83

38 4 0
                                    

Pov. Calum

Razem z Michaelem szliśmy szpitalnymi korytarzami. Przed budynkiem minęliśmy się z moimi rodzicami. Dokonaliśmy oficjalnej zmiany warty niczym brytyjscy ochroniarze. Tylko bez oddawania broni. Mama zagadała na chwilę jak się czujemy i co z Kate. Po szybkich plotkach i przekonaniu, że sobie poradzimy w końcu ruszyli do samochodu.

- Jak myślisz w jakim stanie będzie? - zaczął Mike.

- Jeśli nas wpuści to będziemy mogli mówić o poprawie. - westchnąłem.

Przez resztę drogi milczał. Dopiero gdy wyszliśmy z windy na odpowiednim piętrze znowu zabrał głos.

- To dziwne, że trochę rozumiem Alex?

- Co masz na myśli. - przystanąłem, żeby na niego spojrzeć.

- Że też bym się wściekał po takiej akcji. - jego wzrok błądził wszędzie, tylko nie po twojej twarzy.

- Zapewne tak jak każdy. Dziękowanie i wielkie odzyskiwanie chęci do życia są przereklamowane i mało rzeczywiste. - po tych słowach lekko się uśmiechnął. Chyba spodziewał się że go ochrzanię.

Ale prawda była taka, że każdy teraz próbował zrozumieć Alex przez co w myślach wszystkich tworzył się scenariusz "co ja bym zrobił na jej miejscu". Nie były to miłe myśli, ale w takich sytuacjach człowieka dopada pewna melancholia i coś czego nie da się zrozumieć jeśli się tego nie przeżyło. Co by było gdybym nagle rozpłyną się w powietrzu? Kto by płakał? Kto by się martwił, szukał mnie bądź byłby wściekły, że byłem egoistą i go zostawiłem? Czy gdybym wrócił rodzice by się cieszyli, czy daliby mi ochrzan stulecia?

- Uratowałbyś ją?

- Co? - zapytałem zdziwiony, gdy wróciłem z otchłani umysłu.

- Załóżmy, że Kate w akcie rozpaczy zrobiła to samo co Alex. Wchodzisz do jej mieszkania, a ona leży w kałuży, a obok nóż... Dałbyś radę ją uratować?

Wyobraźnia zaczęła pracować. Ciało brunetki rozłożone na kafelkach w kuchni mieszkania kuzyna. Ogromna kałuża krwi kontrastowałaby z bladością skóry. Długie włosy ułożone w pieprzony wachlarz i nieobecny wyraz twarzy...

Potrząsnąłem głową, chcąc się pozbyć tego widoku.

- Prawdopodobnie nie. Wpatrywałbym się jak debil, nie potrafiąc się ruszyć. Prawdopodobnie wykrwawiłaby mi się na oczach. - ruszyłem do odpowiedniej sali, chcąc uciąć ten temat.

Mój system obronny po prostu udawał, że to się nie stało. Wypierałem to dopóki się nie dało. Dystansowałem się bo tak było łatwiej i nie bolało aż tak.

- Dobrze wiedzieć, że nie tylko ja bym stchórzył. - dopowiedział, chwilę przed tym za nim szarpnąłem za klamkę.

W pomieszczeniu znajdowały się trzy łóżka z czego tylko to ostatnie było w użytku. Wymiętolona kołdra przywodziła na myśl, że ktoś z niej korzystał. Co prawda na łóżku nie leżała siostra, ale liczyłem, że poszła do łazienki czy coś. Głos z tyłu głowy zaczął wręcz krzyczeć, że coś jest nie tak gdy dostrzegłem brunetkę. Zapłakaną, skuloną w kącie pokoju.

- Kate?!

We dwóch od razu znaleźliśmy się przy dziewczynie. Zdarte kolano i podrapane przedramiona nie wyglądały tak strasznie jak samo zachowanie Kate. Brała szybkie oddechy, a i tak wyglądała jakby się dusiła. Chwyciłem za dłoń by jakoś wesprzeć brunetkę. Kompletnie nie wiedziałem co robić.

- Oddychaj. - poleciłem, ściskając delikatnie rękę.

- Gdzie jest Alex? - zapytał Mike.

Kate oparła głowę o ścianę, zamykając oczy. Kilka oddechów wystarczyło by zaczęła kontaktować z rzeczywistością. Przetarła dłonią twarz po czym jej wzrok zaczął przeskakiwać z mojej twarzy na chłopaka obok.

Will You Help Us?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz