Pov. Alex
Następnego dnia wstałam o godzinie 7 rano. Dlaczego? Bo przez cała noc wbijała mi się sprężyna od materacu. Ominęłam śpiąca dziewczynę i poszłam do jej domu. Szłam w stronę pokoju gościnnego, w którym zawsze śpię, kiedy u niej nocuje. Wzięłam potrzebne mi rzeczy i poszłam wziąć prysznic.
Po szybkim prysznicu i rozczesaniu włosów ubrałam na siebie za duża koszulkę z AC/DC i czarne dżinsy z wysokim stanem. Gdy tak sobie szłam przez korytarz do mojego ulubionego miejsca zwanym kuchnią, wpadłam na kogoś. Podnoszę moją głowę i widzę dwu metrową żyrafę. Niech on uważa bo kurwa jego dwa metry a mój metr sześćdziesiąt to wielka różnica.
-Uważaj jak łazisz żyrafo. -syczę omijając go.
-Ja mam uważać? To ty powinnaś patrzeć gdzie stawiasz kroki. -podnosi na mnie głos ale od razu żałuje, ponieważ łapie się za głowę.
-Kac meczy?! -krzyczę, specjalnie go denerwując.
-Kurwa zamknij ten jebany ryj.. -odpowiada, podchodząc do mnie.
-Cóż, chciałam ci pomóc i powiedzieć gdzie są tabletki na ból głowy ale skoro nie chcesz...
-Kobieto ucisz się i powiedz gdzie są te jebane tabletki bo kurwa łeb mi eksploduje.. -przerywa, patrzeć na mnie błagalnie.
-W kuchni w szafce po prawej na górze. -odpowiadam bez namysłu, kierując się w stronę tego pomieszczenia.
Podchodzę do lodówki i wyciągam potrzebne składniki na naleśniki.
-Co robisz? -pyta się Luke.
-Śniadanie.
-Czyli?
-Gówno. -odpowiadam, wbijając jajka do miski.
-A tak na poważnie?
-Naleśniki.
-KURWA KOBIETO KOCHAM CIĘ! -krzyczy, po czym mnie przytula.
-Jak zaraz mnie kurwa nie puścisz to kurwa nie będzie nic na śniadanie. -odpowiadam z lekką trudnością, ponieważ ten wielkolud zaczął gnieść mi kości.
Luke jak oparzony puścił mnie, żebym dokończyła śniadanie. Bez żadnych przeszkód dokończyłam robić masę na ciasto. Wyciągnęłam patelnie i czekałam aż się rozgrzeje. Zaczęłam smażyć pierwszego naleśnika gdy nagle usłyszałam pisk za sobą a później ręce owijające się wokół mojej tali.
- Alex powiedz, że to są naleśniki i się nimi podzielisz ze swoimi najukochańszym przyjacielem.. -piszczy mi do ucha Cal.
-Tak Cal. To są dla was naleśniki. Tylko będzie problem jeśli mnie udusisz bo wtedy umrę i nie zrobię ich.
-NIE UMIERAJ! PROSZĘ! KTO DOKOŃCZY NALEŚNIKI?! -wrzeszczy na mnie z wyrzutami.
-Kate, Ashton, Niall, Nick, Michael?
-A co ze mną i Lukiem?
-Wy prędzej spalicie ten dom i cześć Alex. -mówi rozbawiony Ashton.
-Cześć Ashton, tak czuje się dobrze. Dzięki, że pytasz.. -mówi ze sarkazmem Luke.
-Dobra koniec. Blondyna wołaj innych na śniadanie. -wchodzę im w rozmowę.
-Już się robi mamo.
-To, że jestem od ciebie starsza nie oznacza, że jestem twoją mamą. Co ma na to powiedzieć Ashton? Pradziadek?- mówię, krojąc truskawki.
-A weź się zamknij. -mówi Ash. -A ty Luke zapierdalaj po Horan'a, Clifford'a i O'Connor razy dwa.
CZYTASZ
Will You Help Us?
FanfictionOsiemnastoletnia Katherine i jej najlepsza przyjaciółka Alexandra należą do wolontariatu. Zadanie do którego zostały przydzielone nie należało do normalnych, w końcu miały przez pewien czas pomagać w psychiatryku. Zgodziły się, nie wiedząc do końca...