W końcu Loki wyszedł wykręcając się z pilnowania jego zdaniem małego potwora. Wywróciłam tylko oczami sięgając po książkę i tak od trzech godzin czytam już drugi tom serię książek o zielarstwie. Dla innych może przynudzam, ale minie to ciekawi jest tu pełni zastosowań na przykład zwykłej pokrzywy do celów leczniczych jak i innych ziół.
Z lektury wybiło mnie pukanie do pokoju do środka wszedł Bruce.
-Za chwilę obiad - Kiwnęłam głową a ten wyszedł
Podniosłam się patrząc na łóżko mała powoli się wybudzała idealne wyczucie czasu Diano, pomyślałam odkładając książkę na stolik nocy. Po czym odkryłam małą która zawiesiła mi się na szyję.
-Chce do mamy i czary mary - Zażądała a ja wstałam i razem wyszłyśmy do wyjścia. W jednej dłoni pojawiła mi się fioletowa kula rozbiłam ją o podłogę. A drobinki światła kierowały się razem z nami do salonu. Co spowodowało u dziewczynki uśmiech na twarzy.
********
Weszłyśmy do salonu a światełka zniknęły gdy zgięłam dłoń w pięść. Postawiłam małą na ziemi zauważyłam, że stuł był już nakryty. Młoda pobiegła do matki która kiwnęłam głową w znak wdzięczności. Pomachałam do młodej opuszczając pomieszczenie.********
Weszłam do kuchni bawiąc się w dłoni fioletowymi iskrami.
-Dove! - Krzyknął Banner a ja spojrzałam na nakryty już stuł - Siadaj - Kiwnęłam głową a iskry zniknęły
Usiadłam między Banner'em a Heimdall'em. Naprzeciw mnie siedział Thor a na przeciw naukowca jego brat. Zaczęłam jeść co jakiś czas włączając się w rozmowę.
-Ciekawe co u Natash'y - Westchnął Banner a reszta spojrzała po sobie. Zerknęłam na Loki'ego który kręcił przecząco głową uśmiechnęłam się a ten się załamał.
Zamknęłam oczy skupiając swoje myśli na kobiecie, poczułam jak rozpadam się na cząsteczki po czym znowu składam się w całość. Otworzyłam powieki stałam przy ogromnym stole gdzie czarna wdowa przeglądała jakieś dokumenty.
-Powiesz Steven'owi, że wszystko u mnie w porządku? - Spytałam a ta spojrzała na mnie niedowierzając podeszła do mnie przytulając - Udusisz mnie Romanoff -Powiedziałam rozbawiona a ta się odsunęła.
-Ty żyjesz o mój Boże młody nie zmyślał-Powiedziałam przyglądając się mi
-Oczywiści, że nie będę na ziemi za dwa dni jak nie szybciej - Odpowiedziałam wesoła - Jak się czujesz? - Spytałam patrząc na kobietę
-W porządku oprócz tego, że Tarcza oraz Hydra nas ścigają ale jakoś sobie poradzimy-Wyjaśniła-A co tam u ciebie? - Dopytała uśmiechając się do mnie
-A po staremu oprócz wojny w asgardzie , rewolucji na jednej z planet i uratowaniu reszty asgardczyków - Odpowiedziałam dumna ze swoich dokonań
-Jesteś zdolna - Syknęłam z bólu czując truciznę w żyłach zabije tego pajaca - Co ci jest? - Spytała zmartwiona
-Muszę już wracać - Powiedziałam uśmiechając się smutni do blondynki - A zanim to się stanie mam dla ciebie nowinę
-Jaką? - Spytała zaciekawiona
-Bruce żyje przez te kilka lat był na jednej z planet jako Hulk, zanim spytasz wszystko u niego w porządku, tęskni za tobą - Ta zaniemówiła
-Nie do wiary- Powiedziała zaskoczona a do pomieszczenia wszedł mój ojciec
-Dove? - Mówiąc to upuścił kubek który rozbił się na drobny mak. Ten nie zwrócił na to uwagi idąc szybkim krokiem w moją stronę i mnie obejmując - Żyjesz - Szepnął mi do ucha
-Tak żyje, ale muszę już iść do zobaczenia tato - Po tych słowach rozpłynęłam się w powietrzu
********
Pojawiła się przy stole wzdychając ciężko. Wszyscy wgapiali się we mnie co mnie trochę denerwowało.-Nie gapcie się tak - Powiedziałam a ci wrócili do jedzenia- Bruce - Zaczepiłam go a ten na mnie spojrzał-U Nat wszystko gra - Ten pokiwał głową wracając do jedzenia.
CZYTASZ
Obca
FanfictionMieszkała z matką w Nowym Jorku. Od roku szukała bazy Avengers. Przez co wracała wieczorami do domu tłumaczyła się wtedy, że musiała się przejść i pomyśleć. Nie chciała żeby matka dowiedziała się o jej poszukiwaniach. A szczególnie o tym co odkryła...