Po kilku minutach siedziałam na kanapie obok Stark'a .
-U zarania wszechświata nie istniało nic a potem bum wielki wybuch wyrzucił w dziewiczy kosmos sześć kryształów o niewyobrażalnej mocy każdy z kamieni nieskończoności kontroluje inny aspekt stworzenia -Wyjaśnił Wong
Niebieska wizualizacja kamienia zabłysła-Przestrzeń - Odezwał się doktor, czerwony zabłysł - Rzeczywistość - Różowy - Moc - Zabłysł pomarańcz - Dusza - Oraz ostatni żółty - Umysł i czas mówiąc to Doctor Strange pokazał zielony kamień ukryty w medalionie na jego szyi.
-Jak się nazywa ten drań?- Spytał Tony witając
-Thanos - Odparł Banner-Jest jak kosmiczna zaraza najeżdża planetę niszczy rabuje a na koniec zabija połowę mieszkańców, on nasłał Loki'ego, atak na nowy Jork to jego robota
-Wszystko jasne -Zaczął Stark - Kiedy tu będzie?
-Trudno powiedzieć-Kontynuował Banner
-Go tu nie będzie - Odezwałam się wstając - Wyślę sługusów.. - Bruce wciął mi się w słowo
- Ma kamienie mocy i przestrzeni, już to czyni go najsilniejszą istotą we wszechświecie-Przerwałam mu
-Nie jest najpotężniejszy nie teraz -Odezwałam się bawiąc się iskrami w mojej dłoni a banner kontynuował
-Jeżeli dorwie się do wszystkich sześciu kryształów to...-Przerwał mu brunet
-To doprowadzi wtedy do zagłady na skalę dotychczas niewyobrażalną- Wciął się doktor
-Stary czy ty musisz wyrażać się jak słownik?, -Spytał Tony przytrzymując się jakiemuś wysokiemu naczyniu jedną ręką a drugą łapiąc się za kostkę rozciągając nogę.
-A ty musisz się rozciągać na kotle przeznaczenia?-Spytał lekko poddenerwowany tonem Starka i wcale mu się nie dziwie sprawa była poważna a ten rzucał jakieś kąśliwe uwagi.
-Tak to się nazywa? - Doktor Strange uderzył go w rękę przez co ten puścił kocioł - Tym razem ci odpuszczę - Powiedział poważnie tony - Skoro Thanos potrzebuje sześciu to wywalmy ten pod place i z głowy
-Nie da rady - Zaczął Strange
-Ślubowaliśmy chronić kamień czasu za wszelką cenę - odezwał się Wong
-A ja, że nie tknę lodów ale w cukierni koło mnie nazwali smak na moją część i....-Doktor mu przerwał a Stark się skrzywił
-Waniliowe tony batony - Odpowiedział Doktor
-O dobre -Odpowiedział Tony
-Odbijają się trochę - Odparł czarodziej a jego asystent mu zawtórował
-A najlepsza jest Hulka kulka z posypką-Zaczął mężczyzna przy tuszy
-Są takie? - Spytał Bruce
-Nie ważne - Zaczął Stark - Rzecz w tym, że wszystko się zmieni
-Zapewniam, że nasze zasady nie zmieniają się nigdy a kamień może nam dać przewagę w walce-Odpowiedział poważnie doktor
-Tak ewentualnie jemu jeżeli nam coś pójdziemy nie tak -Odpowiedział poważnie Tony a ja ruszyła w stronę okna
-Jeśli nie przyłożymy się do pracy - Zaczął doktor a Stark mu przerwał jak z dziećmi pomyślałam a ja tu jestem najmłodsza
CZYTASZ
Obca
FanficMieszkała z matką w Nowym Jorku. Od roku szukała bazy Avengers. Przez co wracała wieczorami do domu tłumaczyła się wtedy, że musiała się przejść i pomyśleć. Nie chciała żeby matka dowiedziała się o jej poszukiwaniach. A szczególnie o tym co odkryła...