Spacerowałam już kilka godzin w końcu stwierdziłam, że wrócę na statek wygarnąć mu za to jak się zachował.
********
Weszłam do pokoju chłopaka stojącego przy szafce z książkami.
-Skąd miałeś pierścionek? - Zadałam nurtujące mnie pytanie
-Nawet nie wiem - Zaczął a ja mu przerwałam
-Kłamiesz, jesteś najgorszym przyjacielem jakiego miałam. Bawi cię pewnie sytuacja z wczoraj co? Chciałeś żebym zastanawiała się co się wydarzyło? Czy po prostu masz jakieś urojenia? Nie jesteśmy już przyjaciółmi a takie żarty mnie nie śmieszą. Szczególnie w sytuacji jakiej się znajduje.-Ten spojrzał na mnie zaskoczony
-Że co proszę? - Spytał
-Jesteś tępy - Odparłam - Skąd w ogóle pomysł na tak debilny żart? Od teraz się do mnie nie zbliżaj nie będę grała w twoje chore gierki
-Jesteś szurnięta? Też byłem pijany, ale żart był zabawny przyznaj? - Spytał a ja spojrzałam na niego ostro
-Nie zbliżaj się do mnie więcej wariacie - Obróciłam się odchodząc
********
Stoję przed statkiem czekając na resztę mam na sobie białą sukienkę oraz mocniejszy makijaż ze statku wyszedł Thor, oraz Banner i Heimdall.
Ruszyliśmy razem do klubu gdzie znowu zauważyłam plakat z moją podobizną kobietą na nim była tak samo ubrana jak ja teraz.
-To trochę niepokojące - Stwierdziłam pokazując reszcie plakat
-To Afrodyta - Zaczął Heimdall - Nikt jej nie widział od tysiącleci najwidoczniej tu była po raz ostatni
-Kolejka dla nas - Zaczął Thor stuknęliśmy się kieliszkami po chwili je opróżniając. Bruce się skrzywił a ja uśmiechnęłam się na ten widok. Przy barze stał ten sam mężczyzna co wczoraj
-Afrodyto miło cię widzieć - Zaczął - Dziwne, że tak szybko wytrzeźwiałaś, myślałem, że wrócisz za kilka lat jak ostatnio - Zaczął - Skoro nie ma tamtego typka powiedz mi co tam u ciebie oprócz tego co wczoraj zaszło zgaduje się wszystko już wyjaśniłaś?
-Tak, to był tylko głupi żart po pijaku jak zwykle. Ale nie nazywam się Afrodyta i do cholerny dlaczego każdy mnie z nią myli? - Spytałam rozglądając się
Ten wyszedł na zaplecze wracając z plakatem i starymi zdjęciami położył je przede mną. Chwyciłam jedno z nich widząc dziewczynę bardzo do mnie podobną.
-To nie ja - Skrzywiłam się
-To najwidoczniej jesteś jej sobowtórem - Stwierdził barman
-Najwidoczniej jesteśmy tylko do siebie podobne - Poprawiłam go - Dobra koniec tematu
********
Po kilku kolejkach wyciągnęłam banera na parkiet. Ten był już wstawiony więc świetnie się bawił z resztą uśmiechnęłam się na ten widok.
********
Perspektywa Peter'a Parker'aNie widziałem Dove od prawie miesiąca co coraz bardziej mnie niepokoiło. Postanowiłam coś zrobić zadziałać. Domyślałem się, że może odeszła z Avengersów jak jej ojciec i pokłóciła się z Tony'm. Ale wątpię w tą wersie bardzo chciała tam być i nawet ze względu na ojca nie odeszła by.
Wybrałem numer jej przyjaciółki oczekując, że dowiem się czegokolwiek. Nawet tego, że wyjechała bez słowa.
-Halo? - Spytała smutna dziewczyna
-Cześć tu Peter Parker jesteś przyjaciółką Dove i zapewne wiesz coś o mnie. Ale to nie istotne powiedz mi co się z nią dzieje nie odbiera, nie przychodzi do szkoły...
-Nie udawaj, że nie wiesz-Powiedziała przybita-Stark pewnie ci powiedział
-Nic mi nie mówią, proszę powiedz co się z nią dzieje, wyjechała?
Przez co najmniej minutę w telefonie była cisza. A ja czekałem z niecierpliwością na jakikolwiek dźwięk.
-Dove - Powiedziała wzdychając - Ona - Ta zaszlochała-Jej już nie ma....
-Jak to nie ma, wyjechała tak? - Spytałem zniecierpliwiony
-Ona nie żyje - Zamurowało mnie
-To niemożliwe.. - Zacząłem
-Moc ją pochłonęła, pogrzeb ma być w następny piątek - Po tym dziewczyna się rozłączyła. Usiadłem na łóżku nie dowierzając co przed chwilą usłyszałem Dove nie żyje...
![](https://img.wattpad.com/cover/260762775-288-k771595.jpg)
CZYTASZ
Obca
FanfictionMieszkała z matką w Nowym Jorku. Od roku szukała bazy Avengers. Przez co wracała wieczorami do domu tłumaczyła się wtedy, że musiała się przejść i pomyśleć. Nie chciała żeby matka dowiedziała się o jej poszukiwaniach. A szczególnie o tym co odkryła...