Po lekcjach wyszłam ze szkoły wzdychając ciężko. Parkera nie było dziś w szkole co wywołało u mnie niepokój. Intuicja kazała mi iść do niego i tak zrobiłam mimo tego, że byłam na niego zła.
********
Zapukałam ale nikt nie otworzył, weszłam na schody przeciw pożarowe zaglądając przez okno. Zobaczyłam Spider-Mana gdy ten zdjął maskę zakryłam usta dłonią to był Peter. Chciałam zejść przez przypadek trąciłam nogą doniczkę. Chciałam znaleźć się w domu zamknęłam oczy oczekując na głos znajomego jednak tak się nie stało.
Otworzyłam powieki będąc w swoim pokoju zamrugałam kilka krotnie nie dowierzając. Właśnie przed chwilą uświadomiłam sobie, że umiem się teleportować. Kolejna zdolność którą muszę opanować. Westchnęłam głośno rzucając się na łóżko rozmyślając nad tym ile pracy nad sobą będę miała.
********
Zbliżał się już wieczór siedziała przy książkach aż do mojego pokoju ktoś nie zapukał.
-Jakiś młodzieniec do ciebie - Zaczęła matka
Wstałam schodząc na dół w ganku stał Parker. Zerknęłam na matkę odchodzącą w stronę kuchni, podeszłam do znajomego.
-Możemy porozmawiać?-Spytał przybity
-Tak- Mówiąc to ubrałam buty a na siebie narzuciłam kurtkę
Wyszliśmy chwilę idąc w milczeniu
-O czym chciałeś porozmawiać? To chyba pilne skoro przyszedłeś aż pod mój dom -Stwierdziłam zerkając na niego.
-Okłamałem cię z tą prezentacją, przepraszam miałem dużo spraw na głowie zapomniałem o tym.
-Rozumiem ale to nie powód do kłamstwa mogłeś powiedzieć prawdę- Odpowiedziałam patrząc przed siebie
-Nie chciałem żeby było ci przykro-Stwierdził a ja czułam na sobie jego wzrok
-Nie jestem z porcelany - Prychnęłam-I nie mam pięciu lat żeby obrażać się za takie rzeczy nie jesteśmy w przedszkolu-Ten się uśmiechnął
-Mam wolny wieczór może poprawimy tą prezentację? - Spytał niepewnie
-Zgoda
********
Brunet siedzi przed moim biurkiem przeglądając prezentację. Do pokoju weszła mama zostawiając nam dwa kubki herbaty po czym opuściła pokój.
-Często masz gości? -Przerwał ciszę chłopak
-Rzadko
-Dlaczego? Jesteś śliczna do tego popularna nie masz tłumów w pokoju? - Spytał zaskoczony
-Jedyna osoba która tu przychodzi to Sofia, nie jestem ufna wobec innych dlatego nie znoszę kłamstw.-Odparłam zgodnie z prawdą
-Czyli jesteś samotniczką?-Bardziej stwierdził niż spytał
-Po części lubię towarzystwo, ale mój dom to strefa do której wpuszczam zaufane osoby - Mówiąc to przewróciłam kartkę w podręczniku od historii.
-Czyli mi ufasz? - Zdziwił się
-Po części tak
-Dlaczego po części?- Dopytał
-Powiedzmy, że jeszcze cię dobrze nie znam, z resztą o niektórych sprawach nie mówię nikomu - Spuściłam wzrok na swoje ręce moc to jedyny sekret przed mamą i Sofie
-Przepraszam - Odparł szczerze
-Nie masz za co, każdy ma sekrety-Chłopak chwilę mi się przyglądał
-A jakie mam ja? - Spytał wzdychając
-Masz dość szkoły i tego co robisz po lekcjach, może pracujesz lub udzielasz się charytatywnie nie mam pojęcia ale ciężko ci to połączyć
-Skąd wiesz, że robię coś po szkole?-Spytał zaciekawiony
-Przychodzisz niewyspany lub zmęczony na lekcje to widać
-Po tobie nie widać, że masz dużo zajęć chyba- Powiedział niepewnie
-Tak chodzę na samoobronę z Sofie po pięciu latach w końcu mi się przydała - Zaczęłam wracając wspomnieniami kilka tygodni wcześniej
-Ktoś cię zaatakował? - Spytał siadając obok mnie
-Kilka tygodni temu poszłam z przyjaciółką na imprezę, wszystko było fajnie do puki nie zgubiłam Sofie. Gdy poszłam jej szukać do toalety usłyszałam krzyki i strzały tak strasznie się bałam o Sofie. Wybiegłam na salę i znalazłam ją kucającą z innymi przy ścianie. - Westchnęłam głęboko - Przede mną stał jakiś świr z bronią
-To normalne, że się bałaś-Stwierdził patrząc na mnie
-Nie bałam się o siebie tylko o innych grałam na czas kiedy Sofia zgasiła światło zaatakowałam tego mężczyznę zabierając mu broń. Słyszałam kroki i krzyk mojej przyjaciółki myślałam, że ją złapali ale okazało się, że zaprowadził część sali do toalety. Czułam się wtedy dziwnie przede mną stała trójka przestępców. A ja nie myślałam o tym, że mogą mi coś zrobić. Tylko o tym żeby nie skrzywdzili reszty ludzi, miałam w rękach broń kazali mi ją rzucić.-Uśmiechnęłam się lekko-Rozładowałam ją i rzuciłam w kierunku wyłącznika światło zgasiło się. A ja zaatakowałam dwóch z nich, nagle światło się zapaliło a przede mną stał kapitan Ameryka. Olałam go biegnąc do Sofie i gdyby Spider-Man nie odciągnął mnie na bok, pewnie staranował by mnie tłum. - Widziałam jak Peter się uśmiecha.
-Nie słyszałem tej historii w szkole-Stwierdził zaskoczony
-Bo to sprawa o której nikt oprócz Sofie i mamy nie wie zachowasz to w tajemnicy? - Spytałam patrząc na niego
-Masz moje słowo-Chłopak niepewnie obiło mnie ramieniem, po czym znowu wróciliśmy do poprawiania prezentacji.
CZYTASZ
Obca
FanfictionMieszkała z matką w Nowym Jorku. Od roku szukała bazy Avengers. Przez co wracała wieczorami do domu tłumaczyła się wtedy, że musiała się przejść i pomyśleć. Nie chciała żeby matka dowiedziała się o jej poszukiwaniach. A szczególnie o tym co odkryła...