Iron men stanął za czarodziejem zgodnie z naszym planem obserwowałam całe zajście w każdej chwili gotowa wkroczyć gdyby coś miało pójść nie tak.
-Zabije twojego przyjaciela w sekundę-Odezwał się
-Tak naprawdę nie jesteśmy przyjaciółmi ratuje go tylko w ramach zawodowej uprzejmości,
-Nikogo nie ratujesz, twoje moce są żałosne w porównaniu z moimi
-Za to młody widział więcej filmów - Stark wystrzelił rakietę a czarodziej wyleciał przez statek.
Doktor Strange poleciał w kierunku dziury Spider-Man go złapał, a gdy znajdowali się na dole z jego pleców wyrosły metalowe pajęcze odwłoki dzięki którym nie wylądował w przestrzeni kosmicznej. Spojrzałam na nich wzięłam głęboki wdech i puściłam się konstrukcji. Gdy wylądowałam poza statkiem złapałam doktora i przeteleportowałam go na statek, spadliśmy na ziemię za to Stark zaspawał dziurę. A Peter podał mi dłoń pomagając wstać.
-Musimy zawrócić ten statek - Zaczął Strange
-Ta teraz to chce do mamusi ekstra - Powiedział sarkastycznie Iron man
-Przede wszystkim chce chronić kryształ-Kontynuował doktor
-A ja chce żebyś mi podziękował już dajesz-Ciągnął Stark
-Za co?, za wystrzelenie mnie w próżnię?-Spytał oburzony czarodziej
-Kto ci ocalił ten czarodziejski tyłek - Zaczął Stark - Ja - Zaczęli się kłócić a ja wywróciłam na to oczami jak z dziećmi
-Pojęcia nie mam jak ty i twoje ego mieścicie się w jednym skafandrze-Zaczął poważnie Strange
-Przyznaj trzeba było zrobić tak jak ci kazałem, kazałem ci się wycofać odmówiłeś-Kontynuowali swoją kłótnie
-Wiem, że to może być szokujące ale nie pracuje dla ciebie-Ciągnął doktor
-I dlatego jesteśmy miliardy kilometrów od ziemi w latającej oponie-Odpowiedział oburzony Tony, a ja westchnęłam patrząc na niego
-Statku kosmicznym - Wtrąciłam
-Bez wsparcia - Dodał Stark a ja zmierzyłam go wzrokiem
-Ja jestem wsparciem - Dodał Peter
-Nie wagarowiczem, daj dorosłym pogadać-Ugryzłam się w język żeby nie wybuchnąć
-Przepraszam bo trochę nie rozumiem tej waszej relacje - Zaczął doktor patrząc to na starka to na Petera - Kto to jest jakiś twój pociotek? - Prychnęłam opierając się o ścianę
-Nie tak w ogóle jestem Peter - Zaczął wyciągając do niego rękę
-Doktor Strange
-A tylko kryptonimy jasne, Spider-Man w takim razie- Wywróciłam oczami obracając sztylet Loki'ego w dłoni
-Ten statek sam koryguje kurs jesteśmy na autopilocie-Odezwał się Tony
-A da się przejąć stery? Wrócić do domu? Stark?!-Spytał doktor
-Tak-Kontynuował Iron man
-Umiesz wrócić na ziemię?-Ciągnął Strange
-Tak, słyszę tylko nie wiem czy powinniśmy-Odparł zamyślony Tony
-Thanos pod żadnym pozorem nie może dostać w ręce kamienia czasu, kolego ty chyba nie do końca pojmujesz jaka jest stawka-Zaczął wkurzony doktor a ja podrzuciłam sztylet w górę łapiąc go
-Nie to ty najwyraźniej nie pojmujesz, że Thanos siedzi mi w głowie od sześciu lat odkąd zaatakował nowy Jork a teraz wrócił i nie bardzo wiem co robić, nie jestem pewien czy lepiej walczyć na jego terenie czy na naszym ale sam widziałeś co oni wyczyniają do czego są zdolni wiadomo, że Thanos nie spodziewa się wizyty więc tak twierdzę że, kontratak jest lepszy doktorku jaka diagnoza?-Spytał Tony
-No dobra Stark lecimy do niego, ale jedno musisz zrozumieć jeśli będę musiał wybierać ratować was czy kryształ czasu to bez wąchania zostawię was na pewną śmierć nie mam wyjścia bo od tego zależy los wszechświata-Wyjaśnił poważny doktorek, Loki mi o nim wspominał to on wskazał im drogę do Odyna na wspomnienie przyjaciela poczułam ukłucie w klatce piersiowej
-Świetnie, grunt, że wiemy na czym stoimy jasna sprawa, dobra młody - Ten dotknął jego ramienia - Witaj w Avengers'ach
-Czekaj on nie był z wami? W składzie?-Spytałam zdziwiona chowając broń
-Avengers się rozpadło po twoim zniknięciu, gdy ty latałaś z kosmiczną ferajną-Spojrzałam na niego ostro, teleportując się przed nim
-Loki wstrzyknął mi eliksir przez który pojawiłam się w Asgardzie razem z resztą ocaliłam asgarczyków.-Powiedziałam spokojnie chodź czułam jak nerwy mi puszczają- Byłam świadkiem jak Thanos wybija ocalałych, byłam tam widząc jak dwoje Avengersów sobie nie radzi.-Powiedziałam podniesionym głosem- Walczyłam z nim ale nie powstrzymałam go przed zamordowaniem Loki'ego, Heimdall'a oraz Thora który nie dał się uratować!!!-Warknęłam zła- Teraz pewnie jego ciało lata w przestrzeni kosmicznej.-Spojrzałam na niego z wyrzutem - Nie latałam z ferajną byłam na wojnie i widziałam więcej krwi niż ty przez całe swoje życie więc nie traktuj mnie jak dziecka!.
Zapadła między nami Cisza usiadłam gdzieś z boku opierając głowę o ścianę.
CZYTASZ
Obca
FanfictionMieszkała z matką w Nowym Jorku. Od roku szukała bazy Avengers. Przez co wracała wieczorami do domu tłumaczyła się wtedy, że musiała się przejść i pomyśleć. Nie chciała żeby matka dowiedziała się o jej poszukiwaniach. A szczególnie o tym co odkryła...