Pov. Kate
Jest godzina dwunasta, a ja idę się dopiero przebrać z piżamy w normalne ciuchy. Mimo że to właśnie dzisiaj jedziemy do naszego domku za miastem, to jakoś nie mogę się ogarnąć. Może to dlatego, że od rana mnie mdli.
Wczoraj wieczorem spakowałam zarówno siebie jak i Nick'a. Wrzuciliśmy wszystko do samochodu, żeby rano się nie przemęczać. Nie licząc ubrań, w aucie są też koce, poduszki, deskorolka brata, moja gitara i wrotki. A może i coś jeszcze... Sama nie wiem, znosiliśmy wszystko.
-Ej, to jak my w końcu jedziemy? Twój zapakowany samochód nas nie pomieści. -zapytałam, wychodząc już ubrana z pokoju.
-Gadałem z Ashton'em i tą najstarszą Hood...
-Mali-Koa i bardzo dobrze wiesz jak ma na imię. -przerwałam.
-Ta, mniejsza o to. Wy jedziecie autem Irwin'a, a Mali jedzie ze mną moim. -odpowiedział jak gdyby nigdy nic.
-Komuś tutaj podoba się dziewczyna... -zachichotałam, uderzając go w ramię.
-Nie przesadzaj, okey? -furknął, mimo że na jego twarz wkradał się uśmiech.
-Wyluzuj. Mali jest super. W porównaniu do Em, jest zajebista.
-Kate przestań, bo zacznę myśleć czy nie zmieniłaś orientacji..
-Nawet gdyby, to co?
-Ojciec by cie wydziedziczył. A teraz gęba na kłódkę, bo leci mecz! -podgłośnił telewizor, skupiając się na grze.
Po godzinie przyszedł Luke i Michael, którzy załapali się jeszcze na pół godziny meczu. Więc przez ten czas miałam chwilę spokoju. Później blondyn zaczął jęczeć, że chce do Alex, i że mu się nudzi, więc wzięłam go i poszliśmy do sklepiku, który był niedaleko.
Kupiliśmy kilka przekąsek na podróż i kilka butelek picia. A pan Hemmings nie był by sobą, odpowiedzialnym i dorosłym mężczyzną, gdyby nie rzucił się na kolorowe płatki śniadaniowe, które miały w środku niespodziankę w postaci jakieś głupiej zabawki... I jak ja mam go traktować poważnie? No bachor do potęgi. Jednak po małej kłótni, w ciszy udaliśmy się do kas, a później do domu.
Za to w mieszkaniu oprócz Nicolas'a i Michael'a zobaczyliśmy całą trójkę Hood'ów.
Jejku, muszę się przyzwyczaić do Alex Hood. Dziwnie to brzmi.
Ale wracając. Luke uradowany, że przyszła jego dziewczyna w końcu się uspokoił. Nick bajerował Mali, a Cal rozmawiał o czymś z zielonowłosym.
Po kilkunastu minutach przyjechał Ashton. Zdążył w ostatniej chwili, bo Calum miał już do niego dzwonić gdyż się prawie spóźnił.
W momencie gdy Nick latał po domu i sprawdzał czy wszystko zostało spakowane, odezwał się Michael.
-Jak siadamy?
-Po ludzku, a niby jak. -parsknął Hood.
-Śmieszne. Miałem na myśli kto siada z przodu?
-Będziemy jechać dobre 2 godziny, więc radzę usiąść tak, żeby nie było kłótni. -powiedziałam, opierając się plecami o samochód loczka jednocześnie wkładając ręce do kieszeni czarnych dżinsów.
-Czyli Kate siada do przodu. -zdecydowała Alex.
-Niby czemu ja? -spojrzałam na nią niezrozumiale.
-Patrzysz na mnie, jakbyś chciała mnie zabić. -odezwał się Hemmings, na co przewróciłam oczami. Co z tego że ma rację? A to wszystko przez te zakupy.
CZYTASZ
Will You Help Us?
FanfictionOsiemnastoletnia Katherine i jej najlepsza przyjaciółka Alexandra należą do wolontariatu. Zadanie do którego zostały przydzielone nie należało do normalnych, w końcu miały przez pewien czas pomagać w psychiatryku. Zgodziły się, nie wiedząc do końca...