Pov. Michael
-Irwin, zwijaj to swoje tłuste dupsko.. - powiedziała brunetka patrząc na godzinę w telefonie. -Mamy pół godziny a musimy jeszcze dojechać. -schowała telefon do kieszeni spodni i sięgnęła po katanę.
-Wkurwiasz mnie. -syknął Ash, zakładając bluzę.
-Oj już mi tak nie schlebiaj. -uśmiechnęła się głupio. Chłopak mruknął coś niezrozumiałego pod nosem, ale wyszli razem. Chyba będziemy mieli mamuśkę.
-Wpadł po uszy. -zaśmiał się Luke.
-Chyba będziemy mieli mamę. -też się roześmiałem.
-Dobra, co robimy? -zapytała rozbawiona Alex.
-Butelka? -zaproponował poważny Cal.
-A ty co taki bez humoru? Gacie ci się w dupsko wpijają? -droczył się Hemmo.
-Daj mu spokój.. -mruknęła Jones.
-Gramy czy nie? -powiedziałem, starając się pomóc dziewczynie w odbiegnięciu od tematu Hood'a.
-Spoko. Mam chyba jakąś u siebie w pokoju. -blondyn wyszedł ze świetlicy.
-To jak.. Niszczymy go w butelkę? -zapytała niebiesko włosa, uśmiechając się chytrze.
-Przecież nic się nie stało.. -mruknął chłopak, układając się wygodniej na sofie.
-No weź... Nie odbieraj nam tej zabawy. -jęknąłem, szturchając go w ramię.
-Jak chcecie. -uśmiechnęliśmy się głupio z dziewczyną na słowa Calum'a.
-Wróciłem! -wydarła się ta nasza blondi, machając butelką w dłoni.
-No to gramy. -brunetowi od razu poprawił się humor.
Gra się toczyła. Minęło chyba z dwadzieścia minut, a może trzydzieści. Siedzimy sobie na podłodze i gramy w butelkę. Czuję się jak w podstawówce. Po kilku, nazwijmy to rundami, Cal wybrał pytanie.
-Chcę wiedzieć w jakich miesiącach macie urodziny. -powiedziała Alex, która miała wymyślić pytanie Hood'owi.
-Nie wiem po co ci to, ale okej. Ja jestem ze stycznia, Mike z listopada, a Ash i Luke z lipca. -odpowiedział bez namysłu. Jones oddała mu butelkę. Chłopak zakręcił nią.
-O, ale przypadek.. -uśmiechnął się chytrze ciemnooki do niebiesko włosej.
-Wyzwanie. -odpowiedziała bez zainteresowania.
-Hm... Pocałuj któregoś z chłopaków. -wyszczerzył się.
-No chyba cię w tą małą główkę coś pierdolło.
-Zakręcę jeszcze raz i na tego na którego padnie, tego całujesz. -zrobił to co powiedział.
Korek butelki wskazywał co chwilę kogoś innego z naszej czwórki. Bardzo szybko zmieniał swój kierunek. Ten Azjata mocno zakręcił tą butelką. Kręci się i kręci. Nie zapowiada się, żeby skończyła. Jednak ku mojemu zdziwieniu, zwalnia. Zatrzymała się na mnie...
O kurwa.
Widzę jak Jones patrzy na Calum'a, chcąc zabić go wzrokiem, na co on prycha i z wyczekiwaniem patrzy na naszą dwójkę.
Alex odwraca się w moją stronę. Siada bliżej i zatrzymuję się, jakby skamieniała. Postanawiam wziąć sprawy w swoje ręce.
Układam swoją prawą dłoń przy jej policzku, lekko ją przyciągając do siebie. Delikatnie poddała się i dobrowolnie nachyla. Nasze usta dzieliły już centymetry gdy dziewczyna szepnęła.
-Przepraszam, nie mogę..
Sekundę później czuję okropny ból na lewym policzku. Nie mogłem się skupić na niczym innym niż piekącej części twarzy. Czy ona mi przyłożyła?
W chwili gdy odzyskuję świadomość co się w okół mnie dzieję, widzę zapłakaną twarz dziewczyny, która właśnie znika za drzwiami od świetlicy.
Co tu się kurwa odwaliło?
-Spodziewałem się czegoś innego. -mruknął niezadowolony Hood.
-Dzięki, że pytasz. Jakoś żyję. -furknąłem.
Policzek strasznie szczypał, więc odruchowo chciałem do niego przyłożyć dłoń. Mentalnie, przybiłem sobie piątkę w czoło. To nie był dobry pomysł. Piekło dwa razy mocniej.
-Widzę, że niezły ma cios skoro cię tak urządziła. Już ci się siniak robi. -naśmiewał się Hemmings.
-Nie musisz mi zazdrościć. -wiedziałem, że dziewczyna mu się podoba i to on wolał być na moim miejscu.
-Najwidoczniej uderzyła cię za mocno. Pierdolisz głupoty Clifford.. -udawał, że go to nie ruszyło.
-Zaprzeczenie to pierwszy dowód na kłamstwo. -wyszczerzył się Calum.
-Co wam się znowu uroiło. Braliście coś beze mnie? -denerwował się, ale mimo wszystko chciał to ukryć.
-Wiemy, że podoba ci się Jones. -powiedziałem, uśmiechając się głupio. Nasz mały pingwinek się zakochał.
-Jak to możliwe, że wy wiecie a ja nie!? -wybuchł.
-Takie rzeczy się rozpoznaje. -odezwał się spokojnie brunet.
-To i tak bez znaczenia. Kate mówiła, że jestem gówniarzem, gdy Cal powiedział ile mam lat. -mruknął trochę smutny.
-Przypominam, że i tak ją trochę skłamaliśmy. Powiedziałem, że masz siedemnaście lat, a ty jeszcze urodzin nie miałeś, szesnastolatku. -mówił Hood.
-Dzięki, nie musisz mnie bardziej dołować. -furknął Luke.
-Ale co do tego ma Kate? Przecież Alex może uważać inaczej. -zwróciłem uwagę. Przecież one są tak samo podobne do siebie, jak bardzo się różnią.
Teraz zacząłem dopiero myśleć. Przecież niebiesko włosa wybiegła stąd zapłakana. Nie powiedziała czy idzie do domu. A co jeśli sobie coś zrobi? Martwiłem się o nią jak o siostrę.
Z moich zamyśleń wyrwał mnie dźwięk powiadomienia. Calum sprawdził swój telefon.
-Alex pisze, że przeprasza i że jest w domu. -powiedział, po czym odłożył telefon. Cała nasza trójka odetchnęła z ulgą.
-Idę się wykąpać. -ziewnąłem.
-Przecież jest dopiero szesnasta. -mruknął zdziwiony Cal.
-Ale oglądałem wczoraj do późna filmy z Ash'em. -chłopaki kiwnęli głowami, a ja ruszyłem do swojego pokoju.
Gdy wszedłem do pomieszczenia, wyciągnąłem jakieś bokserki z szuflady i poszedłem do łazienki.
Wykąpałem się i umyłem głowę szamponem, ale wydawał się jakiś podejrzany. Wytarłem się ręcznikiem, który zawsze wisi na wieszaku. Spojrzałem w lustro, chcąc ułożyć włosy.
-Zabiję was. -powiedziałem, nie dowierzając, że chłopaki mogli się posunąć do tego by podmienić mój szampon na różową szamponetkę.
Mimo, że byłem strasznie wkurzony na nich, zmęczenie wygrało i zamiast iść i im przyłożyć, położyłem się do łóżka i zasnąłem.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wraz z -crazy-idiot- wymyśliłyśmy (bardziej ja, ale cii), że jeśli ona napiszę rozdział będzie podpis Pingwinek, a jeśli rozdział będzie mojego autorstwa będzie podpis Freckled.Freckled
CZYTASZ
Will You Help Us?
FanfictionOsiemnastoletnia Katherine i jej najlepsza przyjaciółka Alexandra należą do wolontariatu. Zadanie do którego zostały przydzielone nie należało do normalnych, w końcu miały przez pewien czas pomagać w psychiatryku. Zgodziły się, nie wiedząc do końca...