48🐍

5K 792 442
                                    

Kiedy Newt, Jenna i Jacob wreszcie zasiedli do śniadania, czarownica zauważyła, że Kowalski był w parszywym humorze. Choć podejrzewała, jaki był tego powód, postanowiła mimo wszystko go zapytać.

- Co cię gryzie, Jacob? - powiedziała wyjątkowo łagodnie jak na siebie, patrząc na mężczyznę naprzeciwko.

- Tak zdałem sobie sprawę... - Westchnął. - Nawet gdy uratujemy Queenie, ona i ja nie będziemy mogli być razem.

- Jak to?

- No, to nielegalne, być z niemagiem, prawda? - zapytał załamany Jacob.

- W Ameryce. Tam w ogóle prawa są dość... Konserwatywne - wyjaśnił Newt. - Dlatego nie można też hodować magicznych zwierząt.

- W ogóle się tym nie przejmuj. - Jenna pokręciła głową. - Ja ciągle łamię prawo i co? Jedyne, co mnie za to spotkało to to, że wielki Tezeusz Scamander mnie nie lubi. Doprawdy tragiczne.

Po tym Newt nie potrafił nie zaśmiać się pod nosem, co wywołało uśmiech także u Jenny.

- Dziękuję wam. Wiecie, nie sądziłem, że to całe magiczne życie będzie takie skomplikowane - odparł Jacob. - O, i nawet wiem, jak się odwdzięczę. Upiekę wam pączki, choćby zaraz - dodał radośnie i wstał, zostawiając swoje jedzenie, by podejść do kuchennego blatu.

Nic nie zapowiadało, że tamten dzień cokolwiek czy ktokolwiek im popsuje. Jacob upiekł swoje popisowe pączki i nadał im kształty zwierząt Newta, co magizoologom wyjątkowo się spodobało. W zamian kolejny raz nauczyli mugola kilku nowych zaklęć, których w przyszłości mógłby unikać.

Zbliżał się zmierzch, kiedy Jacob chciał wrócić do mieszkania Jenny, twierdząc, że nie czuje się najlepiej i chce odpocząć. Pamiętając o słowach Tezeusza, Newt zaoferował, że prędko go tam teleportuje, by nie ryzykować pokazywania się osobom, które mogłyby im źle życzyć.

Gdy obaj znaleźli się przed drzwiami, Jacobowi rzuciła się w oczy śnieżnobiała kartka wciśnięta do połowy pod próg. Nie przypominał sobie, żeby była tam rano, gdy wychodził z mieszkania.

- A to co? - zapytał, kierując uwagę Newta w to samo miejsce.

Zdezorientowany Scamander uniósł kartkę różdżką i prędko przekonał się, że była to koperta. Wydawało mu się to co najmniej dziwne, że ktoś zostawił list w ten sposób - bo na pewno nie zrobiła tego sowa. Newt przeczytał krótki, odręczny zapis na kopercie:

Signora Jenna R. Wharflock
Urgente!

Obcy język zmartwił Newta. Natychmiast przypomniało mu się to, co ona i Tezeusz opowiadali mu o mafii... Pierwszy raz zaczął się naprawdę obawiać.

- To list do Jenny... Zabiorę go dla niej - powiedział pospiesznie do Jacoba, nie pokazując mu napisów. - Do zobaczenia - dodał i natychmiast deportował się z powrotem do siebie.

Jenna sprzątała różdżką w kuchni po ich obiedzie i nie odwróciła się nawet, gdy Newt wszedł ponownie do domu, ponieważ nie było go ledwie minutę. On jednak musiał wtedy zwrócić na siebie jej uwagę.

- W twoim mieszkaniu był list... Przyniosłem ci go - powiedział, a dopiero wtedy Jenna na niego spojrzała.

- Tak? - zapytała zdumiona, po czym odłożyła różdżkę i podeszła do niego, by odebrać wiadomość. - Dzięku... - Urwała od razu, gdy tylko ujrzała napis na kopercie.

Jenna przełknęła ślinę, a Newt widział przerażenie malujące się na jej twarzy.

- To z Włoch... - wyszeptała bardziej do siebie niż do niego, opadając na najbliższe krzesło przy stole. Scamander nigdy wcześniej takiej jej nie widział i zastanawiał się, co powiedzieć.

Wytresuj sobie węża • Newt ScamanderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz