61

179 9 2
                                    

Pov. Kate

-Żeby nie było kłótni Alex jedzie z nami, a wasza czwórka znowu razem. -mówiłam gdy stojąc przed domem szukałam kluczy w torebce.

-Domyślam się że nie można tego zmienić. -odezwał się Michael, akurat gdy znalazłam klucze.

-Nie. -uśmiechnęłam się sztucznie, zakluczając drzwi.

Wszyscy gotowi na imprezę czekaliśmy przed domem na taxówki, które powinny być za chwilę.

-Czyli co, to będzie najbardziej niezręczna impreza roku? -odezwał się Ashton. Przewróciłam oczami jednocześnie wzdychając.

-Jeśli to ci się marzy. Ja zamierzam podpić Alex i dobrze się bawić. No i bym zapomniała. W planie jest jeszcze zemsta na Hemmings'a. -odpowiedziałam, idąc w stronę taxsówki, które podjechały pod dom.

-Miłej zabawy, dzieciaki. -prychnął Nick po czym wszyscy wsiedli do samochodów.

Droga trwała dziesięć minut z hakiem. Przez ten czas rozmawialiśmy sobie o różnych rzeczach. Mogliśmy w końcu na spokojnie pogadać bo nie było przy nas żadnego z psychiatryka.

Klub do którego szliśmy z takxówek znajdował się w masywnym budynku z czerwonej cegły. Całą grupką ruszyliśmy w stronę wejścia do obiektu.

-Ej no kurwa. Zwolnijcie. -krzyknęłam gdy reszta była już prawie przy kolejce przy drzwiach.

-Nie trzeba było brać korków, żyrafo. -odezwała się Alex.

-Nie po to je kupiłam, żeby leżały w szafie nie używane. Poza tym nie moja wina, że jesteś zgredem. -prychnęłam, uśmiechając się.

-Zamknij się wielkoludzie i rób swoje czary mary, bo chcę wejść i się napić. -jęknęła ruda, przewracając oczami.

-No już. Chodźcie. -zwróciłam się do wszystkich, podchodząc z bratem do faceta przy wejściu.

Mężczyzna tylko spojrzał na nas groźnie po czym westchnął ciężko. Wpuścił kolejne trzy osoby do środka i skupił swoją całą uwagę na naszej dwójce.

-O'Connor. Dostaniesz w ryj za to co zrobiłeś.

-Tak wiem. Należy mi się. Tylko nie chowaj urazy i wpuść nas Tom. -powiedział z udawaną skruchą Nick.

-Młody, rok cię nie było. Wiesz ile tu się pozmieniało? Jenny w końcu jest wolna, a zamiast dać się zaprosić do kina pytała czy mam z tobą kontakt. Więc masz podwójnie w ryj. -mówił rozbawiony Harris, przybijając piątkę z Nicolas'em.

-Mnie też nie wpuścisz? -zapytałam, uśmiechając się.

-Jakbym tego nie zrobił to byś naskarżyła mojemu ojcu.

No tak. Tom Harris to syn szeryfa Harris'a, który bardzo dobrze zna się z naszą rodziną i mężczyzna, do którego często chodziłam skarżyć na brata i kuzynów. Tom często robił za mojego obrońcę, taki lepszy bart, chociaż na niego też kablowałam.

Byłam okropna jako dziecko, ale co poradzić jak oni  nie pozwalali mi się ze sobą bawić.

-W końcu prawnie mogę tu wejść, a ty mi nie pozwalasz? -udawałam oburzoną.

-No dobra. Wejdziecie, ale pod jednym warunkiem... -przyjrzał się mi. -Za niedługo kończy się moja zmiana. Zatańczysz ze mną. -na początku parsknęłam śmiechem, bo  ten czarno włosy chłopak nigdy nie tańczył. Fakt, wprowadzał mnie tu nie raz, ale zawsze siadał przy barze i nie spuszczał ze mnie oka. Jednak patrząc tak na jego obecną poważną minę stwierdziłam że nie żartuje.

Will You Help Us?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz