Po kilku godzinach jazdy byłam już na zupełnym odludziu. Zobaczyłam las i tabliczki z napisem "Teren prywatny wstęp zabroniony".
Wyciągnęłam z plecaka mapę zaznaczając na niej to miejsce krzyżykiem, schowałam pergamin do plecaka odjeżdżając w stronę domu.
********
KILKA GODZIN PÓŹNIEJ
Zbliżała się północ a ja kończyłam tą cholerną prezentacje przesłałam ją Peter'owi. Po czym położyłam się spać, ponieważ rano miałam zamiar zbadać prywatny las gdzie mogła znajdować się baza Avengers.
********
SOBOTA RANOPrzebrałam się i gotowa na przejażdżkę odjechałam z przed domu. Wcześniej pisząc mamie wiadomość, że idę się przejechać i powinnam wrócić za kilka godzin.
********
Wjechałam motorem do lasu ukrywając go i kask w krzakach, ubrałam czarną maskę po czym ruszyłam biegiem przed siebie. Zapomniała bym wspomnieć oprócz dziwnego fioletowego światła mam też super regenerację oraz super szybkość. Po godzinie biegu byłam na skraju lasu zobaczyłam polanę a za nią dużej wielkości budynek wyjęłam mapę zaznaczając krzyżykiem to miejsce.
Po czym wróciłam do domu mając zamiar wrócić tu w następny weekend.
********
Praktycznie cały dzień przesiedziałam w pokoju w oczekiwaniu na odpowiedź Parker'a na maila. Ale nic nie otrzymałam zmęczona tym wszystkim postanowiłam zabrać się za obmyślanie jak wejść na teren i nie zrobić awantury wokół swojej osoby.********
Weekend minął mi szybko w niedzielę miałam trening więc praktycznie cały dzień spędziłam z Sofie. Aktualnie jest pora lanczu dziewczyna uprzedziła mnie, że nie przyjdzie do szkoły już wczoraj. Zabrałam tace rozglądając się po pomieszczeniu dostrzegłam Parkera gapiącego się na mnie postanowiłam się dosiąść do niego i Ned'a.
Siedząc naprzeciwko niego miałam ochotę wykrzyczeć mu to, że przez cały weekend nie odpowiedział na maila.
-To co Parker laptop ci nie działa? - Spytałam mocząc frytkę w keczupie
-Działa - Powiedział zaskoczony
-A poprawiłeś prezentacje ?-Dopytałam ciekawa
-Tak - Miałam przeczucie, że kłamie
-Na trzydziestym slajdzie zrobiłam błąd poprawiłeś go? - Mówiąc to zjadłam frytkę
-Pewnie - Uśmiechnęłam się lekko wiedziałam, że kłamie slajdów było tylko dwadzieścia
-Wracając-Powiedział wolno Ned patrząc to na mnie to na Parkera-Makieta jest gotowa muszę tylko ją bardziej dopracować
Kiwnęłam głową biorąc się za jedzenie nie mogłam uwierzyć Peter mnie okłamał a wydawał się dobrym chłopakiem.
********
Po powrocie do domu ubrałam strój do jazdy na motorze nałożyłam kask i jechałam po ulicach Nowego Jorku.
********
NASTĘPNEGO DNIA W SZKOLE
Stoję właśnie przy szafkach chowając niepotrzebne podręczniki. Wczoraj wróciłam przed północą więc byłam mimo swoich super zdolności zmęczona, nie tyle co fizycznie jak psychicznie. Całą wczorajszą drogę zastanawiałam się dlaczego Peter mnie okłamał więc dziś postanowiłam to wyjaśnić na lanczu.
********
Rozejrzałam się po stołówce nie widząc nigdzie Parkera. Moja przyjaciółka wyjechała na tydzień do ojca we Włoszech, więc była zwolniona z lekcji a ja zostałam sam. Z rozmyśleń wyrywała mnie ciemnowłosa dziewczyna.
-My się jeszcze nie znamy jestem Michelle Jones ale mówią mi "MJ".
-Kojarzę cię-Powiedziałam przyglądając się dziewczynie-Jestem Dove Cameron -Dziewczyna szerzej się uśmiechnęła
-Chciałam zaprosić cię do stolika z moimi znajomymi to jak? - Rozejrzałam się jeszcze raz nie widząc mojego celu przytaknęłam.
CZYTASZ
Obca
FanfictionMieszkała z matką w Nowym Jorku. Od roku szukała bazy Avengers. Przez co wracała wieczorami do domu tłumaczyła się wtedy, że musiała się przejść i pomyśleć. Nie chciała żeby matka dowiedziała się o jej poszukiwaniach. A szczególnie o tym co odkryła...