- Jennie, ja nie widziałem cię takiej szczęśliwej od nie wiem kiedy.
Jenna siedziała w salonie swojego brata z ogromnym wyszczerzem na twarzy. Podczas gdy Carol układała Dianę do snu w jej pokoju, ona miała odwagę zwierzyć się bliźniakowi ze wszystkiego, co wydarzyło się w ciągu ostatnich kilku tygodni. Poza tym, wielkimi krokami zbliżało się Boże Narodzenie, a Jenna wciąż jeszcze się zastanawiała, jak je zorganizować...
- Bo tak jest, Roger - przyznała brunetka, patrząc z rozmarzeniem gdzieś przed siebie. - Jestem po prostu... Nawet nie wiem, jak to ująć. Jest w końcu dobrze. A ty znowu ciągle w robocie siedzisz, co? - Wskazała głową na kartki na stole, nad którymi najwyraźniej pracował zanim przyszła.
- Wiesz, że zbliżają się wybory, mamy pełne ręce roboty. Notowania zmieniają się z dnia na dzień, zamieszki, kampanie, wszystko... Ale za to gazety sprzedają się jak świeże bułeczki, więc narzekać zbytnio nie mogę.
- Ech, wybory... - Jenna pokręciła głową. - Nie znoszę tego. Te kampanie, to krzyczenie... Wybierzcie kogoś szybko i dajcie żyć.
- Tak patrzę na ciebie... Nawet z wyglądu się trochę zmieniłaś. Jakaś zdrowsza jesteś - przyznał, przyglądając się siostrze tak, jakby widział ją po raz pierwszy.
- Wiesz, ostatnio częściej noszę włosy rozpuszczone i zauważyłam, że nawet lubią się kręcić, gdy tak je zostawiam - przyznała, odrzucając je do tyłu. - Wcześniej zawsze je więziłam gumką... Tak jak matka mnie nauczyła, bo przecież rozwiązane włosy to jak u kurtyzany.
- No strój masz co najmniej nieprzyzwoity. - Zaśmiał się Roger, wskazując na ciemną, nieco przydużą koszulę oraz spodnie.
- Roboczy. Dopiero co wróciłam od zwierząt, tak? - wyjaśniła. - Z Newtem je ogarniamy, ale rąk i tak zawsze brakuje.
- Ty to musisz być tam w siódmym niebie - stwierdził, wiedząc przecież dobrze, jak bardzo jego bliźniaczka kochała zwierzęta.
Jenna nie była w stanie ukryć uśmiechu na samo wspomnienie gromadki, która czekała na nią wraz z Newtem.
- Żebyś wie...
Dziewczynie przerwał dźwięk otwierających się drzwi. Zaraz po tym oboje usłyszeli głos, który sprawił, że włosy na ciele Jenny stanęły dęba.
- Roger! Carol! To ja!
Jenna spojrzała na brata z przerażeniem.
- Nie mówiłeś, że matka przyjdzie! - syknęła.
- Nie wiedziałem! - odparł Roger, który wyglądał na równie wystraszonego.
- Merlinie, chroń mnie. - Jenna złożyła ręce, a zaraz po tym w pokoju pojawiła się osoba, której wcale nie chciała zobaczyć.
- O, proszę, jest tu też i moja córka... Raczyła się pojawić chociaż u brata, bo do matki nigdy nie zajrzy - powiedziała Albine Wharflock na przywitanie, pojawiwszy się w pomieszczeniu.
Jenna westchnęła głęboko. Nie chciała nawet patrzeć na kobietę, która, jak zwykle ociekająca biżuterią i przepychem, w środku była kimś tak zepsutym.
- O wow, tego dawno nie było. Nie, żebym tęskniła.
- Jak ty wyglądasz, dziecko? I jak ty siedzisz? - powiedziała Albine, wpraszając się do salonu bez zwrócenia uwagi na syna.
Jenna, która miała już i tak szeroko rozstawione nogi, rozłożyła je jeszcze szerzej.
- Jak mi wygodnie - odparła bez zawahania.
CZYTASZ
Wytresuj sobie węża • Newt Scamander
Fanfic🐍 Jenna Wharflock nie jest w stu procentach sympatyczną osobą z krystalicznie uczciwą przeszłością. Jednak jeśli już komuś pomaga - a jako magizoolog pomaga najczęściej zwierzętom - robi to dobrze. Jako Ślizgonka jest zdeterminowana osiągnąć każdy...