze. Zawsze mam wrażenie, że w sytuacjach stresujących czas wygina się w nieodpowiedni dla mnie sposób. Jeśli wyczekuję czegoś bardzo - czas okazuję się płynąć strasznie powolnie, natomiast gdy jestem czymś przerażona i najchętniej poczekałabym jeszcze do tego momentu - czas zaczyna zasuwać jak rajdowca formuły. W takich chwilach najbardziej rozumiałam, że czas tak naprawdę należy do rzeczy względnych.
Tak bardzo marzyłam o tym żeby Mike miał rację, a Alex tylko spała z wyciszonym telefonem.
Jednak po tak długiej znajomości i przeżywaniu wspólnie najgorszych chwil w naszych życiach mogłam mieć pewne obawy. Taki staż dawał mi do myślenia, że Luke w końcu przegiął granicę, za którą i tak wystarczająco często zaglądał.
Jedno było pewne. O cokolwiek by się nie pokłócili w tym momencie Luke właśnie całkowicie stracił w moich oczach i nie pozwolę by dalej niszczył mi przyjaciółkę. Choćbym musiała go zatłuc gołymi rękami zrobię to tylko po to by nigdy więcej nie została przez niego zraniona. Dosyć pieszczenia się z Hemmingsem jak matka z łobuzem.
Bawiłam się telefonem w dłoni, mając nadzieję że w każdej chwili dziewczyna może dać jakąkolwiek oznakę życia. Wystarczyłby mi choć króciutki sms. Liczyłam na znak, który udowodni mi że na miarę sytuacji wszystko z nią w porządku. Na prawdę się o nią martwiłam. Znałyśmy się chyba z ponad dziesięć lat i praktycznie traktowałam ją jak siostrę. Nie wyobrażam sobie, że coś mogło się z nią stać.
Komórka wydała z siebie dźwięk, a ja z nerwów by jak najszybciej odczytać wiadomość kilkukrotnie wpisałam źle pin, który zablokował na chwilę telefon. Z sercem bijącym jak po maratonie odliczałam sekundy na ekranie blokady. Od razu gdy tylko mogłam wpisałam ponownie pin, uważając tym razem na trzęsące się dłonie. Gdy po wpisaniu odpowiedniego ciągu cyfr oprogramowanie wpuściło mnie w końcu do środka w mgnieniu oka weszłam w aplikację od wiadomości gdzie na kopercie widniała czerwona kropka z jedynką. Imię przyjaciółki, które pojawiło się na samej górze listy i to pogrubione momentalnie wywołało u mnie delikatny uśmiech.
Od: Alex
przepraszam
Mina mi zrzedła, a cały świat wokół jakby stracił na znaczeniu. Wpatrywałam się głupio w telefon raz po raz, czytając wiadomość. W całym ciele czułam mocne i szybkie uderzenia serca, a pulsowanie w głowie stawało się coraz silniejsze. W ciągu sekundy przezroczysta bańka wchłonęła mnie do swojego wnętrza odrywając od rzeczywistości.
O nie, nie, nie. Tylko nie teraz.
Wszystko jest w porządku. Alex po prostu przeprasza, że się nie odzywała. Nic się nie dzieje. To po prostu moja pesymistyczna podświadomość podsuwa mi najgorsze scenariusze...
GDZIE ONI SĄ DO CHOLERY?
Strasznie korciło mnie żeby zadzwonić do Ashtona i zapytać czemu jeszcze po mnie nie przyjechał, jednak mózg na tyle kontaktował, że sam zrozumiał, że Ash prowadzi i nawet choćby chciał to nie odbierze.
Po zasypaniu Alex wiadomościami z zapytaniem za co konkretnie mnie przeprasza (tak dla pewności), na które już mi nie odpisała, odrzuciłam telefon na bok narożnika, na którym siedziałam i wpatrywałam się pusto w grający telewizor. Momentami tak odpływałam myślami, że urządzenie tylko marnowało prąd i teoretycznie mogłam je wyłączyć, ale nie chciałam siedzieć w ciszy z własnymi myślami. To było najgorsze co mogłabym sobie teraz zrobić. Jednocześnie cały czas ściskałam i rozprostowywałam dłonie by pozbyć się ich drżenia.
CZYTASZ
Will You Help Us?
FanfictionOsiemnastoletnia Katherine i jej najlepsza przyjaciółka Alexandra należą do wolontariatu. Zadanie do którego zostały przydzielone nie należało do normalnych, w końcu miały przez pewien czas pomagać w psychiatryku. Zgodziły się, nie wiedząc do końca...