Po lekcjach chłopak ze stołówki wyszedł za mną, ze szkoły. Ruszyłam w stronę domu Parker'a a ten mnie dogonił.
-Odczep się - Zaczęłam a ten się uśmiechnął
-Nawet nie zdążyłem się przyczepić - Zaczął uśmiechając się jak wariat
-Nie łaź za mną!-Krzyknęłam na niego zła
-Bo co? Nie przegram zakładu bo udajesz świętą- Byłam wściekła starałam się kontrolować na szczęście między nami pojawił się Spider-Man.
-Hej kolego masz jakiś problem? - Spytał czarnowłosego zerkając na mnie, ten otworzył szerzej buzię
-Mogę zdjęcie chłopacy mi nie uwierzą-Zaczął podekscytowany
-Masz dać tej dziewczynie spokój-Powiedział poważnie patrząc na niego zły
-A wtedy zrobisz ze mną zdjęcie?- Spytał uśmiechnięty chłopak
-Tak-Odparł a chłopak uwiesił się na szyi Spider-Man'a
Odeszłam od nich, a po kilku minutach pukałam już do domu Petera ten po jakimś czasie mi otworzył.
-Dove? - Spytał zdziwiony
-Przepraszam, nie powinnam na ciebie krzyczeć - Powiedziałam a moje oczy się zaszkliły.
Chłopak wziął mnie pod ramię prowadząc do pokoju usiadłam z nim na łóżku.
-Powiesz mi co się stało? - Spytał łagodnie
-W piątek dowiedziałam się kim jest mój ojciec wczoraj się z nim widziałam.-Odparłam patrząc przed siebie
-Powiedział ci coś? Co cię uraziło?-Spytał cały czas mi się przyglądając
-Nie dziwię się, że zerwali. Traktuje mnie jak małe dziecko od dawna nad czymś pracowałam to dla mnie bardzo ważne. A on stwierdził, że to głupi pomysł.-Po moim policzku spłynęła łza którą starłam- Bo jestem tylko dzieckiem, był wtedy w klubie jak skopałam tych bandziorów i uważa, że to było nieodpowiedzialne. - Skończyłam swój monolog opierając się o jego ramię
-Nie wiem co powiedzieć Dove-Brunet chwile się zastanawiał- Może spróbuj nawiązać z nim rozejm?
-Mam z nim rozejm, ale i tak uważa mnie za bezbronną zagubioną dziewczynkę-Po moim policzku spłynęły kolejne łzy.
-Spójrz na mnie Dove-Jak powiedział tak zrobiłam - Nie ważne co powie jesteś mądra, odważna i silna wytrzymasz to. Z resztą jeśli jeszcze raz doprowadzi cię do takiego stanu stłukę go na kwaśne jabłko.-Uśmiechnęłam się do bruneta
-Jesteś najlepszy - Mówiąc to przytuliłam się do niego odpływając po chwili
********
Perspektywa Petera ParkeraDove śpi od dobrych dwóch godzin, zbliża się osiemnasta miałem być o tej godzinie w bazie. Ale jedna nieobecność nic nie zaszkodzi nie zostawię jej samej. Moje rozmyślenia przerwał telefon....
-Parker gdzieś ty się zapodział? - Spytał Pan Stark
-Nie będzie mnie dzisiaj wypadła mi ważna sprawa-Mówiąc to spojrzałem na dziewczynę
-W piątek musisz się zjawić obowiązkowa reszta też będzie, muszę wam przedstawić nowego członka zespołu-Powiedział poważnie
-Dobrze będę- Stark się rozłączył a ja przyglądałem się blondynce była rzadkim okazem kogoś pięknego, inteligentnego i odważnego na raz ale czy istnieją ideały, nie sądzę ale ona już tak.
********
Perspektywa WendyWróciłam do domu czekając na córkę chciałam jej wszystko wyjaśnić, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć nie zobaczyłam Dove tylko Stevena.
-Czego chcesz? - Spytałam trzymając nerwy na wodzy
-Ja w sprawie Dove odnalazła mnie i.. - Przerwałam mu
-Powiedziała mi o wszystkim wczoraj, za kogo się uważasz chciałeś ją wyprzedzić? Nic się nie zmieniłeś - Powiedziałam zaciskając rękę w pięść
-Nie możemy dopuścić żeby dołączyła do Avengers to niebezpieczne...
-Umie się bronić-Broniłam jej zawzięcie
-A co jeśli coś jej się stanie? - Odparł spokojnie
-Da sobie radę zadbałam o to - Westchnęłam załamana- Dopiero ją poznałeś a już chcesz ją ograniczać
-Gdzie ona jest?-Spytał zaglądając do środka domu
-Jeszcze nie wróciła ze szkoły...
-Mogło jej się coś stać! Nie pomyślałaś o tym?! - Podniósł na mnie głos, nie dam się tak traktować
-Nasza relacja polega na zaufaniu a ty - Dźgnęłam go palcem w tors-Praktycznie nikomu nie ufasz. Wiedziałam, że kiedyś w końcu na siebie wpadniecie, ale chciałam żeby żyła przez jakiś czas normalnie. Jest szczęśliwa jeśli odbierzesz jej szczęście pożałujesz.
Ten spojrzał na mnie z wyrzutem po czym odszedł.

CZYTASZ
Obca
ФанфикMieszkała z matką w Nowym Jorku. Od roku szukała bazy Avengers. Przez co wracała wieczorami do domu tłumaczyła się wtedy, że musiała się przejść i pomyśleć. Nie chciała żeby matka dowiedziała się o jej poszukiwaniach. A szczególnie o tym co odkryła...