28

270 12 1
                                    

Pov. Luke

Dzisiaj mija tydzień odkąd Kate i Alex przestały nas odwiedzać. O'Connor powiedziała nam tylko, że to trudy czas dla Alex. Dziewczyna pisała do nas codziennie jakby się o nas bała.

Leżę sobie na łóżku, gdyż wpada do mnie doktor Smith.

-Luke mam dla ciebie nowinę.

-Co się stało? -podnoszę się z łóżka i patrzę w oczy doktorka.

-Z racji tego, że twój nałóg poszedł w niepamięć, możemy cię wypuścić. -mówi uśmiechając się.

-Doktor żartuje.. -prycham.

-Po co miałbym cię kłamać? Jesteś zdrowy Luke. -podchodzi do mnie i podaje mi kilka kartek.

-O kurwa.

-Luke! Nie przeklinaj!

-Przepraszam ale O KURWA.

W tym momencie drzwi do mojego pokoju się otwierają i widzę w nich trzech debili zwanymi moimi przyjaciółmi.

-Luke co się stało? Słychać cię było aż z świetlicy. -mówi Mike.

-To ja was zostawię. Nie rozwalić mi tu nic.. -patrzy na nas doktor i odchodzi.

-Krzyczałem bo... -nie dokończyłem bo Cal mi przerwał.

-Co to za papiery?-pokazuje palcem.

-Wychodzę stąd. -bełkoczę.

-Co robisz? -dopytuje Ashton.

-WYCHODZIE STĄD KURWA!

-Co? -pytają się jednocześnie.

-No wyleczyli mnie.

-Stary... -zaczyna Michael.

-Jestem od ciebie młodszy gamoniu.

-Młody... to dobra wiadomość.

-C-co? -dopytuje.

-Będziemy mogli wychodzić do ciebie i do dziewczyn. -podsumowuje Ashton.

-NA PIEROŻKI BABCI CAL'A! -wrzeszczy Mike.

-Wiesz kiedy wychodzisz? -pyta Ash, ignorując Cal'a rzucającego mordercze spojrzenie Michael'owi.

-Z tych papierów wynika, że za kilka godzin przyjedzie po mnie matka.

-To ty się pakuj, a my popatrzymy. -śmieje się Cal.

-Haha. Śmieszne. -przewracam oczami.

Podchodzę do łóżka i wyciągam z niej średniej wielkości walizkę. Podchodzę do szafy i zaczynam wrzucać moje ubrania do walizki.

-Uuuuu... Nie wiedziałem, że masz gacie w pingwiny. -mówi Mike, wyciągając je z szuflady.

-Uuuuu... Nie wiedziałem, że chcesz dostać w ryja. -przedrzeźniam go.

Po kilku godzinach pakowania się do pokoju wchodzi osoba, której nie widziałem pół roku. Do pomieszczenia weszła Liz Hemmings. Moja mama. Już chciałam się odezwać gdy trzej debile popchnęli mnie na łóżko i zaczęli przytulać MOJĄ MAMĘ.

-LIZZZZ JAK JA CIĘ DAWNO NIE WIDZIAŁEM! -krzyczy czerwono włosy.

-NADAL UCZUSZ MATMY ?! -ciągnie Ashton.

-A UPIECZESZ I PRZYNIESIESZ MI TWÓJ STENIK?! PROSZEEEEEEEEE BĘDĘ GRZECZNY! -kończy Cal.

Patrzę na nich wdziękiem, który mówi : „serio kurwa? To moja mama a nie wasza. Bezmózgie jebańce".  Krzyżuje ręce na klatce piersiowej i strzelam focha.

Will You Help Us?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz