41🐍

7K 968 429
                                    

- To co tam, Scamander? - zapytała Jenna, usadawiając się naprzeciwko Tezeusza kilkanaście minut później. Szeroki uśmiech nie schodził jej z twarzy, a gdyby te kilka lat temu na przesłuchaniu wiedziała, że znajdzie się w takiej pozycji, siedziałaby na nim znacznie chętniej.

Tezeusz zmierzył ją wzrokiem. Nadal wyglądał, jakby nie wierzył w to, co widział i kręcił głową sam do siebie. Newt wiedział, że może to się skończyć wojną, a jednak nie chciał powstrzymywać Jenny, bo nie miał nic przeciwko temu, że ktoś dogryzał jego bratu.

- Kopę lat... W końcu możemy pogadać, nie? - dopytywała, zakładając ręce. Siedziała wciąż w swojej piżamie i nie zamierzała jej na razie zmieniać. Czerwony jak burak Newt udawał, że robi coś przy kuchence.

- Jak ty tu w ogóle trafiłaś? - zapytał, choć doskonale znał odpowiedź.

- Twój brat mnie lubi. Z wzajemnością - odparła, sprawiając, że uszy Newta zaczerwieniły się jeszcze bardziej. - Ty mnie nie lubisz i też z wzajemnością, wszystko się zgadza.

- To przez ciebie wpakował się w te wszystkie kłopoty?

- Nie, ja... - zaczął Newt, odwracając się nagle, ale Jenna wcale nie potrzebowała obrony.

- Oj, wypraszam sobie! - odgryzła się, uderzając pięścią w stół. - Było zupełnie na odwrót, a ty mógłbyś się uczyć od brata.

- A co z twoimi powiązaniami z mafią, co? Pochwaliłaś się tym? - warknął Tezeusz, na co Jenna prychnęła.

- Tyś mafię widział, Scamander.

- No ty na pewno, skoro jesteś jej częścią - odgryzł się Tezeusz, wyraźnie zadowolony z siebie. Jenna odruchowo kopnęła w stół, a następnie wstała.

- Zrobiłbyś coś dobrego, Scamander, a nie skupiał się na...

- Nie kłóćcie się, proszę - przerwał jej Newt, wreszcie podchodząc do nich. Obawiał się, że oboje wyjmą zaraz różdżki.

- To ona się nie kontroluje, nic się nie zmieniła! - argumentował Tezeusz.

- Ja?! Ja się nie kontroluję?! A ty, cholerny...

- Jenna - przerwał jej Newt ponownie. Dziewczyna spojrzała na niego, a jej twarz od razu złagodniała. Wzięła głęboki wdech i usiadła z powrotem.

- Racja, racja, nie warto - powiedziała, przejeżdżając dłonię przez włosy. - To twój dom, jeśli tak chcesz, już się uciszam. Ale gdybyśmy wyszli na zewnątrz...

Tezeusz i Jenna wymienili spojrzenia, którymi chcieli zabić się nawzajem.

- To ja zrobię śniadanie - powiedział Newt, chcąc w ten sposób złagodzić atmosferę.

- Nie, Newt, ja zrobię. - Jenna zerwała się na równe nogi.

- Nie, nie musisz, naprawdę...

- To w ramach podziękowania. Zresztą, lepiej nie siedzieć z... Pewnymi osobami przy jednym stole. - Posłała Tezeuszowi kolejne, obrzydzone spojrzenie, a następnie podeszła do blatu. - Lubisz omlety? Podobno robię całkiem niezłe - dodała, patrząc już na Newta i uśmiechając się szeroko.

- Tak... - odparł niepewnie, starając nie patrzeć się za wiele na jej piżamę. Jenna wtedy z entuzjazmem otworzyła lodówkę i zabrała się za przygotowywanie dania.

Tezeusz pokręcił głową, sądząc, że śni. Był pewien, że dziewczyna próbowała rozkochać w sobie jego brata w jakichś niecnych celach, zapewne na zlecenie mafii, z którą wiedział, że niegdyś współpracowała. Przesłuchiwał ją wcześniej, znał jej historię z przemytami zwierząt i przewidywał, że to dlatego celowała w jego brata. Obiecał sobie ją prześwietlić.

Wytresuj sobie węża • Newt ScamanderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz