Szósty rozdział konkursowy wybrany przez TaOlka~
~
Buchorożec rzucił się w pogoń za Jacobem, demolując po drodze całe zoo w Central Parku. Jenna i Newt wymienili tylko spojrzenia i ruszyli zaraz za nim, niemal symultanicznie wyciągając swoje różdżki: oboje chcieli zatrzymać zwierzaka bez żadnego uszkadzania go, co nie było prostym zadaniem.
Nie przebiegli więcej niż parę metrów, gdy oboje poczuli, jak coś odbija im się od barków i z łatwością wyciąga różdżki z ich dłoni.
- Co do...! - wrzasnęła Jenna, odwracając głowę, by zobaczyć, kto pozbawił ją jej własności i zauważyła przed sobą jedynie uciekającą małpę z obiema różdżkami.
- Na brodę Merlina - powiedział Newt i oboje magizoologów znowu zaczęło biec, jednak tym razem za cwanym, małym zwierzakiem.
Słyszeli za sobą krzyki Jacoba i wiedzieli, że nie mieli wiele czasu. Zagoniwszy małpę w róg, Jenna chciała siłą odebrać swoją różdżkę, ale Newt ją zatrzymał. Ułamał patyk z leżącej obok gałęzi i zaoferował go małpie.
- Zobacz. Dokładnie takie same. Identyczne - powiedział, a Jenna nie była w stanie uwierzyć w absurdalność sytuacji, w której się znalazła. Dwoje dorosłych czarodziejów, w dodatku magizoologów, obezwładnionych przez małpę - dziewczyna zdecydowanie nie tego się spodziewała, gdy przybyła do Ameryki.
- Targuję się z małpą, no nie wierzę - szepnęła Jenna, razem z Newtem nie spuszczając wzroku ze zwierzaka.
Małpa potrząsnęła nagle jedną z różdżek, przez co ta wystrzeliła jakieś zaklęcie.
- Przykro mi - powiedział Newt do przerażonego zwierzaka, podczas gdy Jenna złapała za swoją różdżkę.
- Newt! - zawołał Jacob, na co Scamander odwrócił głowę, by zobaczyć, co się z nim działo: mugol jakimś cudem zwisał głową w dół z wielkiego drzewa.
- Accio! - krzyknęła Jenna, by przywołać różdżkę Newta, po czym rzuciła ją idealnie w jego dłoń (pomyślała wtedy, że jej doświadczenie jako ścigającej w Hogwarcie mocno się jej przydało).
- Dzięki - odparł nieco zaskoczony Newt, złapawszy swoją różdżkę.
- Polecam się - rzuciła zdyszana Jenna i znowu zaczął się bieg.
Newt i ona stanęli jednak jak wryci, gdy zobaczyli, co się stało w czasie ich pertraktacji z małpą. Jacob zwisał z drzewa nad zamarzniętym stawem, a nadal zainteresowany nim Buchorożec uderzył w drzewo swoim rogiem. Czarodzieje zamarli, starając się wymyślić jakiś racjonalny plan.
- Ufasz mi? - zapytał nagle Newt, patrząc w oczy Jennie, która była równie zaskoczona, co on. Brunetka wiedziała, że nie było czasu na rozczulanie się.
- Cholera, tak - odparła od razu.
- Ty Kowalski, ja Buchorożec - poinstruował Newt, a Jenna pokiwała głową.
- Jasne jak słońce - powiedziała dokładnie w momencie, gdy drzewo przełamało się, a Jacob razem z nim spadł na lód i zaczął się na nim ślizgać, a Buchorożec razem z nim.
Jenna i Newt wskoczyli na lód. Ta pierwsza rzucała zaklęcia w kierunku Jacoba, próbując go uchronić od zwierzęcia, natomiast ten drugi otworzył walizkę, by złapać w nią Buchorożca. Wszystko byłoby proste... Gdyby nie to, że nieustannie ślizgali się po lodzie.
- Protego! - wrzasnęła Jenna w pewnym momencie, ostatecznie uchraniając mugola od Buchorożca, którego wreszcie udało się złapać do walizki. Newt zamknął ją i nagle zrobiło się wyjątkowo cicho: przez chwilę dało się słyszeć jedynie ciężki oddech całej trójki, leżącej na lodzie.
- No nieźle, Kowalski - powiedział Newt, a wtedy mugol wyciągnął do niego swoją rękę.
- Mów mi Jacob - odparł, na co Scamander ścisnął jego dłoń.
- A mnie Jenna - rzuciła Jenna w stronę mugola, otrzepując się ze śniegu. - Wszystko w porządku?
Jacob przełknął ślinę i pokiwał głową.
- Tak, chyba tak.
- Parę godzin z tobą i takie wrażenia, Scamander - powiedziała Jenna, patrząc z admiracją w jego stronę. - No, naprawdę jestem pełna uznania - dodała zgodnie z prawdą.
Teraz to Newt pokiwał głową, po czym delikatnie położył walizkę na lód.
- Chodźmy - powiedział, wskazując na nią.
Kilka chwil później cała trójka grzała się w walizce magizoologa. Newt sprawdzał, czy jakiś zwierzak jeszcze nie uciekł w tym całym szale i czy Buchorożec nie ucierpiał, podczas gdy Jenna pomagała Jacobowi, który był trochę poobijany.
- Episkey - powiedziała brunetka, wskazując różdżką na lekko zdeformowany palec mugola, który prędko się naprawił.
- Ała! - pisnął Jacob niczym dziewczynka, ale Jennie to nie przeszkadzało: nie oderwała nawet wzroku od szkody, którą się zajmowała.
- No, na miejscu - stwierdziła z zadowoleniem, po czym poklepała Jacoba po plecach. - Będziesz żył.
- To jest niesamowite normalnie - powiedział mugol, patrząc na swój naprawiony palec tak, jakby pierwszy raz w życiu go widział.
- No ba - odparła mu Jenna, śmiejąc się pod nosem. Dziewczyna dorastała w środowisku ściśle zarezerwowanym dla czarodziejów, czystokrwistych czarodziejów, i nigdy nie miała okazji tak integrować się z kimś, kto z magią nie miał do czynienia.
- Swoją drogą... To gdzie poznałaś mojego brata, bo nie daje mi to spokoju? - zapytał Newt, który znikąd pojawił się z powrotem przy nich, wycierając rękę o rękę.
Na te słowa Jennie od razu zrzedła mina. Dziewczyna założyła ręce i westchnęła.
- Och, twój brat... Auror, czyż nie? - powiedziała takim tonem, jakby bycie Aurorem było najbardziej hańbiącym zajęciem na ziemi.
- Co to jest Auror? - zapytał zaciekawiony Jacob, który z fascynacją chłonął całą wiedzę o czarodziejach, jaką tylko mógł.
- Taka policja - odparła prędko Jenna, nadal z pochmurną miną. - Twój braciszek zgarnął mnie, kiedy próbowałam dokopać facetowi szmuglującemu hipogryfa do Niemiec. I oczywiście to ja byłam ta zła.
Newt uśmiechnął się pod nosem, chcąc się zaśmiać, ale najwyraźniej mocno się powstrzymywał. Jenna zgromiła go wzrokiem.
- Takie śmieszne? Wielki pan Tezeusz Scamander - to imię brunetka wypowiedziała z ogromnym obrzydzeniem - świdrował mnie na przesłuchaniu dwie godziny, bo jakiś typek dostał parę razy Drętwotą. Przynajmniej tego hipogryfa uratowali. Po tym zgarnął mnie jeszcze dwa razy, więc nie powiem, że za nim przepadam.
Jacob słuchał jej słów z fascynacją, a Newt cały czas powstrzymywał śmiech, który zaczął maskować kaszlem. Magizoolog nie tyle miał ubaw z dziewczyny, co bardziej cieszył się, że ktoś dopiekał jego starszemu bratu.
Jenna westchnęła po chwili, uspokajając się na widok "jej" nieśmiałka, który nagle pojawił się na jej ramieniu. Dziewczyna "pogłaskała" kreaturę, po czym spojrzała znowu na Newta, który prędko spuścił wzrok.
- Dobrze, że wielki pan brata ma lepszego - stwierdziła, uśmiechając się wyjątkowo szczerze, palcem nadal bawiąc się z nieśmiałkiem.
Newt obrócił się do niej tyłem niczym owe nieśmiałe stworzonko, tym razem ukrywając również szczery, choć mały uśmiech.
Zapadła chwila ciszy, w czasie której Jenna bawiła się z nieśmiałkiem, Newt jakby przyswajał jeszcze jej słowa, a Jacob stał tam w milczeniu, zagubiony we własnych myślach. W pewnym momencie mugol chciał o coś zapytać, jednak zaraz cała trójka spojrzała nagle w górę, usłyszawszy dziwny dźwięk.
Ktoś zapukał do walizki.
CZYTASZ
Wytresuj sobie węża • Newt Scamander
Fanfiction🐍 Jenna Wharflock nie jest w stu procentach sympatyczną osobą z krystalicznie uczciwą przeszłością. Jednak jeśli już komuś pomaga - a jako magizoolog pomaga najczęściej zwierzętom - robi to dobrze. Jako Ślizgonka jest zdeterminowana osiągnąć każdy...