15🐍

9.2K 1.2K 146
                                    

Ślepa Świnia pachniała alkoholem i tytoniem, była ciemna, ponura, i przede wszystkim przepełniona była typami spod ciemnej gwiazdy, co oznaczało, że Jenna znała wielu z gości. Miała nadzieję, że w tamtym stroju, fryzurze i makijażu nikt jej nie pozna, ale niestety się przeliczyła: już po kilku chwilach zauważył ją jeden z ludzi Martina.

Jenna szybko odłączyła się od reszty swojej grupy, widząc, że zbliżał się do niej brunet o ciemnej karnacji. Jego ciało i ubranie były podrapane, poszarpane, tak, jakby przed chwilą z kinś walczył... Dziewczyna znała go dobrze i pod nosem przeklinała fakt, że nie zakryła się lepiej.

Newt patrzył ze zdumieniem na to, jak dziewczyna się od nich oddalała. Zastanawiał się, kim był umięśniony mężczyzna, do którego zmierzała. Przez to wszystko zagapił się i o mało nie wpadł na jakiegoś skrzata domowego, od czego uchroniła go Porpentyna.

- Chodźmy, tędy - powiedziała, wybudzając go z transu i wskazując na jeden ze stolików w głębi lokalu. Newt chciał zasugerować, by lepiej pójść za Jenną, albo choć na nią zaczekać, ale kobieta zaciągnęła go już na miejsce, szepcząc coś o tym, że nie mogą się wychylać. Queenie i Jacob odeszli do baru.

Tymczasem brunetka stała już przy tajemniczym mężczyźnie i wyglądała tak, jakby chciała być gdziekolwiek indziej.

- Jenna? Na Merlina, to ty? - mówił, bezwstydnie mierząc ją wzrokiem. - Prawie cię nie poz...

- Zamknij się, Sebastian - przerwała mu dziewczyna cicho, czując się jeszcze bardziej nieswojo w sukience. - Mam tu ważną sprawę do załatwienia, nie możesz mnie wydać.

- Mogę jakoś pomóc? Albo... Coś postawić? - zapytał Sebastian, opierając się o kolumnę i próbując dotknąć ramienia Jenny, ta jednak kopnęła go w piszczel, zanim jej dosięgnął.

- Łapy przy sobie, Andretti, albo Martin dowie się o wszystkim - wysyczała, a on uniósł ręce w geście poddania się.

- Tylko pytałem! Zresztą, w co ty się znowu wpakowałaś, Jennie? - odparł, głową wskazując na jeden z plakatów wiszących w lokalu, na którym widniała oferta sporej sumy za informacje o miejscu pobytu Wharflock.

- Wiesz coś o zwierzętach w tym mieście? - zapytała wyraźnie zirytowana Jenna, ignorując jego pytanie. Sebastian zamyślił się na chwilę.

- Hm... Coś mi się obiło o uszy...

- Konkrety.

Sebastian założył swoje umięśnione ręce, po czym podrapał się po delikatnyn zaroście, który zdołał wyrosnąć na jego twarzy.

- Wiem tylko, że tego mugola Shawa coś załatwiło... Obskurus na moje oko.

Jenna przewróciła oczami, przypominając sobie o odrażającym widoku ciała mugolskiego senatora.

- Tyle to ja też wiem - odparła, rozczarowana tym, że nie dowiedziała się niczego lepszego, niczego, co mogłoby pomóc jej znaleźć kolejne zwierzęta Newta.

- No to wiem tylko tyle, ale jak coś daj znać, czy czegoś nie potrzebujesz - rzucił Sebastian, po czym położył dłoń na ramieniu Jenny. - Ale możesz wspomnieć Martinowi, że byłem dla ciebie miły...

- Och, spadaj - burknęła Jenna, a następnie wyminęła go wymownie, by dołączyć do Newta i Porpentyny, którzy rozmawiali już ze znajomym dziewczynie goblinem.

Był odrażający, nawet z ułożonymi, czarnymi włosami czy krawatem pod szyją. W oczy rzucał się jego długi nos, spiczaste uszy i zgrabiałe ręce, w których trzymał cygaro. Najgorsze były jednak jego zęby, żółtawe, ohydne i przeraźliwe. Jenna wiedziała jednak, że nie należało przejmować się jego wyglądem, a przebiegłością.

- Ooo, panna Wharflock... - powiedział zaintrygowany, mierząc Jennę wzrokiem od stóp do głów.

Dziewczyna nic nie powiedziała, tylko spojrzała na stół: jedyne wolne miejsce było pomiędzy Porpentyną, a Newtem. Bez namysłu przeciągnęła krzesło tak, by znaleźć się tylko obok Scamandera, a następnie ustawiła je oparciem do stołu. Usiadła okrakiem i wreszcie rzuciła ze sztucznym uśmiechem:

- Kopę lat, Gnarlak.

Goldstein spojrzała z przerażeniem najpierw na nią, a potem na goblina.

- Co ustaliliśmy? - zapytała Jenna, patrząc na Newta. Ten już otwierał usta, by jej odpowiedzieć, gdy wtrąciła się Porpentyna:

- Musimy zaoferować coś w zamian.

Jenna prychnęła.

- To było raczej do przewidzenia. Czego chcesz? - warknęła do goblina, a ten spojrzał na nią, wyraźnie z czegoś zadowolony.

- Zależy, co macie mi do zaoferowania.

Zanim Jenna zdążyła mu się odgryźć, Newt rzucił na stół trochę galeonów. Gnarlak odwrócił wzrok, zajmując się swoim cygarem.

- MACUSA oferuje o wiele więcej.

Ślizgonka westchnęła. Od początku wiedziała, że pieniądze nie zadziałają, ale i tak poczuła się rozczarowana. Newt położył kolejną rzecz na stole.

- Lunoskop? Mam ich pięć - zadrwił Gnarlak.

- Wow, też mi... - zaczęła Jenna, jednak Newt spojrzał na nią tak, jakby chcąc ją zapewnić, że wszystko było w porządku. Dziewczyna przymknęła się, podczas gdy on wyłożył na stół coś niewielkiego i pomarańczowego, najwyraźniej zamrożonego.

- Zamrożone jajo popiełka - wyjaśnił Newt, a Jenna pochwaliła go w myślach. Sama nie odmówiłaby takiego prezentu. Pomyślała przez chwilę, że już dobili targu, jednak przeliczyła się.

- To rozum... - zaczął Gnarlak, jednak nie skończył, a wzrok skupił gdzieś na ramieniu Newta. - Chwileczkę... To nieśmiałek.

Na te słowa Jennie stanęło na moment serce. Odwróciła głowę w stronę Newta i rzeczywiście: jego nieśmiałek próbował wydostać mu się z kieszeni. Jenna spojrzała na własną, bojąc się, że jej kreatura też może się pokazać.

- Nie - odparł Newt prędko, chowając zwierzaka.

- Umieją otwierać zamki...

- Jego nie oddam - powiedział Newt stanowczo, zaskakując Jennę tak defensywnym tonem.

Na te słowa Gnarlak od razu wstał i zebrał się do odejścia.

- Powodzenia, panie Scamander. Całe MACUSA pana ściga.

- Zgoda - wypalił Newt, a Jenna spojrzała na niego jak na obłąkanego.

- Zwariowałeś? - wyszeptała. Newt popatrzył na nią przez ułamek sekundy, a następnie oddał nieśmiałka w łapy goblina. Jenna myślała, że jej serce złamało się na pół. W tamtym momencie zapomniała nawet, że była z nimi Porpentyna.

- Newt, nie... - szepnęła. - Ja spróbuję jakoś inaczej..

Scamander przetarł oczy z, jak zauważyła, ledwie widocznych łez. Ignorując wszystko, położyła swoją dłoń na jego, sądząc, że jakoś go to pocieszy. Newt wzrygnął się i popatrzył na nią dziwnie, jednak zanim zdążył to skomentować, odezwał się Gnarlak:

- Coś niewidzialnego sieje zniszczenie wokół Piątej Alei. Zajrzyjcie do domu towarowego Macy's, mogą mieć pańską zgubę.

Jenna zabrała swoją rękę jak poparzona, a Newt odchrząknął.

- Jeszcze jedno - powiedział do odchodzącego goblina. - Niejaki pan Graves pracuje dla MACUSA. Co pan wie o jego przeszłości?

Gnarlak odwrócił się po raz ostatni ze złowieszczym uśmiechem na twarzy.

- Zadaje pan dużo pytań, panie Scamander. To moze pana zabić.

Jenna już wiedziała, co się święciło. Dwie sekundy później jeden ze skrzatów domowych zawołał:

- MACUSA idzie!

Wszyscy ludzie w lokalu zaczęli się w popłochu deportować. Porpentyna wstała, wyraźnie zaskoczona.

- Wsypałeś nas?! - zawołała z oburzeniem, a wściekła Jenna przewróciła oczami i uderzyła w stół, również zrywając się na własne nogi.

- No nie, kto by się spodziewał?!

Wytresuj sobie węża • Newt ScamanderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz