Jenna tarła swoje oczy nadgarstkami, próbując zmusić je do natychmiastowego wyłapania ostrości. Machnęła różdżką i wyczarowała nią malutką kulkę światła, którą odesłała nad siebie, by rozjaśniała jej drogę.
Podeszła do zegarka wiszącego na ścianie kuchni Newta - wskazywał trzecią dwadzieścia sześć.
- Cholera jasna - mruknęła, po czym westchnęła głęboko, opadając na krzesło, którego zarys ledwo widziała.
Ze snu wyrwały ją liczne koszmary, których nie potrafiła się pozbyć. Widziała śmierć, swoją, Rogera, Carol, Newta, Jacoba, wszystkich, którzy byli jej jakoś bliscy, a nad ciałami ich wszystkich stał Grindelwald, zupełnie niewzruszony, powtarzający, że to przecież dla wyższego dobra. Jenna nie potrafiła wymazać jego zobojętniałej twarzy z myśli, a przejęła się tym wszystkim tak bardzo, że nawet zapomniała już o Martinie, którego wcześniej się obawiała - stwierdziła, że po prostu mu powie, że przedłużyły się jej sprawy z Obskurusem i jakoś to będzie, poza tym Tezeusz miał chronić brata... Teraz nie potrafiła przestać myśleć o tym, że Grindelwald był groźniejszy i że skoro zabił Letę bez mrugnięcia okiem, z nią i innymi może zrobić to samo...
Przywołała do siebie szklankę i zaklęciem nalała do niej wody, czując narastający ból w głowie.
Masując się po skroni, Jenna uniosła nieznacznie głowę, a wtedy ujrzała zbliżające się w jej stronę światło. Chwilę później w kuchni stanął Newt z różdżką rozświetloną zaklęciem Lumos, w którego blasku dziewczyna widziała jego zmierzwione włosy i białą koszulę.
- Newt? - powiedziała zaskoczona. - Co ty tu robisz, obudziłam cię?
W istocie, tak właśnie było. Newt usłyszał, jak Jenna otworzyła drzwi od swojego pokoju i wstał od razu - jakiegoś powodu obawiał się, że chciała uciec.
- Nie, ja... - Obejrzał się za siebie nieznacznie, szukając wymówki. - Łazienka. - Skłamał ostatecznie. - I zobaczyłem światło, to... Czemu ty nie śpisz? - dodał nieporadnie, na co Jenna westchnęła po raz kolejny.
- Zabrzmię jak dziecko, ale mam koszmary. I w ogóle mam jakieś złe przeczucia - odparła pospiesznie. - Muszę to jakoś rozchodzić, bo gapienie się w sufit mnie zabija - dodała, przytulając ręce sama do siebie.
Newt popatrzył na nią, skonfliktowany. Z jednej strony jego nieśmiałość sprawiała, że bał się rozmowy z nią, a z drugiej nie wyobrażał sobie po prostu wrócić do łóżka.
- Może zrobić ci herbaty? - zaproponował, czym natychmiast rozbudził Jennę, która nie spodziewała się takiej propozycji.
- Nie, w porządku, nie przejmuj się mną - powiedziała pospiesznie, kręcąc głową. - Idź spać dalej, ja będę siedzieć cicho.
Newt nie odpowiedział, a jedynie odłożył swoją różdżkę na blacie i zaczął rozglądać się za czajnikiem.
- Herbata nikomu jeszcze nie zaszkodziła - powiedział, znalazłszy czajnik i umieściwszy go pod kranem.
Jenna złapała się za swoje policzki, bo zrobiło się jej cieplej. Nie sądziła, że taka będzie jego reakcja, ale bardzo ją to ucieszyło, więc już nie protestowała. Przymknęła zmęczone powieki i odchyliła głowę do tyłu, a jej zmierzwione włosy opadły za oparcie krzesła, ujawniając jej dekolt, w czarnej koszuli na ramiączkach odkryty zupełnie. Newt przełknął ślinę, a następnie odwrócił wzrok - że też znowu musiała mieć ją na sobie...
Nagle rozległ się huk - Newt zagapił się na tyle, że zbił kubek, do którego chciał wrzucić torebkę z herbatą, a szkło przecięło mu bok dłoni. Scamander syknął z bólu, łapiąc się natychmiast za ranę, z której od razu zaczęła wypływać krew.

CZYTASZ
Wytresuj sobie węża • Newt Scamander
Fanfic🐍 Jenna Wharflock nie jest w stu procentach sympatyczną osobą z krystalicznie uczciwą przeszłością. Jednak jeśli już komuś pomaga - a jako magizoolog pomaga najczęściej zwierzętom - robi to dobrze. Jako Ślizgonka jest zdeterminowana osiągnąć każdy...