68.

206 11 0
                                    

-Co się stało z tą planetą oś odchylona o osiem stopni, grawitacja i bieguny totalnie pokiełbaszone. - Zaczął Quill

-Zniszczył własną planetę - Prychnęłam-Co za... - Nie dokończyłam czując jak moje serce staje. Ujrzałam obraz Thanos'a patrzącego na zachód słońca, później urywek jak Thor odcina mu głowę i kolejny gdy Bruce i reszta próbują za pomocą jakiejś przyczepy zrobić wehikuł czasu otrząsnęłam się szybko.

-Jedno działa na naszą korzyść to my czekamy na niego to nasz atut-Zaczął Stark- Dobra mam plan albo przynajmniej zalążek jest prosty zwabimy go tu przygwoździ y weźmiemy co trzeba nie chcemy się z nim certolić  potrzebna nam tylko rękawica - Ten spojrzał w bok widząc ziewajcego Drax'a - Czy ty może ziewasz? Akurat teraz jak przedstawiam strategie, em słuchałeś mnie w ogóle?

-Tak ale tylko do słów dobra mam plan-Wyjaśnił

-Acha pan glaca chce po swojemu - Mówiąc to mężczyzna westchnął

-My  w ogóle rzadko działamy po czyjemuś -Zaczął Quill,- Co nie?

-A ta działalność to co konkretnie? - Spytał Peter a kosmitka się odezwała

-Kroić biednych  i dawać bogatym-Odpowiedziała uśmiechnięta Mantis

-Dokładnie  tak - Potwierdził  Drax

-Dobra podejdźcie tu wszyscy panie lord poprosi ich pan żeby się ruszyli?-Spytał spokojnie Stark chyba nie chciał zdenerwować reszty, albo nie wiedział jak się zachować w stosunku do obcych.

-Pan lord? -Uśmiechnął się zadowolony-Wystarczy Star-Lord -Kiwnął głową a para kosmitów do nas podeszła

-Musimy zewrzeć szyki jeśli wystąpimy do tego z pewną werwą...-Zaczął Tony a blondyn mu przerwał 

-Stary nie chce słyszeć o werwie, nawet nie znam kobiety-Powiedział zmieszany 

-Idiota - Mruknęłam pod nosem

-A w ogóle teraz to mam dziewczynę to jest świetny plan tylko ździebko syfny, więc może ja obmyślę nowy i jak zwykle uratuje wszechświat-Tony spojrzał na niego zdziwiony

-Ta na pewno,- Prychnęłam

-Może nawet tańcem tak jak poprzednio - Zaczął kosmita a ja nie mogłam powstrzymać śmiechu

-Jak to tańcem? - Spytał Stark

-Nie nic nic, nie ważne- Starał się skończyć temat

-Jak w tym filmie Footloose?- Spytała Parker

-Dokładnie jak w tym filmie największym filmie w historii kina-Powiedział podekscytowany blondyn 

-Żartujesz prawda? - Spytałam trochę się uspokajając- A w jakim dokładnie tańcu się specjalizujesz? Balet? Poldens? -Spytałam rozbawiona-Czekaj czekaj już wiem taniec nowoczesny na sto procent

-Nie drażni wariata-Mówiąc to zerknął na blondyna- Flash Gordon raczej nam tu nie pomoże-Stwierdził szturchając mnie bym się uspokoiła

-Flash Gordon dzięki wielkie za komplement, a w ogóle jestem pół ziemianinem i zawsze jak mówię coś głupiego to idzie z waszej połówki-Powiedział patrząc ostro na Tony'ego po czym zerkając na mnie teraz już po nim.

-A przypadkiem twoja matka nie była ziemianką? A twój ojciec był jakimś kosmicznym świrem który ją zabił? I teraz powiedz która połówka jest zła? - Spytałam poważnie mierząc go wzrokiem a ten się zmieszał - Tak też myślałam - Mówiąc to odeszłam trochę dalej od grupki

-Mózg mi się lasuje jak go słucham-Usłyszałam na odchodne od Starka ach w tym się z nim zgodzę Star-Lord jest naprawdę rąbnięty moje myślenia przerwał ostry ból głowy

Poczułam coś dziwnego jakby czas zwolnił usiadłam na kamieniu patrząc na doktora wolno ruszającego głową jak i całą resztę rozmawiającą w spowolnionym czasie.

-Strefa czasu - Szepnęłam a wszystko wróciło do normy, wzięłam głębszy oddech czując w ustach krew wyplułam ją przecierając usta - Pieprzony czas - Szepnęłam wstając obok mnie pojawiła się czarnowłosa

-Ej ta wasza bogini chyba jest chora- Zaczęła Mantis próbując dotknąć mojej głowy, za to reszta odwróciła się w naszym kierunku olewając  dziwne zachowanie doktorka

-Młoda co ci jest? - Spytał zaniepokojony Stark stając obok mnie

-Nic-Mówiąc to wstałam patrząc na doktora -Ale doktorek chyba zagubił się w czasie -Gdy ten stanął na nogi spojrzał na mnie i na resztę 

-Ej co to było? - Spytał Parker 

-Rekonesans w czasie w różne wersie przyszłości zawierające wszystkie możliwe wyniki nadchodzącego starcia-Wyjaśnił Strange

-I dużo tego widziałeś? - Spytał Quill

-Czternaście milionów sześćset dziewięć

-Ile razy wygraliśmy? - Spytał Stark a ja doktorka 

-Raz

Quill zaplanował plan każdy z nas zajął swoje miejsce w oczekiwaniu na potwora.

********

Znajdowałam się obok doktora Strange'a jako przynęta świetny plan pomyślałam a przed nami pojawił się tytan .

-No tak niezły z ciebie kawał Thanos'a- Ten spojrzał w naszą stronę

-Zakładam, że Moł nie żyje

-Tak samo jak Loki - Odparłam spokojnie choć ciężko mi było utrzymać nerwy na wodzy miałam ochotę go udusić 

-Śmierć zbiera dziś wielkie żniwo - Zaczął Thanos zbliżając się do nas - A jednak wykonał swoje zadanie, do tego dostarczył mi boginie posiadającą moce  dwóch kamieni nieskończoności teleportacja i czas zgadza się?

-Będziesz tego żałował bo znalazłeś się twarzą w twarz z mistrzem sztuk mistycznych- Mówiąc to wpatrywał się w tytana

-Jak sądzisz gdzie ty się znalazłeś?-Spytał patrząc Strange'a

-Będę strzelał to twój dom - Odparł doktor a Thanos się uśmiechnął

-Niegdyś - Kamień rzeczywistości zabłysnął a my ujrzeliśmy piękną krainę- I było tu pięknie lecz tytan był jak większość planet przeludniony zbyt wielu głodnych do wykarmienia w obliczu zagłady zaproponowałem rozwiązanie

-Ludobójstwo-Stwierdziłam patrząc na niego z obrzydzenie

-Ale losowe obiektywnie biednych i bogatych stawiających na równi okrzyknęli mnie szaleńcem a moje przewidywania się spełniły - Fikcyjny obraz zniknął wracają do rzeczywistej ruiny

-No to gratulacje jesteś prorokiem- Odparł Strange

-Raczej pragmatykiem-Poprawił go tytan

-Chcącym zgładzić biliony istnień -Kontynuowałam

-Gdy zgromadzę wszystkie kamienie wystarczy, że pstryknę palcami i po prostu przestaną istnieć ja to nazywam miłosierdziem-Doktor wstał a ja  zrobiłam to samo

-I co potem? - Spytałam patrząc na mordercę Boga psot

-Wtedy wreszcie odpocznę obejrzę zachód słońca nad wdzięczną galaktyką najtrudniejsze decyzje wymagają silnej woli - Odparł rozmarzony

-Zaraz się przekonasz, że wola nasza i reszty dorównuje twojej - W rękach doktora pojawiły się okręgi a w moich iskry.

-Reszty? - Spytał patrząc w górę na lecący budynek który zrzucił na niego Iron man

-No i z głowy Quill-Odparł Tony

-Tak udało nam się go porządnie wkurzyć - Zaczął blondyn

Thanos rozwalił budynek zmieniając go kamieniem rzeczywistości w ptaki lecące wprost na Starka.

ObcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz