-Co się stało z tą planetą oś odchylona o osiem stopni, grawitacja i bieguny totalnie pokiełbaszone. - Zaczął Quill
-Zniszczył własną planetę - Prychnęłam-Co za... - Nie dokończyłam czując jak moje serce staje. Ujrzałam obraz Thanos'a patrzącego na zachód słońca, później urywek jak Thor odcina mu głowę i kolejny gdy Bruce i reszta próbują za pomocą jakiejś przyczepy zrobić wehikuł czasu otrząsnęłam się szybko.
-Jedno działa na naszą korzyść to my czekamy na niego to nasz atut-Zaczął Stark- Dobra mam plan albo przynajmniej zalążek jest prosty zwabimy go tu przygwoździ y weźmiemy co trzeba nie chcemy się z nim certolić potrzebna nam tylko rękawica - Ten spojrzał w bok widząc ziewajcego Drax'a - Czy ty może ziewasz? Akurat teraz jak przedstawiam strategie, em słuchałeś mnie w ogóle?
-Tak ale tylko do słów dobra mam plan-Wyjaśnił
-Acha pan glaca chce po swojemu - Mówiąc to mężczyzna westchnął
-My w ogóle rzadko działamy po czyjemuś -Zaczął Quill,- Co nie?
-A ta działalność to co konkretnie? - Spytał Peter a kosmitka się odezwała
-Kroić biednych i dawać bogatym-Odpowiedziała uśmiechnięta Mantis
-Dokładnie tak - Potwierdził Drax
-Dobra podejdźcie tu wszyscy panie lord poprosi ich pan żeby się ruszyli?-Spytał spokojnie Stark chyba nie chciał zdenerwować reszty, albo nie wiedział jak się zachować w stosunku do obcych.
-Pan lord? -Uśmiechnął się zadowolony-Wystarczy Star-Lord -Kiwnął głową a para kosmitów do nas podeszła
-Musimy zewrzeć szyki jeśli wystąpimy do tego z pewną werwą...-Zaczął Tony a blondyn mu przerwał
-Stary nie chce słyszeć o werwie, nawet nie znam kobiety-Powiedział zmieszany
-Idiota - Mruknęłam pod nosem
-A w ogóle teraz to mam dziewczynę to jest świetny plan tylko ździebko syfny, więc może ja obmyślę nowy i jak zwykle uratuje wszechświat-Tony spojrzał na niego zdziwiony
-Ta na pewno,- Prychnęłam
-Może nawet tańcem tak jak poprzednio - Zaczął kosmita a ja nie mogłam powstrzymać śmiechu
-Jak to tańcem? - Spytał Stark
-Nie nic nic, nie ważne- Starał się skończyć temat
-Jak w tym filmie Footloose?- Spytała Parker
-Dokładnie jak w tym filmie największym filmie w historii kina-Powiedział podekscytowany blondyn
-Żartujesz prawda? - Spytałam trochę się uspokajając- A w jakim dokładnie tańcu się specjalizujesz? Balet? Poldens? -Spytałam rozbawiona-Czekaj czekaj już wiem taniec nowoczesny na sto procent
-Nie drażni wariata-Mówiąc to zerknął na blondyna- Flash Gordon raczej nam tu nie pomoże-Stwierdził szturchając mnie bym się uspokoiła
-Flash Gordon dzięki wielkie za komplement, a w ogóle jestem pół ziemianinem i zawsze jak mówię coś głupiego to idzie z waszej połówki-Powiedział patrząc ostro na Tony'ego po czym zerkając na mnie teraz już po nim.
-A przypadkiem twoja matka nie była ziemianką? A twój ojciec był jakimś kosmicznym świrem który ją zabił? I teraz powiedz która połówka jest zła? - Spytałam poważnie mierząc go wzrokiem a ten się zmieszał - Tak też myślałam - Mówiąc to odeszłam trochę dalej od grupki
-Mózg mi się lasuje jak go słucham-Usłyszałam na odchodne od Starka ach w tym się z nim zgodzę Star-Lord jest naprawdę rąbnięty moje myślenia przerwał ostry ból głowy
Poczułam coś dziwnego jakby czas zwolnił usiadłam na kamieniu patrząc na doktora wolno ruszającego głową jak i całą resztę rozmawiającą w spowolnionym czasie.
-Strefa czasu - Szepnęłam a wszystko wróciło do normy, wzięłam głębszy oddech czując w ustach krew wyplułam ją przecierając usta - Pieprzony czas - Szepnęłam wstając obok mnie pojawiła się czarnowłosa
-Ej ta wasza bogini chyba jest chora- Zaczęła Mantis próbując dotknąć mojej głowy, za to reszta odwróciła się w naszym kierunku olewając dziwne zachowanie doktorka
-Młoda co ci jest? - Spytał zaniepokojony Stark stając obok mnie
-Nic-Mówiąc to wstałam patrząc na doktora -Ale doktorek chyba zagubił się w czasie -Gdy ten stanął na nogi spojrzał na mnie i na resztę
-Ej co to było? - Spytał Parker
-Rekonesans w czasie w różne wersie przyszłości zawierające wszystkie możliwe wyniki nadchodzącego starcia-Wyjaśnił Strange
-I dużo tego widziałeś? - Spytał Quill
-Czternaście milionów sześćset dziewięć
-Ile razy wygraliśmy? - Spytał Stark a ja doktorka
-Raz
Quill zaplanował plan każdy z nas zajął swoje miejsce w oczekiwaniu na potwora.
********
Znajdowałam się obok doktora Strange'a jako przynęta świetny plan pomyślałam a przed nami pojawił się tytan .
-No tak niezły z ciebie kawał Thanos'a- Ten spojrzał w naszą stronę
-Zakładam, że Moł nie żyje
-Tak samo jak Loki - Odparłam spokojnie choć ciężko mi było utrzymać nerwy na wodzy miałam ochotę go udusić
-Śmierć zbiera dziś wielkie żniwo - Zaczął Thanos zbliżając się do nas - A jednak wykonał swoje zadanie, do tego dostarczył mi boginie posiadającą moce dwóch kamieni nieskończoności teleportacja i czas zgadza się?
-Będziesz tego żałował bo znalazłeś się twarzą w twarz z mistrzem sztuk mistycznych- Mówiąc to wpatrywał się w tytana
-Jak sądzisz gdzie ty się znalazłeś?-Spytał patrząc Strange'a
-Będę strzelał to twój dom - Odparł doktor a Thanos się uśmiechnął
-Niegdyś - Kamień rzeczywistości zabłysnął a my ujrzeliśmy piękną krainę- I było tu pięknie lecz tytan był jak większość planet przeludniony zbyt wielu głodnych do wykarmienia w obliczu zagłady zaproponowałem rozwiązanie
-Ludobójstwo-Stwierdziłam patrząc na niego z obrzydzenie
-Ale losowe obiektywnie biednych i bogatych stawiających na równi okrzyknęli mnie szaleńcem a moje przewidywania się spełniły - Fikcyjny obraz zniknął wracają do rzeczywistej ruiny
-No to gratulacje jesteś prorokiem- Odparł Strange
-Raczej pragmatykiem-Poprawił go tytan
-Chcącym zgładzić biliony istnień -Kontynuowałam
-Gdy zgromadzę wszystkie kamienie wystarczy, że pstryknę palcami i po prostu przestaną istnieć ja to nazywam miłosierdziem-Doktor wstał a ja zrobiłam to samo
-I co potem? - Spytałam patrząc na mordercę Boga psot
-Wtedy wreszcie odpocznę obejrzę zachód słońca nad wdzięczną galaktyką najtrudniejsze decyzje wymagają silnej woli - Odparł rozmarzony
-Zaraz się przekonasz, że wola nasza i reszty dorównuje twojej - W rękach doktora pojawiły się okręgi a w moich iskry.
-Reszty? - Spytał patrząc w górę na lecący budynek który zrzucił na niego Iron man
-No i z głowy Quill-Odparł Tony
-Tak udało nam się go porządnie wkurzyć - Zaczął blondyn
Thanos rozwalił budynek zmieniając go kamieniem rzeczywistości w ptaki lecące wprost na Starka.
CZYTASZ
Obca
FanfictionMieszkała z matką w Nowym Jorku. Od roku szukała bazy Avengers. Przez co wracała wieczorami do domu tłumaczyła się wtedy, że musiała się przejść i pomyśleć. Nie chciała żeby matka dowiedziała się o jej poszukiwaniach. A szczególnie o tym co odkryła...