24

291 11 0
                                    

Pov. Kate

-Dajesz Irwin. Idziemy. -mówię do loczka. Jeszcze jakieś czterdzieści minut i pożegna się z tymi swoimi kudłami.

-Nie. -odpowiada krótko.

-Jak to nie? Przegrałeś zakład. Musisz. -odpowiadam z chytrym uśmiechem, a reszta zgromadzonych się na nas patrzy.

-Ktoś mi w końcu do jasnej cholery wyjaśni o jaki kurwa zakład chodzi!? -zirytował się Michael.

-Jak wy dzieci pozwalaliście, żeby Nick was schlał na śmierć, to my się założyliśmy... -przerwałam.

-Mieliśmy być dla siebie mili i sobie nie dokuczać. -dokończył Ash, wzdychając.

-A kara? -zainteresował się Luke.

-Mieliśmy uzgodnić na koniec. -odpowiedziałam.

-I co. Ty wygrałaś i Irwin za karę ma ściąć włosy? -wnioskował Cal.

-Podciąć. -poprawiłam go.

-To taka błahostka.. -wzruszyłam ramionami na to co powiedział Clifford. -A ty się tak tym przyjmujesz? -spojrzał na Irwin'a. -Przecież mogła wymyślić coś gorszego.

-Jak jesteś taki mądry to sam idź do tego fryzjera. -furknął zły loczek.

-Idziecie do Sam? -zapytała się mnie Alex, pod czas gdy chłopaki zaczęli się kłócić.

-Tak. -odpowiedziałam, gdyż już wcześniej się umówiłam z dziewczyną.

-Sam? -dopytywał blondyn.

-Nasza fryzjerka, głównie moja, bo ja częściej do niej chodzę. -odpowiedziała niebiesko włosa.

-Irwin, zwijaj to swoje tłuste dupsko.. -zaczęłam patrząc na godzinę na telefonie. -Mamy pół godziny a musimy jeszcze dojechać. -schowałam telefon do kieszeni spodni i sięgnęłam po moją ukochaną katanę.

-Wkurwiasz mnie. -syknął, zakładając bluzę.

-Oj już mi tak nie schlebiaj. -uśmiechnęłam się głupio. Chłopak mruknął coś niezrozumiałego pod nosem, ale ruszył za mną.

Po wyjściu z psychiatryka, poszliśmy na przestanek, na którym po chwili pojawił się autobus. Ja i moje idealne planowanie. Gdy byliśmy już praktycznie pod fryzjerem, spojrzałam na godzinę w telefonie. Pięć minut, idealnie.

-Hej Sam. -przywitałam się.

-Cześć. Mówiłam ci już kiedyś, że masz dobry gust... modowy? -wybrnęła. Wywróciłam oczami bo wiedziałam, że nie chodzi o mój ubiór, tylko o chłopaka, który przyszedł ze mną.

-Jakoś nie jestem zainteresowana, więc jak chcesz mogę ci oddać tą katanę. -odpowiedziałam, próbując powiedzieć to tak by dziewczyna zrozumiała, a Ashton nie.

-Sam. -dziewczyna wyciągnęła dłoń w stronę chłopaka.

-Ashton. -powiedział sucho, chwytając dłoń.

-Zapraszam na fotel. -wskazała ręką na jedno z krzeseł. Zaczęłam się szczerzyć jak głupia, widząc zmartwioną i wkurwioną minę loczka.

Po około dwudziestu minutach dziewczyna o krótkich blond włosach skończyła swoje dzieło, a ja po raz kolejny przekonałam się o jej zdolnościach. Z zarośniętego szympansa zrobiła normalnego człowieka.

-W końcu wyglądasz jak człowiek. -przyznałam Sam.

-A spiepszaj.. -furknął.

Umówiłam się jeszcze z dziewczyną o jasno brązowych oczach na podcięcie moich końcówek i wyszliśmy z budynku.

-Co ciebie ugryzło? -zapytałam.

-Nic.

-Ta właśnie widzę.. -powiedziałam sarkastycznie. -Wiem, że uwielbiałeś swoje włosy, ale to chyba nie koniec świta. Przecież odrosną.

-Wiesz co? Na następny raz jak będziesz o mnie gadać to upewnij się że tego nie słyszę lub nie zrozumie. -syknął zły. Ups?

-O co ci teraz chodzi?! -wydarłam się. -Przecież nie powiedziałam nic co mogłoby cię urazić! Chyba że... niee, to nie mogło chodzić o to.. -zaczęłam myśleć nad tą sytuacją. -Powiedz, że ci się nie podobam...

Nastała śmiertelna cisza.

-Irwin? -zdenerwowałam się,.

-Pff, chciałabyś. -naglę powrócił mu dobry humor. -Chociaż po twojej reakcji śmiem wątpić. -prychnął.

-Idioto, nie strasz mnie tak więcej. -odetchnęłam z ulgą.

-Powinienem czuć się urażony. -złapał się teatralnie za miejsce, w którym powinno znajdować się serce.

-A ja powinnam dostać jeszcze nagrodę, ale ci tego nie przypominam. 

-Lody? -zaproponował z dwuznacznym uśmieszkiem.

-Jesteś głupi wiesz. -powiedziałam ze zmęczeniem, przez jego głupie pomysły i dwuznaczne teksty.

-To ty o tym pomyślałaś, nie ja. -bronił się.

-Oj zamknij się.. -furknęłam.

-Okey. -odpowiedział. Chwycił mój nadgarstek i zaczął gdzieś prowadzić.

-Gdzie idziemy? -zapytałam, nie próbując się nawet wyrywać z uścisku chłopaka. Nie miałam z nim szans.

-Kazałaś mi się zamknąć. -zaśmiał się, dalej idąc w miejsce, o którym tylko on wiedział.

-Od kiedy ty się mnie słuchasz? -również się zaśmiałam.

-Od wtedy od kiedy kazałaś ściąć mi włosy. Po drodze już cztery laski się na mnie patrzyły. -wybuchłam śmiechem na to co powiedział.

-Mówiłam ci że ci długie nie pasują, to nie, obraża się i jeszcze mnie wyzywa. -przypomniałam mu.

-Ale to nie mnie zawiązali w kaftan bezpieczeństwa.

-Ale to nie mnie  trzymało trzech chłopaków i nie dawali rady.

-Ok, wygrałaś. -uśmiechnęłam się dumnie.

-To gdzie idziemy?

-Na twoją nagrodę z zakładu.

-Czyli?

-Zobaczysz.

Po kolejnych kilkunastu minutach spacerku, znaleźliśmy się pod budynkiem z czerwonej cegły, należącym do najprawdopodobniej, którejś z kamienic. Ashton uśmiechnął się tajemniczo i ruszył w stronę, jak się okazało kawiarni.

Wchodząc do środka uderzył we mnie przepiękny zapach parzonej kawy i różnych słodkich wypieków. W pomieszczeniu było jasno przez dużą ilość okien. Na ścianach porozwieszane zdjęcia z ziarnami kawy i tym podobne. To było miejsce, do którego chciałoby się wracać. Miejsce idealne nawet na ulewne jesienne wieczory. Biło tutaj domowym ciepłem. Irwin poszedł coś nam zamówić, a ja zajęłam nam stolik przy jednym z dużych okien.

-Najlepsza lemoniada w mieście. -wrócił z dwoma plastikowymi kubkami jak od kawy.

-Zobaczymy. -sięgnęłam po jedną.


~~~~~~~~~~~~~~~~

Szczęśliwego Nowego Roku!!

Do listy bohaterów doszedł Nick

Will You Help Us?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz