- Dobra, chyba musimy odłożyć ten spacer na jutro... - powiedziała Jenna, na której talerzu nie został ani okruszek. - Tak się najadłam, że się nie ruszę. Było przepyszne.
- Cieszę się, że ci smakowało - powiedział Newt z uśmiechem, po czym nagle spoważniał. - Jenna, tak w ogóle... Wiesz, jak Tezeusz zareaguje, ale proszę, nie przejmuj się nim.
Jenna machnęła ręką. W tamtej chwili z radości zupełnie zapomniała o istnieniu starszego brata Newta, a gdy już jej o nim przypomniano, tym bardziej miała go w nosie.
- Jeśli tobie jego reakcja nie przeszkadza, to o mnie się nie martw. Zresztą, moja matka też chyba dostałaby zawału, gdybym oczywiście zamierzała jej powiedzieć. Ogółem w ogóle się nie przejmuj.
Rozmawiali jeszcze do późnej nocy; po raz pierwszy nawet bez ułamka niezręczności, aż wreszcie z trudem zwlekli się do łóżek. Trudne było dla nich także zasypianie, bo jak tu zasnąć, gdy twarz nie przestaje się uśmiechać?
Następny poranek miał być jednym z najpiękniejszych w życiu obojga magizoologów i tak też się zaczął. Jenna wstała wyjątkowo wcześnie, by na pewno obudzić się przed Scamanderem. Wciąż upojona poprzednim wieczorem, dopiero po chwili zorganizowała się na tyle, by zabrać się za omlety, które wychodziły jej najlepiej.
Stała tylko w koszuli nocnej przy blacie, przygotowując składniki i co jakiś czas podrzucając jedzenie towarzyszącemu jej Urwisowi. Jasper siedział na jej ramieniu, przytulony do jej szyi, najwyraźniej złakniony pieszczot po całym minionym dniu nieobecności dziewczyny.
Jenna już zamierzała przelać mieszankę na patelnię, gdy usłyszała otwierające się drzwi. Kilka chwil później w kuchni pojawił się Newt, jeszcze zaspany i z rozwalonymi włosami, co było zbawieniem dla jej oczu. Scamander też nie mógł napatrzeć się na nią, stojącą tam ze zwierzakami i znowu w tej jego ulubionej koszuli. Sam Newt niósł ze sobą niuchacza, który też się za nim stęsknił.
- Dzień dobry - powiedział, a Jenna uniosła wzrok znad blatu i natychmiast się uśmiechnęła.
- Nawet bardzo dobry. - Od razu odłożyła wszystko, co trzymała i podeszła do niego, by go przytulić, jednocześnie uważając na niuchacza.
- Będę musiała się przyzwyczaić, że teraz mogę to robić.
- Tak się cieszę, że jesteś. - Newt, choć zaskoczony, prędko odwzajemnił uścisk.
Choć po głowie Jenny chodził gdzieś jeszcze jakiś pocałunek, na to nie miała już odwagi. Poprzedniego wieczoru zrobiła to pod wpływem emocji i wciąż zastanawiała się, czy się jej jednak to nie śniło. Teraz się wstrzymała; Newt był zresztą jak nieśmiałek, którego łatwo dało się spłoszyć... A przecież ich szczęściem cieszył się nawet Urwis, który szczekał wesoło.
- I dzień dobry, mały, dla ciebie też coś mam - powiedziała Jenna po tym, jak się wycofała i spojrzała na niuchacza. Sięgnęła po kilka kawałków warzyw, których nie użyła do omleta i oddała je niuchaczowi, który zaczął natychmiast je pochłaniać.
- Rozpieszczony będzie już do granic możliwości - stwierdził Newt, odkładając niuchacza na stół, by ten mógł spokojnie zjeść.
- Usiądź, to też cię zaraz rozpieszczę - zapowiedziała Jenna, a wtedy Newt zaczerwienił się aż po uszy.
- To ja zobaczę, czy jest poczta... - powiedział pospiesznie i ruszył do drzwi wejściowych.
Niewiele później dziewczyna podawała już Scamanderowi jedzenie, gdy oboje otwieranie się drzwi wejściowych. Niespecjalnie ich to wzruszyło, bo byli pewni, że był to Jacob, który skorzystał z otwartych wcześniej przez Newta drzwi...
W jadalni pojawiły się jednak dwie osoby: Tezeusz i Żaneta. Każde z nich trzymało do tego walizkę.
Cała czwórka na moment zamarła ze zdziwienia, aż wreszcie odezwała się Jenna:
- A wy co? Nie w Brazylii?
- Właśnie nas zawrócili - odpowiedziała Żaneta.
- Co? Jak to? - zapytał zdezorientowany Newt.
- Dostaliśmy w ostatniej chwili informację od amerykańskich Aurorów, że Grindelwald zbiegł w nocy i teraz znowu nie wiadomo, co robić, dopóki go nie odnajdziemy. Ruszyli za nim w pościg, ale bez skutku, rozpłynął się w powietrzu.
Jenna nie słuchała już Tezeusza, bo myślała tylko o tym, by jak najszybciej, ale też jak najperfidniej przekazać mu, co się zmieniło pomiędzy nią, a jego bratem.
- To wejdźcie, usiądźcie... - zaproponował Newt, a Jenna postanowiła wykorzystać to, że wciąż za nim stała.
- To się w sumie... - zaczęła, zniżając się, by od tyłu otulić Newta rękami i ułożyć swoją głowę na jego ramieniu. - Świetnie składa, że możemy sobie wszyscy na spokojnie zostać w Londynie. To ganianie za Grindelwaldem też męczy.
Spojrzenie, które Tezeusz posłał wtedy bratu, dla Jenny było zwyczajnie bezcenne. Wiedziała, że nie musiała już nic więcej ani robić, ani mówić - dlatego wyprostowała się, a następnie podeszła z powrotem do blatu.
Gdy się odwróciła, Tezeusz wlepił w Newta jeszcze bardziej wymowny wzrok, pytając go samą miną, co się działo. Magizoolog się tylko uśmiechnął, zresztą podobnie jak Żaneta.
- Zrobiłam to śniadanie dla Newta, ale... - zaczęła Jenna głośno. - ...Tobie też mogę nałożyć, jeśli masz ochotę, Janet - dodała, na co Tezeusz zmrużył oczy, bo wiedział, że pominęła go celowo.
- Co się tak puszysz, Scamander? Ostatnio bałeś się, że cię otruję, to nawet nie pytam - drążyła Jenna, a Newt zakrył usta łokciem, udając, że kaszlał, choć tak naprawdę powstrzymywał śmiech. W ukrywaniu się pomógł mu Urwis, który ponownie szczeknął wesoło, domagając się od swojej pani kolejnego smakołyku.
- Dziękuję, my już jedliśmy... - odparła Janet nieco niezręcznie.
- To może herbaty? - dopytywała Jenna. - Ważny pan Scamander z mlekiem, nie?
- Skąd ty to niby wiesz? - syknął Tezeusz.
- Bo zawsze uważnie słucham twojego brata - odparła Jenna, na co Tezeusz wyszeptał oburzone Newt!.
- Czy wy jesteście razem? - zapytał Auror wprost, najwyraźniej zmęczony tymi podchodami.
- Sprytna bestia. - Jenna pstryknęła palcami, rzucając Tezeuszowi krótkie spojrzenie.
- O... - Żaneta rozdziawiła usta. - To w takim razie moje gratulacje dla was.
Tezeusz spojrzał na nią ze zdradą w oczach, po czym znowu odwrócił się do brata. Wyglądał, jakby chciał coś powiedzieć, jednak ostatecznie się powstrzymał.
Na moment zapadła cisza. Jenna jak gdyby nigdy nic przygotowywała herbatę, Newt uciekał wzrokiem od brata, a Żaneta siedziała tam niezręcznie. Sytuację uratowała Nagini, która nagle pojawiła się w kuchni, obudzona przez całe zamieszanie. Żaneta tłumaczyła jej, co się stało z wyjazdem do Brazylii, gdy Jenna rozdzieliła różdżką filiżanki z herbatą dla wszystkich.
Tezeusz wciąż był wyraźnie wściekły, a Jenna nie mogła się tym nacieszyć. Przed zajęciem miejsca przy stole przytuliła Newta po raz kolejny i pomyślała, że jeśli tak miało wyglądać to całe bycie "panią domu", to może nawet jej się to spodoba.
CZYTASZ
Wytresuj sobie węża • Newt Scamander
Fanfic🐍 Jenna Wharflock nie jest w stu procentach sympatyczną osobą z krystalicznie uczciwą przeszłością. Jednak jeśli już komuś pomaga - a jako magizoolog pomaga najczęściej zwierzętom - robi to dobrze. Jako Ślizgonka jest zdeterminowana osiągnąć każdy...