19 - 2/4

295 12 0
                                    

Maraton 2/4


Pov. Michael

Sięgając po kolejny kawałek pizzy spojrzałem na resztę.

-Jak ty tak potrafisz wiedźmo?! -zapytałem zdziwiony Kate, która jadła jakiś tajski makaron, ale najbardziej zdziwiło mnie to, że jadła patyczkami i dobrze jej to wychodziło.

-Lata praktyki. -odpowiedziała, dalej jedząc.

-Gramy w butelkę? -odezwał się Luke gdy zjadł.

-Jakbyś nie zauważył wszyscy jeszcze jedzą. -mruknął Ash, biorąc kolejną porcję makaronu na widelec.

-No to jak zjecie.. -jęknął blondyn.

-Czemu nie. -odpowiedziała Jones, popijając sokiem.

-A ja idę się napić. -O'Connor wstała i zabierając wszystkie pudełka i śmieci, poszła do kuchni.

-Weź mi też! -krzyknął Hood.

-Spoko! -odkrzyknęła i już po chwili weszła do salonu z dwiema butelkami soku pomarańczowego i tacką ze szklankami.

-A mi byś nie przyniosła.. -zirytowała się Alex.

-I tak czujesz się w moim domu jak swoim więc co ci szkodzi, a usługiwać ci nie zamierzam. -brunetka wzięła łyka, a jaj przyjaciółka się zdenerwowała.

-Wiem dzieciaki, że macie teraz kółko adoracji, ale dorośli chcą obejrzeć mecz. -do salonu wbił, jak zgaduję, brat Kate, tworząc śmiertelną ciszę, którą każdy bał się przerwać.

-A nie możesz tego zrobić u siebie? -zapytała wkurzona O'Connor.

-Nie, muszę mieć na was oko. Za dużo tu chłopaków na was dwie. -usiadł na kanapie pomiędzy dziewczynami. -A teraz poproszę pilot. -Hemmo od razu mu go oddał. A to cham, z nami by się szarpał.

-Nie wierzysz, że byłym w stanie uratować twoją sis? -zapytał Naill, a wszyscy patrzyli tylko na ich dwójkę czekając na reakcję Nick'a.

-Wiesz, że cie lubię, ale prawda jest taka, że jesteś pierdołą, a Kate by ci jeszcze poprawiła. -prychnął, a wszyscy zaczęli się śmiać nie licząc Horan'a.

-To jest bardzo prawdopodobne. -zaśmiała się Alex.

-No przecież mówię. Wiem najlepiej do czego ta bestia jest zdolna. -zmierzwił włosy siostrze.

-A ten twój mecz nie miał być za tydzień? -zapytała ironicznie brunetka.

-O faktycznie... -udawał zdziwionego na co się zaśmiałem.

-Mieliśmy grać w butelkę. -przypomniał Luke.

-No to z wami zagram. -Nick sięgnął po butelkę ze stolika.

-Jak tak to ja nie gram.. -dziewczyna o brązowych oczach uniosła ręce w geście obronnym.

-No dawaj, nie bądź baba.. -mruknął Cal. Wszyscy się na niego spojrzeli, nie wierząc, że to powiedział. -W sensie nie tchórz. -próbował wybrnąć.

-Bo co, bo dziewczyna to gorsza? -zapytała zdenerwowana O'Connor.

-Przecież tego nie powiedziałem..

-Jesteś pewien, bo mam sporą ilość świadków. -założyła jedną rękę na drugą.

-Wpadłeś. -zaśmiał się Nick. -Coś wam ciężko idzie ten wieczór filmowy. Jest prawie północ, a jedyne co znikło z barku to końcówka czystej. -ułożył się wygodniej, zerkając na Alex. Trzeba by było być głupim, żeby się nie domyśleć, że to ona wypiła.

-Właśnie. Dobrze, że zaznaczyłeś, że to była końcówka. Ciekawe gdzie zniknęła cała reszta.. -dziewczyna o niebieskich włosach, które sam farbowałem, spojrzała wymownie na brata przyjaciółki, na co on zachichotał.

-Czekaj, czekaj... To jednak jest alkohol? -zdziwił się Naill.

-Kuchnia, pod barkiem. -Kate odpowiedziała od niechcenia.

Horan po tym gdy zapytał się kto jeszcze chce, poszedł do wcześniej wspomnianego pomieszczenia. Wrócił z sześcioma puszkami piwa, po czym je rozdał.

-Ty nie pijesz? -zapytałem Ashton'a.

-Ktoś was musi pilnować. -odpowiedział nie wzruszony.

-Nick ma mocną głowę, jak chcesz to pij. -powiedziała spokojnie Kate, podczas gdy reszta zaczęła już pić. Szybcy są.

-A masz coś słabszego?

-Wino? -zaproponowała i po chwili szli do kuchni i tyle ich w sumie widziałem.

Dopiero później, gdy zaczęliśmy grać w butelkę, wrócili do salonu. Jedno i drugie trzymało w dłoni lampkę z winem, tylko loczek miał w drugiej ręce butelkę czystej, którą położył na środek stolika. Nick spojrzał się chytrze na swoją siostrę, a ona delikatnie, prawie nie zauważalnie, przytaknęła głową. Starszy O'Connor przyjrzał się wszystkim w kółku, po czym powiedział.

-Za nie zrobienie zadania, lub nie odpowiedzenie na pytanie, kieliszek czystej.

-To nie kara, to nagroda. -zaśmiał się Hemmings.

-Wy nie gracie? -zapytał Hood.

-Wystarczy nam patrzenie na was. To jest tak samo śmieszne jak granie z wami. -odpowiedział Ashton.

Minęło jakieś pół godziny, a ja chyba wiem o co chodziło z tą wymianą spojrzeń między rodzeństwem O'Connor. Nick upija Naill'a i szybko mu to idzie, albo to blondyn ma słabą głowę. Bardziej obstawiam to drugie.

Spojrzałem na Kate i Irwin'a, którzy siedzieli do góry nogami. Dosłownie. Nogi mieli na oparciu, a głowy im zwisały i wykłócali się o cyfry.

-Naliczyłem siedem.

-Zeza masz, było pięć. -odpowiedziała.

-Liczyć nie umiesz, mówię ci, że było siedem. -kłócił się loczek jednocześnie się śmiejąc, tak samo jak dziewczyna obok.

-Nick! Ile jest? -krzyknęła.

-Sześć i tyle chyba wystarczy.. -odpowiedział, zerkając na szklaną butelkę od wódki.

-Jak uważasz, braciszku. -odpowiedziała, podkreślając ostatnie słowo, po czym razem z Irwin'em cała trójka wybuchła śmiechem.

Moja dłoń, która, nie wiem skąd, leżała na kolanie Alex, zacisnęła się, podczas gdy słyszałem, że Luke dostał za zadanie pocałować dziewczynę po mojej lewej. Patrzyłem na nią wyczekująco, co zamierza teraz zrobić.

Chwyciła za swój kieliszek, wypijając całą jego zawartość.


~~~~~~~~~~~~~~~~

I jeszcze jeden

O co chodziło Kate z odliczaniem?

Will You Help Us?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz