58

176 10 2
                                    

Pov. Kate

-Nie mów, że zgubiliśmy Hemmings'a. -prychnął Ashton.

-Po pierwsze, to nie zgubiliśmy, bo sam wyszedł. -powiedziałam, sięgając po tosta.

-Kate nie żartuj sobie. -mruknął Calum.

-Nic mu nie będzie. -Mali wzięła kolejny łyk kawy.

-A jak się zgubi? -zapytała zmartwiona Alex.

-Nie sraj żarem. To Hemmo. Najwyżej jak go zamknął to ułatwi nam robotę. -Mike mówił z pełną buzią jajecznicy.

-Michael! -upomniał go Ashton.

-Jak zgłodnieje to wróci. -podsumował Nick.

-No chyba sobie ze mnie kurwa żartujecie! -zdenerwowała się ruda.

-Nope.

-Idziemy go szukać! W tej pieprzonej chwili! -Alex uderzyła ręką w stół, czego szybko pożałowała.

-Nie wyjdę z domu w piżamie. -powiedziałam od razu.

W taki o to sposób pół godziny później wszyscy gotowi do wyjścia czekaliśmy na Calum'a, który nie mógł znaleźć swojego telefonu.

-Alex, zostaniesz z nim w domu. -zadecydowałam.

-Nie. -odpowiedziała.

-To nie pytanie. Zostajesz. -przez moją powagę wszyscy przestali rozmawiać i skupili się na naszej dwójce.

-Ale...

-Nie ma żadnego kurwa ale. Zostajesz z Calum'em, gdyby ten dzieciak wrócił. -widząc, że przyjaciółka chce coś powiedzieć wyprzedziłam ją. -Nie pójdziesz bo po pierwsze też za dobrze nie znasz miasta, po drugie będziesz wszystkich denerwować i rozpraszać swoim roztargnieniem. Jakieś jeszcze ale? -dziewczyna tylko furknęła coś pod nosem i naburmuszona wróciła do salonu.

-Nie odszedł dalej niż 10 kilometrów. Sama go znajdziesz. -powiedział Nick, zabierając się za rozwiązywanie butów.

-Jesteś najstarszy, idziesz. -rzucił Ashton.

-Wasza dwójka pójdzie razem, a my weźmiemy tą wariatkę. -postanowił Michael wychodząc z domu.

-Dzięki. -prychnęłam. -Ale się zgadzam.

-A więc powodzenia. -odezwała się Mali-Koa, po czym się rozdzieliliśmy.

-To jak myślisz, gdzie może być ten szczeniak? -zaczął Mike.

-Myślisz, że na serio będziemy go szukać? -zaczęłam się śmiać, na co chłopaki się dziwnie na mnie popatrzeli. -Hemmings nie jest na tyle głupi żeby wyjść na miasto, którego nie zna. A przynajmniej taką mam nadzieję.

-To co będziemy robić? -zapytał Irwin.

-Najpierw skoczymy do mojego ulubionego sklepiku, a później nie wiem. -odpowiedziałam.

I takim oto sposobem ruszyliśmy do sklepiku. Przez całą drogę czułam się jak mama gąska, która ma dwójkę dzieci na głowie, które idą za mną gęsiego. Chłopaki bardzo, ale to bardzo się pilnowali, żeby się nie zgubić.

Wchodząc do znanego miejsca, na samym początku krzyknęłam "dzień dobry". Właścicielka tego sklepu jest dobrą znajomą rodziny.

-Katherine? To ty? -usłyszałam w odpowiedzi.

-Tak to ja pani McCall*. -uśmiechnęłam się wchodząc w alejkę ze słodyczami. -Czego dusza pragnie? -zwróciłam się do Clifford'a i Irwin'a.

Will You Help Us?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz